Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nieważ nie był żebrakiem, więc je wziąłem z powrotem i nawiązała się rozmowa.
 Tak, właśnie to, że wziąłeś pieniądze tak go ucieszyło. To nie były drobniaki, ale sztuka sre-
bra. A jeszcze bardziej uradowały go twoje słowa:  Dałem ci je, więc były twoje. A teraz ty mi je
dajesz, a ja ci dziękuję, bo ja obdarowałem ciebie, a ty mnie . A potem, wcale nie odszedłeś, lecz
usadowiłeś się obok niego na kamieniu i zacząłeś z nim rozmawiać. Mówiłeś o duchowej ślepo-
cie, która jest jeszcze gorsza od fizycznej, a potem o oczach duszy, które u niewidomych są prze-
nikliwsze i widzą więcej niż u widzących. Opowiadałeś mu o niebie i o gwiazdach, o których do
tej pory nie miał pojęcia, bo mieszkały w jego sercu, a on o tym nie wiedział. A gdy chyba po
godzinie uścisnąłeś mu rękę i odszedłeś, wsłuchiwał się w twoje kroki zanim nie zamilkły. Wy-
dawało mu się, że nagle odzyskał wzrok, bo niebo i gwiazdy, o których mu opowiadałeś wzeszły
w nim i po dziś dzień podziwia ich wspaniałość, chociaż przed jego oczyma nadal panuje ciem-
ność.
Poczciwy Sejjid stał się bardzo poetycki. Zdawało mi się, że względem tego niewidomego
żywi jakieś cieplejsze uczucia. Dlatego pozwoliłem sobie na uwagę:
 Niestety potem już go tam nie widziałem. Nigdy więcej nie pojawił się w tym miejscu.
 Nie przyszedł więcej, ponieważ jego serdeczne życzenie wreszcie się spełniło, usłyszał cię,
albo jak sam mówi  zobaczył.
 Myślałem, że było to życzenie kogoś innego, twojego ojca mianowicie, tak przecież mówi-
łeś.
 Oczywiście! Właśnie mój ojciec był tym niewidomym. Kiedy się dowiedział, że szukasz
służącego, kazał mi się u ciebie zameldować. Wcale nie musiał mi kazać i bez tego zrobiłbym to
chętnie. A jaki był szczęśliwy, gdy po naszym powrocie spod piramid powiedziałem mu, że mnie
przyjąłeś. Sądziłeś, że nie zwróciłem uwagi, ale od razu wiedziałem, że wystawiasz mnie na pró-
bę podczas tej konnej przejażdżki. Mój starszy brat, który już nie żyje, był saisem -objeżdżaczem
przy kediwie. Tygodniami przebywałem u niego i wolne mi było dosiadać najpiękniejszych koni.
59
W końcu nauczyłem się jezdzić. Z każdego miejsca, do którego dotrzemy, piszę list do ojca.
Zawsze znajdzie się ktoś, kto mu go przeczyta. Cieszy się, gdy mu opowiadam o tobie i donoszę,
że jesteś ze mnie zadowolony. O sahib. gdybyś kiedyś zechciał napisać do niego chociaż jedną
linijkę! Co to byłaby za radość dla niego!
 A więc nie zanoś jeszcze pieniędzy na pocztę, tylko poczekaj chwilę! Zaraz napiszę do nie-
go nie jedną linijkę, ale cały list.
Wówczas, jak wtedy w Kairze, chwycił moją dłoń i pocałował, zanim mogłem mu w tym
przeszkodzić. A przecież jakie to proste być dobrym i przyjacielskim; a jak ciężko przychodzi to
niektórym ludziom, a jak wielu jest do tego niezdolnych! A jak opłaca się tę trochę dobroci i
przyjazni do ludzi! Ofiarowałem ślepcowi pieniądze, których nawet nie chciał przyjąć. A zapła-
ta? Służący, ofiarny i świetny służący, jakiego ze świecą bym nie znalazł. Ale taką nagrodę do-
staje się tylko wtedy, gdy się o niej nie myśli.
60
W drodze do Penangu
Austriacki parowiec przybył bez opóznienia. Miał niewielki ładunek i niewielu gości na po-
kładzie.
W każdym razie wraz ze mną zaokrętowała się pewna ich liczba, mianowicie Fang, ten Chiń-
czyk, owych sześciu dżentelmenów, których w Point de Galle zrzuciliśmy ze schodów, a także
większość tych Europejczyków, którzy w Kolombo tak stratowali tubylców. Płynęli w okolicę,
która z utęsknieniem oczekiwała na przybyszy umiejących polepszać i uszlachetniać. Dlaczego
nie woleli płynąć jakimś niemieckim statkiem, łatwo się mogłem domyślić. Niestety byłem zmu-
szony siedzieć z nimi przy jednym stole. Rozpoznawszy mnie postanowili natychmiast zemścić
się na nas. Jednak nie zaczęli ze mną tylko z Omarem. Był, według utartych zwyczajów, gościem
trzeciej klasy, lecz jako mój służący przebywał dużo na pokładzie i w pomieszczeniach pierwszej
klasy. Od razu poskarżyli się na to kapitanowi, dając mu energicznie do zrozumienia, że nie będą
w swym otoczeniu tolerowali podróżnych trzeciej klasy. Udzielono mi informacji, że nic prze-
ciwko temu nie będą mogli zrobić. Na wszystkich, także na angielskich liniach jest w zwyczaju,
że podróżujący mogą mieć przy sobie służbę tylko w ciągu dnia, jeżeli zapłacą wyższą kwotę za
podróż. Uczyniłem to. Omar, który zaprzyjaznił się z obsługą statku, mówiącą głównie po wło-
sku, aby jak najwięcej nauczyć się języka, dowiedział się o skardze i natychmiast powiadomił
mnie o wszystkim.
 Ci ludzie są niedoświadczeni jak dzieci,  powiedział  które nie wiedzą nawet tego, jakie
zwyczaje panują na statkach. Uważają się za lepszych od Arabów. Kiedyś złościłoby mnie to, ale
teraz jestem Sejjid Omar i tylko im współczuję.
I na tym sprawa byłaby dla nas zakończona.
Z Fangiem nie spotkałem się do tej pory. Cierpiał na chorobę morską i nie wychylał nosa z
kabiny. Także obawa przed owymi dżentelmenami przyczyniła się z pewnością do tego, że tak
uporczywie pozostawał na dole. Przypuszczenie to okazało się całkowicie uzasadnione. Dowie-
działem się tego ostatniej nocy na statku. Jeśli o mnie chodzi, to ci panowie dopuszczali się nie-
zliczonych złośliwości pod moim adresem, starali się na każdym kroku utrudniać mi życie, ale
nie robiło to na mnie większego wrażenia. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.