[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sztruksowych spodni Andrzeja, zastanawiając się nad tym, czy zapakować je, czy nie.
Z ciocią Andzią chlipnął Janek.
Kiedy ciocia Andzią jedzie z nami matka Janka zdecydowanym ruchem rzuciła
sztruksowe spodnie na krzesło, na którym już piętrzyły; się różne części garderoby rodzinnej,
których przeznaczeniem było pozostać w kraju.
Nieprawda, ona nie jedzie. Ja by tam zabili, bo ona jest taka czarna jak Murzynka.
Nie bój się, my ją obronimy.
A w ogóle, jak ja tam będę z nimi mówił, przecież oni wszyscy gadają po
amerykańsku.
Nauczysz się. Zobaczysz, że ci szybko pójdzie.
Kiedy ja nie chcę. A w ogóle to jest po drugiej stronie kuli ziemskiej i trzeba będzie
cały czas chodzić do góry nogami. Ja nie jadę.
Mówisz straszne głupstwa. Nikt tam nie chodzi do góry nogami.
To zobacz sama na globusie. My jesteśmy na górze, a oni na dole, po drugiej
stronie. Ja w ogóle nie rozumiem, jak tam można chodzić po ulicy.
Ja też nie westchnęła matka Janka. Ale podobno chodzi się zupełnie tak samo
jak w Warszawie.
Bujda zawyrokował Janek. Zresztą Andrzej też powiedział mi wczoraj
wieczorem w łóżku, że on nie jedzie. Tam są kowboje, co zabijają ludzi.
Przecież jedziemy z tatą matka Janka z westchnieniem ulgi położyła na krzesło
stary, granatowy sweter, połatany na łokciach. Zostaje powiedziała.
No to świetnie ucieszył się Janek zostaniemy razem.
Nie ja, sweter.
O!
Idz i wyjmij ze skrzynki z zabawkami to, co chcesz zabrać, bo ja muszę dziś
skończyć pakowanie.
Wszystko zabieram Janek energicznie ruszył ku drzwiom myślisz, że coś
zostawię. Potem będę się tam cały czas nudził.
Będziesz chodził do szkoły.
Oni tam nie wpuszczają Murzynów do szkoły, to ja też nie pójdę. Ja wszystko o
nich wiem, bo mi mówił mój jeden kolega.
My będziemy w Nowym Jorku, tam wpuszczają. Ja też coś niecoś wiem, bo
znam jedną panią, co tam była długi czas.
Czy tata zabiera ze sobą rewolwer? Janek stanął w progu pokoju trzymając w
ręku pudło tekturowe pełne sznurków, korków, śrubek i pomiętych znaczków pocztowych.
Masz to do zapakowania. Niech tata bierze rewolwer na tych kowbojów. Pakuj od razu do
walizki do góry nogami, żeby mi się znaczki nie rozleciały, jak tam przyjedziemy, dobrze?
Dobrze zgodziła się matka Janka. Nic innego nie masz?
Misia biorę na rękę, a książki są wszystkie przeczytane. Brzechwa dzieciom się
rozleciał. Nie wiesz, czy tam będzie można kupić?
Nie wiem. Sama nie wiem. Idz, otwórz drzwi.
To pewnie ciocia Andzia z Andrzejem. Mieli kupić na drogę rękawiczki.
Już lecę. Andrzej, idioto, przestań tak dzwonić.
Już otwieram. Andrzej wszedł do pokoju bardzo ponury.
Wytrzyj nogi powiedziała matka Janka, nie podnosząc głowy znad walizki.
Kupiliście rękawiczki?
Kupiliśmy mruknął Andrzej. Ale nie będę ich nosił. Są babskie.
Jakie znowu babskie ciocia Andzia zaczęła zrzucać na stół paczki. Damskie.
Oni mówią okropnie. Nie było dziecinnych na jego wymiar. Spójrz na jego ręce. Większe od
moich. W ogóle z wszystkiego wyrasta. Jak on wygląda w tych spodniach. Są za krótkie. A
rękawy? Kupiłam trzy kilo grzybów suszonych. Tam nie mają. Też trzeba będzie wyhodować
na balkonie. I szczypiorku też nie mają. Też trzeba będzie hodować, ale to łatwo, bo można w
kuchni w doniczce. Ja się tym zajmę, możesz być spokojna. W ogóle dobrze by było mieć
kawałek ogródka, bo tam podobno wszystkie jarzyny mrożone. Spotkałam w Domu Dziecka
Sadkowską, wiesz tę, co zawsze jedzie na sesję Narodów Zjednoczonych. Ona mi
powiedziała różne rzeczy, to wam wieczorem opowiem.
Możesz mówić teraz powiedział Andrzej pogardliwie ja wszystko słyszałem.
Podsłuchiwałeś oburzyła się ciocia Andzia.
Akurat. Trzymałaś mnie cały czas za rękę, co miałem zrobić. Chciałem obejrzeć
zabawki, toś mi nie dała.
Bobyś się zgubił.
Aha! Wczoraj sam wróciłem piechotą z Pałacu Kultury i już było prawie ciemno.
Raz mówicie, że jestem już duży, a raz, że jestem dziecko. Mamu, czy zobaczymy Indianów?
Indian.
Dobrze, ale czy ich zobaczymy.
Zobaczymy.
A czy tam jest więcej Indian, czy Amerykan?
Amerykanów.
Dlaczego nie Amerykan?
Bo się tak nie mówi.
A Amerykanie to są Indianie czy nie?
No tak.
Ale nie wszyscy.
Nie, nie wszyscy.
A jacy tam są jeszcze Amerykanie?
Przecież tata ci już wczoraj tłumaczył, że tam mieszkają ludzie z całego świata.
Chińczycy, Murzyni, Polacy, Anglicy i w ogóle wszystkie narodowości, i że oni wszyscy
nazywają się Amerykanie.
Tylko Indianie nie?
Indianie też.
Nic nie rozumiem. Wy jakoś niewyraznie to wszystko mówicie. Spytam się
jakiegoś kolegi w szkole.
Czy wybrałeś już zabawki do zapakowania?
Wybrałem, ale ich nie zabieram. Ta pani, co ciocia z nią mówiła w Domu Dziecka,
mówi, że tam jest jeden taki cedet, w którym są same zabawki.
Ale są drogie matka Janka ostrożnie upychała pudło Janka w kufrze.
Widzisz, Janek zabiera wszystkie swoje skarby.
Mogę zabrać tę jedną łamigłówkę z krowami i niebem zgodził się Andrzej.
Mamu, co tata tam będzie robił?
Tata będzie radcą delegacji pośpieszyła ciocia Andzia z odpowiedzią.
To co on będzie robił? Radził?
Owszem.
Komu?
Temu panu, co jest szefem delegacji.
A skąd on będzie wiedział, co mu radzić.
Będzie się go pytał. Zdejm już płaszcz.
A co mama będzie robić?
Mama będzie w Papie.
Ty mi nigdy nie odpowiadasz na pytania. Jak to w papie?
To jest taka Polska Agencja Prasowa.
Co się tam robi?
Nadaje się do Polski wiadomości o Ameryce. Kiedy mama nic nie wie o Ameryce.
To się tam dowie.
Czy my tam długo musimy siedzieć?
No, trochę matka Janka otarła pot z czoła. Błagam was, idzcie do siebie i
bawcie się w samolot, w podróż do Ameryki, w pilotów, w pasażerów. Ciocia Andzia zaraz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pobieranie ^ do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ download ^ ebook
Menu
- Home
- Konopnicka.Maria. .Nowele,.wiersze
- Konopnicka Maria Pan Balcer w Brazylii
- Naomi Kritzer Dead Rivers 03 Freedom's Sisters
- Carol Lynne [Seasons of Love 01] Spring (pdf)
- Lawhead, Stephen Pendragon Cycle 02 Merlin
- Wilczyca WolfsgeflÄźster
- Beverly Barton Jej tajna brośÂ
- Stormy Glenn Dark Court 1 Dark S
- Graham Heather Tajemnice Nowego Orleanu (MiśÂośÂć i zbrodnia w Nowym Orleanie)
- Duchowy sekret Hudsona Taylora
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- meksyk.pev.pl
Cytat
Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.