[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Na Croma!
Kamienny olbrzym szedł wolno jak człowiek pijany, do cna wyczerpany lub śmiertelnie chory. Poczerniał, a
miejscami był nawet nadpalony, od mocy, którą z siebie wyzwolił i od wypitej krwi. I miał nową twarz Conan
widział ją, ilekroć spojrzał w lustro.
Wszyscy jak jeden mą\ usunęli się z drogi. Posąg minął ich i poczłapał w głąb groty. Nie zwrócił na nikogo
uwagi, nawet na Scyrę, która podbiegła do Conana. Cymmerianin łypnął na nią z góry. Dopiero w tej chwili
zauwa\ył, \e ściany jaskini pokrywają teraz stygijskie płaskorzezby.
To& to nie moje dzieło powiedziała Scyra. Posąg i ty& Twój duch związał cię z&
Stygijska magia związała mnie z tym kamiennym klocem?!
Ten kamienny kloc wyobra\a potę\nego wojownika z zamierzchłych czasów! Dlaczego nie miałby być
związany z duchem potę\nego wojownika dnia dzisiejszego?
Conan nie widział powodu, dla którego nie mogłoby tak być i nie podejrzewał Scyry o czcze pochlebstwo.
Ale te\ nie widział powodu, dla którego on i jego ludzie mieliby dłu\ej czekać na rozpoczęcie podró\y, stojąc
obok tej wyzwolonej magii. Magii wyzwolonej i najwyrazniej nie całkiem pod rozkazami Scyry.
Idziesz z nami& zaczął, ale jej wzrok powiedział mu, \e dalsze słowa są zbędne.
Muszę tu zostać, by rzucić zaklęcie i czuwać nad jego mocą, dopóki bezpiecznie nie przejdziecie.
Gdybym postąpiła inaczej, wszystko mogłoby pójść na opak, jak wtedy, gdy rzucił je mój ojciec.
Mo\esz potem do nas dołączyć lub przynajmniej zapewnić sobie bezpieczeństwo?
Kiedy zabezpieczę tę grotę i ciało mojego ojca, pomyślę o tym.
Co za uparta kobieta! Conan chciał powiedzieć to bardziej dosadnie, ale wiedział, \e nic jej stąd nie
ruszy.
Chyba się takich nie boisz? Cymmerianin roześmiał się.
Ma się rozumieć, \e nie! Nawet w połowie nie tęskniłbym tak za Belit, gdyby była potulną kurą domową!
Pocałował mocno Scyrę. Pamiętaj, \e zmarnujesz się na tym pustkowiu. Lepiej się stąd wynieś tak
szybko, jak tylko będziesz mogła.
Zrobię to, przysięgam.
Scyra dotrzymała słowa. Wokół nich zawirował złocisty wiatr, grota zniknęła i zanim ktokolwiek zdą\ył
krzyknąć, pamiętając o Piktach, wszyscy znalezli się na brzegu rzeki, skąd wyruszyli. Grzmot zamilkł w
oddali, oszołomienie minęło i towarzysze Conana zaczęli rozglądać się wokół siebie, czy nikogo nie brakuje.
Nie brakowało nikogo oprócz Kubwande. Zastęp zaczął przeszukiwać brzeg w dół i w górę rzeki, a\ zjawili
się wieśniacy i omal nie uciekli zaraz z powrotem. Myśleli, \e widzą duchy. Wojownicy Conana udowodnili im,
Strona 83
Green Roland - Conan i wrota demona
\e są ludzmi z krwi i kości, po czym zagonili ich do poszukiwań.
Trwały one do zachodu słońca. Potem wieśniacy zabrali ich do wioski, nakarmili owsianką, pieczonymi
bulwami ignamu i napoili piwem. Nie prosili o zapłatę i nie dostali jej; zastęp przysiągł sobie, \e będą milczeli
o swoich skarbach, dopóki nie zbli\ą się do domu.
Wtedy Bowenu podszedł do Conana, by mu coś wyznać.
Widzi mi się, \e Kubwande wolał wrócić do wodzów Bamula przed nami. Powiedział mi, \e wyobrazi
sobie siedzibę ich Rady Starszych.
Conan zaklął.
A to głupiec! Przecie\ Scyra mówiła mi, a ja powtórzyłem wam, \e&
Ba! Ale Kubwande zawsze uwa\ał, \e jest mądrzejszy od innych. Chciał, \ebym się do niego przyłączył i
stanął w rzędzie przede mną. Ale w ostatniej chwili dałem krok do przodu i on został na końcu. Dokądkolwiek
się udał, poszedł tam sam.
Bowenu dolał sobie piwa i odszedł. Po chwili Vuona podniosła się z wdziękiem i poszła za nim. Govindue
popatrzył za nią.
Chyba jednak nie trzeba mi takiej \ony stwierdził.
Chyba nie przyznał Conan. Ale chyba tobie te\ trzeba więcej piwa.
Govindue wypił, lecz jego młode oczy miały spojrzenie starego człowieka.
Sądzisz, \e jeszcze zobaczymy Kubwande?
Nie. Ani Scyry. Niech to gromy biją! Niewiele czarownic ma tyle uczciwości, by płacić za swoje błędy, a to
akurat musiała być ona!
Choć zapewne śmierć jej ojca była ceną nie do pozazdroszczenia, Conan rzadko widywał ludzi tak
spokojnie przyjmujących wyroki losu jak Scyra, gdy patrzyła na niego po raz ostatni.
Uczciwość u kobiet to jak silna wola orzekł Govindue. Wpatrywał się uroczyście niczym figura w
świątyni w dym unoszący się a\ pod dach chaty. Ona pozwala im czynić cuda.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pobieranie ^ do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ download ^ ebook
Menu
- Home
- Jeffrey Archer Conan i prorok ciemnosci
- Howard Robert E Conan. Ognisty wicher
- Howard Robert E Conan barbarzyĹca
- Howard Robert E Conan wojownik
- Green, Simon R Nights
- Conan 48 Conan NieokieĹznany
- Green Roland Conan i bogowie gĂłr
- kult_maryjny_w_kosciele_rzymskokatolickim
- Carel Capek Cross Roads (pdf)
- Denise Belinda McDonald [Paintbrush 02] Wrong Turn Right Cowboy (pdf)
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- worqshop.xlx.pl
Cytat
Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.