Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wać się na Luigiego za tak otwarte zachwalanie samczych
zalet Hugona. Był tak dumny z niego, jakby ten młody
Anglik był jego synem. Jakby męskość Hugona była jego
męskością. Była to duma czysta i szczera.
- Ona jest bella, bardzo bella - powiedział Luigi, gdy
już uważnie obejrzał sobie Dee. A w oczach zaświeciły
mu wesołe iskierki.
I tak zaczął się najbardziej magiczny wieczór w życiu
Dee.
Jadła i piła z apetytem zgoła u niej niespotykanym.
Hugo, zauważyła to, sam pił niewiele i pilnował, żeby
i ona nie przesadziła z winem. Zauważyła też, że taka
opiekuńcza postawa była jej bardzo miła. Czuła się dzięki
temu taka... taka bezpieczna, otoczona troskliwÄ… opiekÄ…,
taka... kochana.
Taka kochana.
66
Bowiem Dee nie miaÅ‚a wÄ…tpliwoÅ›ci, że byÅ‚a zakocha­
na. Była zakochana od chwili, kiedy Hugo przewrócił
jej rower. Nigdy dotąd nie doznawała tak cudownych
emocji.
ByÅ‚o już bardzo pózno, gdy opuÅ›cili restauracjÄ™. Spo­
dziewany mróz stał się faktem. Ziemia i gałęzie migotały
srebrzyÅ›cie. ObÅ‚ok pary buchnÄ…Å‚ jej z ust, gdy mróz za­
atakował ją tuż za progiem.
- Strasznie zimno - zawołała i szczelniej zawinęła
się w płaszcz.
- Aha... No, to chodz - Hugo objął ją i przytulił
mocno.
Dee rozeÅ›miaÅ‚a siÄ™ radoÅ›nie. A Hugo otoczyÅ‚ jÄ… ra­
mieniem i schował dłoń do jej kieszeni.
- A, to tak! Rozumiem. Naprawdę chciałeś tylko
ogrzać swojÄ… rÄ™kÄ™ w mojej kieszeni. - Dee udawaÅ‚a za­
gniewanÄ….
- Błąd! - zaoponował. - Naprawdę chciałbym
ogrzać ciebie w moim łóżku. Moim ciałem... rękami
i ustami. Czy kochał cię już ktoś, Dee? Czy ktokolwiek
dotykał cię? Całował?
- Oczywiście - pisnęła z oburzeniem. To, że była
dziewicą nie oznaczało przecież, że była też aż taką ig-
norantką. - W ostatniej klasie liceum byłam na wielu
prywatkach.
Hugo roześmiał się radośnie.
- Och, prywatki! WÅ‚aÅ›nie takich pocaÅ‚unków nie mia­
Å‚em na myÅ›li. Mnie chodziÅ‚o o to, czy ktokolwiek caÅ‚o­
wał cię... czule i namiętnie, pieszcząc ustami całe twoje
ciało, poznając cię dłońmi i językiem? Czy był ktoś taki?
67
Dee zakryÅ‚a rÄ™kami uszy. Nie spodziewaÅ‚a siÄ™, że Hu­
go tak skrupulatnie i dosłownie opisze, co ma na myśli.
OczywiÅ›cie, wiedziaÅ‚a, o czym mówiÅ‚. Wszak nieraz ma­
rzyła o takiej chwili. Wyobrażała sobie, jak to będzie,
kiedy wreszcie odda się bez reszty mężczyznie. Swojemu
mężczyznie. Ale nigdy nawet przez myśl jej nie przeszło,
że będzie spacerować ulicą i słuchać obrazowego opisu
aktu, który w jej wyobrażeniu trafiał się tylko kobiecie
bardzo, bardzo kochanej.
- Czy to ma oznaczać  nie"? - spytaÅ‚ Hugo, nie prze­
stając śmiać się wesoło. Lecz Dee usłyszała zdradzieckie
nutki w jego głosie. Zdradziło go także spojrzenie. Może
nie miała doświadczenia, ale przecież nie była głupia.
Hugo pragnął dotykać jej, pieścić i smakować. Dokładnie
tak, jak to opisał. Pragnął tego bardzo, bardzo mocno.
Jej serce ruszyło galopem. Podniecenie sprawiło, że
dreszcz przebiegÅ‚ jej po plecach. A kobieca duma roz­
grzała jej duszę.
- O, tu będzie doskonałe miejsce. - Hugo pociągnął
ją w ciemny zakamarek i chwycił w ramiona. Dee nie
broniła się zbyt energicznie, kiedy już po chwili wsunął
ręce pod jej płaszcz i przytulił tak mocno, że brakło jej
tchu. Ich pocałunek był dokładnie taki, jaki powinien być
pierwszy pocałunek - czuły, podniecający i szalony, Ich
usta były chętne i spragnione. Ich ciała lgnęły do siebie.
Jednak, ku jej zdziwieniu, chociaż Hugo wsunął ręce pod
jej płaszcz, to przecież nie zrobił nic. Trzymał ją tylko
w objęciach.
- Nie Å›miem - powiedziaÅ‚ po chwili, kiedy już ode­
rwał się od niej, żeby móc złapać oddech. Zupełnie jakby
68
czytał w jej myślach. - Bóg widzi, że chciałbym. Ale
gdybym dotknął cię teraz... Pamiętasz, co powiedziałem
dziÅ› rano?
- O... O płodzeniu dzieci - szepnęła.
- Nie. Nawet o tym nie mów - rzucił. I przycisnął
ją jeszcze mocniej, i pomału zaczął rozpinać swój
płaszcz. Dee poczuła, jak bardzo był podniecony. I ze
zdumieniem zauważyła, że jej własne ciało zareagowało
równie mocno. Natura i intensywność tego doznania
wstrząsnęły nią. I podnieciły jeszcze bardziej.
PrzypomniaÅ‚y siÄ™ jej wszystkie wyuzdane fantazje ko­
leżanek. O nocach spędzonych w łóżku z Hugonem.
I natychmiast oblaÅ‚a jÄ… gorÄ…ca fala zazdroÅ›ci. Jak kto­
kolwiek śmiał, nawet w marzeniach, myśleć o odebraniu
jej tego mężczyzny?!
- Co się stało? O co chodzi? - spytał Hugo. Zapiął
właśnie szczelnie jej płaszcz i uśmiechał się do niej
z czułością. Ujął w dłonie jej twarz i uniósł tak, że mógł
zajrzeć jej w oczy.
- Myślałam właśnie o tym, co powiedziała jedna
z dziewczÄ…t. I o tym, jakÄ… zazdrość to we mnie wzbu­
dziło - powiedziała otwarcie.
- Która z dziewczÄ…t? - Hugo byÅ‚ wyraznie zaskoczo­
ny. - Nie mam żadnej dziewczyny i mogę ci obiecać -
dodał ciszej, z czułością - że nigdy nie dam ci powodów
do zazdrości. Nigdy cię nie zranię. Przyrzekam. Nie ma
żadnej innej dziewczyny.
- Nie ma - powtórzyÅ‚a i uÅ›miechnęła siÄ™. - Ale cie­
szę się, że nie mam siostry-błizniaczki - szepnęła pod
nosem.
SAODKI ZAPACH CZEKOLADY 69
- SÅ‚ucham?
Zaśmiała się i przecząco pokręciła głową. Nie, to było
absolutnie niemożliwe. %7łeby kiedykolwiek zapragnęła
dzielić się Hugonem z inną kobietą. Czy to w łóżku, czy
poza nim. Nie ma mowy!
ROZDZIAA PITY
Spotykali siÄ™ ponad miesiÄ…c, zanim po raz pierwszy
zaczęli się kochać. Ale Dee była przekonana, że w tym
początkowym okresie i tak nikt by w to nie uwierzył.
Nie powiedziała żadnej z koleżanek ani słowa o tym, że
spotyka się z Hugonem. A przecież nie minął tydzień, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.