[ Pobierz całość w formacie PDF ]
środku przedpokoju i układa py sk na łapach.
Zostawiam gabinet Briana na koniec i dopiero gdy naciskam na klamkę, przy chodzi mi do
głowy, że mąż mógł zabrać laptop z sobą. Otwieram drzwi i zaglądam do środka.
Widzę laptop na biurku, zamknięty i odłączony od prądu. Zwinięty kabel z zasilaczem leży na
wierzchu, jakby Brian planował zabrać to wszy stko z sobą, a potem zapomniał. Sięgam po
komputer i nagle&
TRZASK!
Drzwi gabinetu zamy kają się z hukiem.
Zasty gam w bezruchu, pochy lona nad biurkiem, z laptopem w dłoniach. Zamieniam się cała
w słuch, nie śmiem nawet oddy chać.
Nasłuchuję.
Skrzy pienia deski, cichego westchnienia, przy tłumiony ch kroków.
Nasłuchuję.
Czas zwalnia, nie mam pojęcia, jak długo tak stoję, przy garbiona, wy straszona, wy czekująca.
Bolą mnie plecy, boli biodro przy ciśnięte do blatu biurka, laptop wy suwa się ze spocony ch dłoni.
Jeśli James stoi za mną, muszę się odwrócić i spojrzeć przeznaczeniu w twarz.
Obracam się powoli, wciąż zaciskając dłonie na laptopie.
Ale w pokoju nie ma nikogo prócz mnie.
Robię krok w stronę zamknięty ch drzwi gabinetu. A jeśli James stoi po drugiej stronie? Robię
jeszcze jeden krok, kładę dłoń na klamce i naciskam ją. Drzwi otwierają się bezgłośnie. Milly
podnosi głowę i wali ogonem o drewnianą podłogę. W domu nie ma nikogo innego. Gdy by ktoś
by ł, reagowałaby inaczej.
Cześć, mała mówię i pochy lam się, by ją pogłaskać, gdy &
TRZASK!
Drzwi gabinetu zamy kają się za mną.
TRZASK! TRZASK! TRZASK!
Ty m razem niepokojące odgłosy dochodzą z łazienki. Biegnę tam. Okno nad wanną jest
otwarte, zamy ka się i otwiera, a do wnętrza wpada chłodny wiatr. Wy glądam na zewnątrz, niemal
pewna, że zobaczę uciekającą sy lwetkę, ale dostrzegam ty lko wierzbę koły saną wiatrem.
Wy chy lam się, przy ciągam okno i je zamy kam.
Chodz, Milly.
Wy chodzę w pośpiechu z łazienki, biorę laptop i torbę podróżną, a potem zbiegam ze schodów.
Rozglądam się szy bko po kuchni, zabieram miski na jedzenie i picie Milly, wrzucam je do
foliowej torby wraz z rozpoczętą paczką suchej karmy, zamy kam szy bko drzwi wy jściowe na
klucz i wskakuję do samochodu. Odjeżdżam, nie oglądając się za siebie.
Sobota, 5 stycznia 1991
Bogu dzięki, że to już nowy rok. Ostatnie Boże Narodzenie było chyba najsmutniejszym świętem
w moim życiu.
James bardzo mnie przepraszał, że nie może zaprosić mnie do siebie, ale jego mama ciągle
czuła się urażona po incydencie (kiedy przyszliśmy na lunch spóznieni i podpici).
W zeszłym roku spędziłam Boże Narodzenie z Hels, Ru, Emmą i Mattem, ale teraz nie mogłam
na to liczyć. Zebrałam więc wszystkie pieniądze, jakie mi zostały, kupiłam bilet kolejowy na północ
i zarezerwowałam pokój w Holiday Inn, by zobaczyć się z mamą.
Muszę przyznać, że personel domu opieki, w którym przebywa mama, naprawdę bardzo się
starał stworzyć przyjemną i wesołą atmosferę, ale widok staruszków w ubraniach poplamionych
świątecznymi potrawami i opiekunek z kolczykami w kształcie bałwanów, zajętych sprzątaniem
i roznoszeniem basenów po pokojach, ogromnie mnie przygnębiał. Mama była w wyjątkowo dobrej
formie choć spędziłam z nią aż cztery godziny, ani razu nie straciła w tym czasie kontaktu
z rzeczywistością. Jednak zamiast się z tego cieszyć, czułam się jeszcze bardziej przybita. Mama raz
po raz wybuchała płaczem, błagała mnie, bym zabrała ją do jej domu, i powtarzała, jak bardzo
tęskni za tatą. Robiłam wszystko, co mogłam, by podnieść ją na duchu, tuliłam ją, czesałam,
opowiadałam o zaręczynach w Pradze i przeglądałam wraz z nią stare albumy ze zdjęciami, ale jak
można pocieszyć kogoś, kto mówi, że chciałby umrzeć. Zaproponowałam, że przeniosę się do Yorku,
bym mogła ją częściej odwiedzać, lecz nie chciała o tym słyszeć. Przeżyłam swoje życie, jak
chciałam mówiła starałam się realizować swoje marzenia. Chcę, żebyś ty robiła to samo. Cieszę
się, że znalazłaś prawdziwą miłość i pracę, którą uwielbiasz. Zawsze mi zależało przede wszystkim
na twoim szczęściu .
W drugi dzień świąt wybrałam się z kwiatami na grób taty. O mało się nie rozpłakałam, gdy
zobaczyłam, jak bardzo jest zarośnięty i zaniedbany kiedy mama była jeszcze zdrowa,
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pobieranie ^ do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ download ^ ebook
Menu
- Home
- Emma Richmond Za bogaty na mćÂśźa
- LBMM Workbook
- Ekspiacja Marcin Wolski
- DośÂćÂga Mostowicz Tadeusz Bracia Dalcz i S ka tom II
- Hannay Barbara Taniec miśÂośÂci
- 1834 r Stille Sven Jonas Podróśź do Polski
- Ursula K.Le Guin Cykl Hain (8) Opowiadanie śÂwiata
- MaśÂśźeśÂstwo z rozsć dku Beverley Jo
- DUO_ Williams Cathy PamićÂtny koncert
- Dick Philip K. Galaktyczny druciarz
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- worqshop.xlx.pl
Cytat
Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.