[ Pobierz całość w formacie PDF ]
banku, ale nie można go za to winić. Zresztą, nic mi bliżej nie
wiadomo na ten temat. Szanujemy swoją prywatność.
- W takim razie, jak wytłumaczysz jego impertynencką
wypowiedz na temat roli żon? - nie ustępowała Tisha.
- Moja droga, sama go sprowokowałaś swoimi ciągłymi atakami.
Chyba dobrze o nim świadczy, że się nie rozgniewał, tylko z
humorem odpłacił ci pięknym za nadobne.
- A ja uważam, że wyszedł z niego męski szowinizm.
Zamknąłby kobietę w domu, żeby zajmowała się kuchnią i dziećmi -
parsknęła z irytacją i skręciła na główną drogę.
- Nie deprecjonuj roli kobiety jako żony i matki - skarciła ją
łagodnie Blanche. - To ogromna odpowiedzialność, z którą nic nie
może się równać. To najważniejsze wyzwanie, a zarazem największa
zasługa, nagroda i szczęście. Uważam, że jest to naturalne powołanie
kobiety.
- I ty to mówisz? - zdumiała się Tisha. - Ty, która nigdy nie
wyszłaś za mąż? Kobieta, która poświęciła się karierze? Która jest
idealnym przykładem w pełni wyzwolonej kobiety?
- A czy ty masz pojęcie, czemu wybrałam samotność? - spytała
nagle Blanche.
- Ponieważ nie miałaś ochoty być od nikogo zależna
Wzruszyła ramionami.
41
R S
- Otóż nie. Było kilka sytuacji, gdy poważnie brałam tę
ewentualność pod uwagę. - Spokojnie wytrzymała pytające spojrzenie
bratanicy. - Jednak byłam na tyle uczciwa, że potrafiłam się przyznać
do swego egoizmu. Założenie rodziny niesie ze sobą niewiarygodną
wprost odpowiedzialność. Bałam się tego. Ale nie żałuję mojej
decyzji i gdybym mogła powtórzyć moje życie, przeżyłabym je tak
samo. Ale ten wybór nie ma nic wspólnego z płcią.
- Chcesz powiedzieć, że jesteś wyjątkiem od reguły, a nie
przykładem do naśladowania? - spytała poważnie
Tisha. W jej głosie nie było już nawet śladu sceptycyzmu, jaki
reprezentowała przed chwilą.
- Chcę powiedzieć, że niewiele osób potrafi do tego stopnia
kochać swoją pracę, żeby poświęcić dla niej swoje naturalne
powołanie.
- Uważasz, że ja bym potrafiła?
- A czy potrafiłabyś żyć tylko i wyłącznie dla sztuki? - spytała
Blanche, w której oczach zapłonął nagle dziwny blask. - Czy to ona
nadaje sens wszystkiemu? Czy to ona jest twoim ostatecznym celem?
Ona też była uczciwa i potrafiła przyznać, że nie dysponuje
takim talentem, jaki posiada jej ciotka. Nie była geniuszem, była
wyrobnikiem. Lubiła malowanie, ale czy je kochała?
- Szczerze mówiąc, określiłabym to jako hobby, jako tę pracę,
dzięki której chciałabym zarabiać na życie - wyznała z niejakim
ociąganiem.
- No widzisz. A uprawianie hobby nie przeszkadza małżeństwu.
42
R S
- Mówisz jak tata - droczyła się Tisha. - Starasz się mnie
przekonać do wyjścia za mąż.
- Tylko za mężczyznę, którego pokochasz.
- Jeśli w ogóle taki istnieje - roześmiała się z powątpiewaniem. -
Jak wiecznie będę wpadać na takich Madisonów, to marne moje
widoki.
- A ja uważam, że Roarke to całkiem niezły materiał na męża.
Po pierwsze, wzbudziłaś jego zainteresowanie, już choćby przez sam
fakt, że nie mdlałaś na jego widok i nie posyłałaś mu powłóczystych
spojrzeń. Po drugie, on też nie jest ci obojętny.
Tisha skrzywiła się z dezaprobatą.
- Pewnie, że nie. Wkurza mnie, jak mało kto.
- A może to reakcja obronna? Nie chcesz się w nim zakochać -
prowokowała Blanche.
- No tak. Jedyne, czego mi trzeba, to następny mężczyzna, który
będzie mną rządził! - zaperzyła się jej bratanica.
- Jak trafisz na potulnego safandułę, to się szybko znudzisz.
Potrzebujesz silnego człowieka, który będzie umiał sobie z tobą
poradzić.
- Jesteś równie uparta jak mój ojciec. - Tisha z rezygnacją
potrząsnęła głową. - Naprawdę chcesz mnie wydać za tego
zarozumialca?
- To mój najlepszy sąsiad. Wolałabym, żebyś nie wypowiadała
mu otwartej wojny, bo nie mam ochoty tracić miłego znajomego.
43
R S
Ucieszyłabym się, gdybyście zostali przyjaciółmi - przekonywała
Blanche.
- Postaram się spełnić twoje życzenie - ustąpiła Tisha. -
Obiecuję, że nie będę wszczynała z nim kłótni.
- Na początek dobre i to - uśmiechnęła się Blanche.
- Możesz mnie wysadzić na tym rogu. Centrum odnowy
biologicznej jest w następnym budynku.
Tisha przystanęła we wskazanym miejscu, po czym pojechała
dalej i wkrótce znalazła polecony jej warsztat. Gdy wjechała za
ogrodzenie, natychmiast zauważyła biały sportowy wóz Madisona.
Zaparkowała obok i z zaciśniętymi ustami weszła do niewielkiego
budynku.
- W samą porę - mruknął na jej widok Roarke.
- Co pan tu robi? - spytała agresywnie, niepomna na dopiero co
daną obietnicę.
- Nie tylko pani samochód ucierpiał przy wczorajszym spotkaniu
- odparł, a w jego oczach pojawiła się dobrze jej znana kpina. -
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pobieranie ^ do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ download ^ ebook
Menu
- Home
- Evanovich_Janet_Znow_do_sypialni
- Olszakowski_Tomasz_ _Pan_Samochodzik_i_tajemnice_warszawskich_fortow
- Jennifer Roberson Out Of Avalon
- Nowoczesna logistyka. Wydanie X
- Jack McKinney RoboTech 09 The Final Nightmare
- Cartland Barbara NajpićÂkniejsze miśÂośÂci 85 Tajemniczy markiz
- Malewska_Hanna,_MuszyśÂski_Heliodor_ _KśÂamstwo_dzieci
- Gwyneth Jones Castles Made of Sand
- Jerry Olton Abandon in Place
- dav
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- btsbydgoszcz.opx.pl
Cytat
Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.