Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zaciera" osobowość jego partnerek (91).
Białe noce i orgazm śmierci.
Swobodna aktywność seksualna oczywiście nie zaciera totalnie osobowości
partnerów, lecz ją potęguje. Ale orgazm jest wyrzeczeniem się kontroli ego. Reich
wykazał, że wiele osób nie umie w pełni poddać się orgazmowi z powodu
nieświadomego napięcia mięsni, uniemożliwiającego głębokie rozluznienie (93). Dla
niektórych ludzi szczytowanie może jednak stanowić najdalej posuniętą możliwość
zbliżenia się do granicy ich ego statusu, z jego wypracowanymi środkami obronnymi.
Pozostałym za to może dać narzędzie kontrolowania innych i podporządkowania ich
swojej kompulsywnej woli w sposób, który wzmacnia własny neurotyzm oraz
potrzebę władzy.
Orgazm bywa czasem nazywany małą śmiercią. Umieramy w naszych rolach
społecznych, by ponownie zatopić się w głębszym i starszym nurcie istnienia tylko po
to, by znów się narodzić do niezależnej egzystencji. Reich pokazał, iż "lęk przed
śmiercią i umieraniem jest identyczny z nieświadomym strachem przed orgazmem, a
rzekomy instynkt śmierci, pragnienie rozproszenia się, to nic innego, jak
nieświadoma tęsknota za orgazmicznym uwolnieniem napięcia" (93).
Jeszcze raz dostrzegamy przepaść między przekonaniem, iż podczas orgazmu
osobowość jednego z partnerów zostaje "totalnie zatarta" a rozumieniem orgazmu
jako ruchu od obudzenia świadomości ego do osiągnięcia oceanicznej świadomości,
w której stanowimy jedność z inna istota ludzka i gdzie granice zostają na pewien
czas zniesione.
Jeśli orgazm jest małą śmiercią, to być może śmierć jest wielkim orgazmem w tym
sensie, ze trwale likwiduje granice osobowości. Ci, którzy wierzą w jakiś rodzaj
transcendencji, twierdza, iż dusza indywidualna poprzez śmierć zlewa się z
kosmosem, fala wraca do oceanu. I można zrobić jedną rzecz: pomoc ludziom w
uwolnieniu się od lęku przed śmiercią i umieraniem, rozwijając w nich bardziej
ekspansywne i bogatsze w przyjemności podejście do życia, a także poprzez
zminimalizowanie strachu przed orgazmem i zdobycie licznych doświadczeń
życiowych (tych wszystkich małych końców i przejść) jako próby przed największym
z końców i przejść: przed sama śmiercią. Stanley Keleman w swojej książce
Przeżywanie umieranią (Living Your Dying) (94) z wielkim zrozumieniem opisał
postawy odrzucenia i akceptacji nieuchronności śmierci. Rajneesh (Osho) też wiele
mówił o tym, jak napięcie, wywołujące opór przed naturalną śmiercią, wpływa na
życie człowieka. John Keats pisał o "umieraniu do życia" (95). Elizabeth Kuubler-
Ross pomagała ludziom umierającym spotkać się ze śmiercią odważnie i z
godnością(25).
U przywódcy psychopatycznego jednakże śmierć wywołuje inny rodzaj fascynacji.
"Musi umrzeć twoje ja (self). Musisz umrzeć. Musisz stać się jednością" (96) - głosił
Charles Manson (według relacji Susan Aatkins, która należała do jego "rodziny").
Mansona łączyły głębokie, choć krótkotrwałe związki z wieloma sektami religijnymi,
włącznie ze scjentystami, buddystami oraz wyznawcami religii wschodnich.
Opisywano go jako znawcę niektórych działów Biblii i chrześcijaństwa. "Jego oczy,
ukryte wśród długich włosów i brody - pisze Susan Atkins - wpatrywały się bacznie w
każdą twarz. Wyglądał jak Jezus przemawiający do swoich dwunastu apostołów.
Przyszło mi do głowy coś porywającego i przerażającego jednocześnie: że on może
być Chrystusem" (96). W "rodzinie" Mansona lato miłości zamieniło się w koszmar
nienawiści i narkotyków, a jego kulminacją było krwawe morderstwo Sharon Tate.
Sporo ciekawych informacji o "rodzinie" Mansona podaje Ernest Becker; wiążą się
one z innymi ważnymi dla naszych rozważań kwestiami. "Była tu grupa młodych
mężczyzn i kobiet identyfikujących się z Charlsem Mansonem i żyjących w
masochistycznej wobec niego uległości. Poświecili mu się oni całkowicie i traktowali
go jako swego rodzaju ludzkiego boga. Rzeczywiście pasował on do Freudowskiego
opisu ojca pierwotnego: był autorytarny, bardzo wymagający wobec swoich
wyznawców i był zagorzałym zwolennikiem dyscypliny. Jego oczy patrzyły z dużą
silą, a na tych, którzy poddali się jego urokowi, wywierał bez wątpienia znaczny
wpływ. Był człowiekiem bardzo pewnym siebie. Miał nawet swoją własną prawdę,
swoja megalomańską wizje przejęcia rządów nad światem. Dla jego wyznawców
wizja ta była bohaterską misją, w której oni mieli zaszczyt uczestniczyć. Przekonał
ich, że jedynie spełniając jego plan mogą osiągnąć zbawienie. "Rodzina" była bardzo
zamknięta, nie istniały zakazy seksualne, a członkowie wspólnoty mogli mieć do
siebie swobodny dostęp. Posługiwali się nawet seksem, aby przyciągnąć do
"rodziny" ludzi z nią nie związanych. Widać wyraznie, że Manson łączył "fascynujące
oddziaływanie osobowości narcystycznej" z "zarazliwością osoby bezkonfliktowej".
Za przykładem i pod dowództwem Mansona każdy mógł swobodnie odrzucić nie
tylko swoje zahamowania seksualne, lecz także opory przed dokonaniem
morderstwa. Zdawało się, że członkowie "rodziny" nie maja żadnych wyrzutów
sumienia, nie czuja się winni ani zawstydzeni z powodu swoich zbrodni" (80).
Dopiero pózniej, kiedy ich więz ze wspólnym systemem przekonań została zerwana,
niektórzy zaczęli przejawiać wyrzuty sumienia i poczucie winy.
Becker tak uzupełnia opis "rodziny" Mansona: "Ludzie byli zdziwieni jawnym brakiem
uczuć, ale dynamika emocjonalna, którą obserwowaliśmy, nasuwa wniosek bardziej
zadziwiający: społeczności dokonujące zabójstw, podobne do "rodziny" Mansona, nie
są pozbawione człowieczych postaw. Przerażającymi czyni je to, ze do ekstremum
doprowadzają skłonności obecne w nas wszystkich. Dlaczego wiec maja czuć się
winni lub odczuwać wyrzuty sumienia? Przywódca bierze odpowiedzialność za akt
destrukcji i ci, którzy niszczą na jego komendę, nie są już mordercami, lecz
. Pragną gorąco służyć, pozostając w jego potężnej aurze, i
pielęgnować otrzymane od niego złudzenie, iż bohatersko przekształcają świat.
Poddani jego hipnotycznemu czarowi, wzmocnieni siła tęsknot za bohaterską
autoekspresją mogą zabijać, nie tracą równowagi. Myślą - jak się wydaje - że czynią
swoim ofiarom "łaskę", uświęcając je przez włączenie do swojej .
Ofiara z życia, jak wiemy z literatury antropologicznej, staje się świętym darem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.