Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Zaśmiała się, wstała i podała mu rękę. Wbiegli razem do zimnej wody. Piszczeli z radości i chlapali się
jak małe dzieci. Potem zaczęli się myć. Dokładnie namydlili skórę pachnącym mydełkiem. Pomagali
sobie nawzajem, przytulali się aż do utraty tchu. Na koniec razem wybiegli na brzeg. Stali nago,
ociekając wodą, i patrzyli na siebie. Po chwili on wyciągnął rękę, a ona znów padła mu w ramiona.
150
Z kościoła sunął długi korowód powozów. Elizabeth nie mogła się powstrzymać: musiała się
odwrócić i popatrzeć.
Kristian uśmiechnął się do niej. Odwzajemniła uśmiech i usiadła wygodniej. To był piękny i uroczysty
ślub. Wzruszeni Bergette i Einar dyskretnie otarli łzę, mówiąc sakramentalne  tak". Pastor powiedział
w kazaniu, że Bóg ma swój zamysł we wszystkim. Każde z nich straciło poprzedniego małżonka, ale
w końcu się odnalezli.
Elizabeth myślała o Bergette, która zaznała w życiu wiele złego, lecz pastor miał chyba rację: w tym
wszystkim był jakiś zamysł. Ludzie muszą doświadczać porażek i bólu, zanim znów poznają smak
szczęścia i w pełni go docenią. Bergette z pewnością zasługiwała teraz na wiele radości. Elizabeth
miała nadzieję, że zazna jej u boku Einara.
Powóz zakołysał się na wybojach i to wytrąciło ją z zamyślenia.
- Cieszysz się, że będziesz tańczyła ze mną całą noc? - zapytał Kristian.
, - Martwisz się odciskami, których się nabawisz? -odparła z uśmiechem.
- Nie, bo włożyłem stare buty. - Uniósł nieco jedną stopę.
- Kristian! Miałeś włożyć nowe! Roześmiał się głośno.
- Wtedy musiałbym patrzeć, jak tańczysz z innymi. Te buty zamówiłem w Kabelvaag ładnych parę lat
temu i...
Elizabeth przestała go słuchać; Gdy wspomniał o Kabelvaag, przypomniała sobie wróżkę. Dawno już
nie myślała o jej przepowiedni. Uśmiechnęła się do siebie. Ta kobieta opowiadała same bzdury. Na
pewno, skoro dotąd nic złego się nie wydarzyło.
Chwyciła Kristiana za rękę.
151
- Jesteśmy na miejscu!
Gdy tylko zajechali pod dom weselny, parobcy natychmiast zajęli się ich końmi. Wśród gości
Elizabeth rozpoznała wiele znajomych twarzy, ale też zauważyła sporo takich, których nigdy nie
widziała. Z rodziną Bergette przywitała się już przed kościołem. Rozmawiali o pięknej uroczystości i
o tym, jak to wspaniale, że ta para się spotkała. Na szczęście nikt nie wspominał o Sigyardzie. Dobrze,
że goście mieli na tyle poczucia przyzwoitości.
Kristian zauważył jakichś znajomych, więc odszedł, żeby się z nimi przywitać i pogawędzić.
Elizabeth stała i się rozglądała. Po chwili podeszły do niej Maria i Ane.
- Ciekawa jestem, jak będzie wyglądał obiad w stodole - niecierpliwiła się Ane.
- Ktoś mówił, że jest tam bardzo ładnie - powiedziała Maria. - Służba Bergette wysprzątała i udeko-
rowała stodołę. Nie było innego wyjścia, bo w salonie wszyscy by się nie zmieścili.
- W każdym razie tańce będą na dworze - dodała Elizabeth, odwracając wzrok.
Rozglądała się w poszukiwaniu osób, które znała. Tak, są wszyscy z Heimly: Dorte, Jakob, Elen,
01av... Wszyscy przyjechali.
- William był trochę nadąsany, że go nie zabraliśmy - przypomniała Ane.
- Wiem o tym - przyznała Elizabeth. - Ale szybko się uspokoi, bawiąc się z innymi dziećmi. Helenę i
Lina zajmą się nimi, jak należy.
- Dlaczego nie zostały zaproszone? - zdziwiła się Ane.
- Bo zazwyczaj nie zaprasza się służących na wesela.
- My zapraszamy.
- My nie jesteśmy tacy jak wszyscy, Ane. Bergette oczywiście nie traktuje naszych służących z
wyższością,
155
ale nie zapomina o różnicy. Musimy to zaakceptować, bez względu na to, czy nam się to podoba, czy
nie.
- O, jest Karen. - Ane pomachała do dziewczyny, która rozmawiała z grupką rówieśników. - Muszę z
nią pogadać.
Starosta weselny stanął na skrzynce po śledziach i zaprosił wszystkich gości do jadalni, którą urządzo-
no w stodole. Poinformował, że ci, którzy nie zorientowali się, gdzie można złożyć prezenty, mogą je
przekazać służącej, która stoi koło drzwi. Ona zaniesie je na przygotowany w tym celu stół w domu.
Będzie jeszcze okazja obejrzeć wszystkie podarki, wyjaśnił.
Elizabeth podeszła do służącej i dała jej srebrną łyżkę, którą kupili Bergette w prezencie. Potem
odnalazła Kristiana i razem poszli do odświętnie przystrojonej stodoły.
Maria dostrzegła kątem oka, że 01av i Elen wkrótce się z nią zrównają. Próbowała przyspieszyć
kroku, ale wszyscy szli powoli.
- Mario!
To był głos Elen. Maria udała, że nie słyszy. Nie miała ochoty z nimi rozmawiać. Jeszcze nie teraz.
- Mario, nie słyszysz? - Elen chwyciła ją za ramię i zaśmiała się, aż roziskrzyły się jej oczy. - Nie
widziałam cię w kościele. Już się bałam, że nie przyjdziesz na wesele.
Uwiesiła się jej ramienia, jakby były najlepszymi przyjaciółkami.
- Powiedziałam Olayowi, że smutno by było bez ciebie, a on się ze mną zgodził. Prawda, 01av?
Maria spojrzała na niego przez chwilę. Dłużej nie miała odwagi. Zdążyła jednak zauważyć, że skinął
głową i przyznał:
- Zgadza się. To nie byłoby prawdziwe wesele, gdyby ciebie tu zabrakło.
153
- Gdzie Kristine? - zainteresowała się Elen.
- W Dalsrud. Będziemy tam dziś nocować.
- Rzeczywiście, słyszałam o tym. Oj, ależ ci ludzie wolno idą - szepnęła, wyciągając szyję. - Popatrz
tylko, jak tu pięknie! Jak w prawdziwym salonie!
Maria skinęła głową. Stodoła była przystrojona kwiatami i zielonymi gałązkami. Na stole, nakrytym
białym obrusem, stała srebrna i kryształowa zastawa. Na podłodze leżały dywaniki z gałganków.
- Aż żal będzie wnieść tu suche siano - powiedziała Maria, żeby przerwać milczenie.
- Prawda? - zachichotała Elen. - Mam nadzieję, że będziemy siedzieć obok siebie. Widziałam, że
położyli wizytówki przy nakryciach.
Maria znów skinęła głową. Czy Elen nigdy nie puści jej ramienia? To przecież nie wypada. Są
dorosłymi kobietami, nie podlotkami. No, nareszcie. Zrobił się taki tłok, że Elen musiała puścić jej [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.