[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Zaszła widać jakaś pomyłka; z lekceważącym ruchem ramion Keith rzucił gazety na dno pudła, a
zabrał się do listów.
Na angielskich znaczkach widniała pieczęć urzędu pocztowego w Darlington. Drżącymi palcami
otworzył pierwszy list. Nadzieja jego się sprawdziła. List pochodził od Juddy. Wtedy ułożył
wszystkie koperty, w liczbie dziewięciu, podług dat wysłania. Listy były prawie sprzed ośmiu lat, a
pierwszy i ostatni dzielił okres jedenastomiesięczny. Wreszcie zaczął je odczytywać po kolei.
Zapomniał, że czas leci i że Juddy czeka.
Wycinki gazet wyjawiły mu jedną stronę dramatu; urywki zdań, pojedyncze słowa, krótkie
wzmianki rysowały zakulisową intrygę. Bardzo powoli przed oczyma Keitha rozwijał się bohaterski
epos, a w miarę jak czytał, jego twarz to czerwieniała, to bladła i oczy gorzały ogniem triumfu.
Wreszcie wziął do ręki list dziewiąty i ostatni. Był skreślony odmiennym pismem. Przebiegając
go oczyma, Keith zerwał się z krzesła i półgłosem wymówił ulubione zdanie Connistona.
— Tak, to ogromnie śmieszne, stary druhu!
Jego głos był jednak pozbawiony humoru. Oczy miał ponure i złe. W myśli widział znów nędzną
chatę na skraju pustkowia i agonię przyjaciela.
Pełną garścią chwycił z dna pudełka wycinki gazet, zmiął je nerwowo i, potarłszy zapałkę,
zapalił. Jakże kłamliwe jest życie! Jak ślepa — sprawiedliwość! Jak potworną rzeczą jest prawo!
Uśmiechnął się drwiąco i powtórzył raz jeszcze.
— Tak, to ogromnie śmieszne, stary druhu!
ROZDZIAŁ XIV
WSPOMNIENIA
W kwadrans później zstępował wraz z Juddy w dół zielonego zbocza, w stronę Saskatchewanu.
W dali widniała tam wstęga boru i roztaczała się szmaragdowa preria.
Miasto, zgodnie z planem Keitha, zostało poza nimi. Wolał nie spotykać Miriam Kirkstone, Szan
Tunga ani MacDowella, zanim rozwichrzone myśli nie uporządkują się. A ponad wszystko chciał być
sam na sam z Juddy; upewnić się, że w razie walki będzie po jego stronie. Przeczuwał nadchodzący
dramat. Wiedział, że prędzej czy później musi stanąć oko w oko z Chińczykiem i wytrzymać
badawczy wzrok inspektora. Tragedia mogła się rozegrać lada dzień. Na razie jednak był tylko
prolog, w którym Juddy grała główną rolę.
Stanęli w połowie zbocza i Keith znalazł się poza plecami panienki. Mógł na nią patrzeć bez
zwrócenia na siebie uwagi. Miała odkrytą głowę i podziwiał bez przeszkód bogactwo jej włosów. W
ciężkich splotach słońce szukało złotych lśnień. Keith miał ochotę zanurzyć palce w tej boskiej
przędzy. Opanował się w czas i — pochylony — spojrzał w dół. Niedawny deszcz orzeźwił dolinę
Saskatchewanu, a słońce oblało ją teraz migotliwym blaskiem. W oczach Keitha rzeka nie była nigdy
piękniejsza niż dziś. Wtem usłyszał pełen ekstazy głos Juddy.
— Och, Derry!
Serce zakołatało w nim radośnie.
Więc ona również odczuła urok tego krajobrazu! Palce
dziewczyny namacały dłoń mężczyzny i pieszczotliwie wtuliły się w jej głąb. Wiedział, że ogarnia ją
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pobieranie ^ do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ download ^ ebook
Menu
- Home
- Graham Heather Tajemnice Nowego Orleanu (MiĹoĹÄ i zbrodnia w Nowym Orleanie)
- I Ching The Book of chance Translation by James Legge 1882
- James Axler Deathlands 051 Rat King
- James Fenimore Cooper The Red Rover [txt]
- James Axler Deathlands 035 Bitter Fruit
- James Axler Deathlands 026 Shadowfall
- James H. Schmitz The Hub Dangerous Territory
- 086. James Julia Latynoski kochanek
- James P. Hogan The Multiplex Man (BAEN)
- ST.1.IKsiegaMojzeszazeWstepem
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- anieski.keep.pl
Cytat
Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.