Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

schyloną pod belką podtrzymującą sufit; jasna broda rozpościerała się wspaniale na jego pier-
si; wyglądał jak nieporadny i łagodny olbrzym. W kajucie zapanował ponury nastrój; powie-
trze nasiąkało z wolna okrutnym. chłodem bezsilności i gniewliwym, bezlitosnym egoizmem;
zaczynaliśmy się buntować przeciw niezrozumiałej formie cierpienia, które się nam narzuca-
ło. Nie wiadomo było, co począć; zaczęliśmy gorzko odczuwać konieczność pozbycia się
Karaina.
Hollis myślał i myślał, wreszcie roześmiał się i mruknął:  Siła... opieka... czary . Zsunął
się ze stołu i wyszedł, wcale na nas nie spojrzawszy. Wyglądało to na podłą dezercję. Zamie-
niliśmy z Jacksonem oburzone spojrzenia. Słyszeliśmy, jak Hollis przetrząsa rzeczy w swojej
kajucie, nie większej od gołębiego gniazda. Czyżby ten smyk naprawdę kładł się już do łóż-
ka? Karain westchnął. Sytuacja była nie do zniesienia!
Lecz Hollis pojawił się znów, trzymając oburącz małą, skórzaną szkatułkę. Postawił ją
ostrożnie na stole, spojrzał na nas i odetchnął przy tym w dziwny sposób, jakby na chwilę
zaniemówił albo jakby miał moralne wątpliwości, czy wolno mu ową szkatułkę pokazać. Ale
bezczelna i niezawodna mądrość młodości dała mu w mig potrzebną odwagę. Rzekł, otwie-
rając szkatułkę malutkim kluczykiem:
 No, chłopcy, zróbcie miny jak najbardziej uroczyste.
Prawdopodobnie wyglądaliśmy tylko na zaskoczonych i ogłupiałych, bo spojrzał przez
ramię i rzekł gniewnie:
 To nie są żarty! Chcę coś zrobić dla niego. Wyglądajcież poważnie. Cóż, u licha!... Czy
nie stać was na trochę kłamstwa... dla dobra przyjaciela?!
Karain zdawał się nie zwracać na nas uwagi, lecz gdy Hollis podniósł wieko szkatułki,
oczy jego pobiegły ku niej  tak jak i nasze. Purpurowy atłas, którym była wysłana, rozgorzał
jaskrawą, barwną plamą w ponurej atmosferze; zjawił się wyrazny cel dla wzroku, przycią-
gający oczy.
VI
Hollis patrzył z uśmiechem w głąb szkatułki. Odbył niedawno wycieczkę do kraju przez
Kanał Angielski. Nie było go sześć miesięcy i zjawił się w sam czas, aby wyruszyć z nami na
tę ostatnią wyprawę. Nigdy przedtem nie widzieliśmy tej szkatułki. Hollis trzymał nad nią
ręce i mówił do nas ironicznym tonem, ale twarz jego stała się poważna, jak gdyby wymawiał
potężne zaklęcie nad przedmiotami leżącymi w szkatułce.
 Każdego z nas  mówił, urywając co chwila, przy czym pauzy dotkliwsze były od słów 
każdego z nas  zgodzicie się z tym chyba  prześladowało wspomnienie o jakiejś kobiecie...
23
A co się tyczy przyjaciół... przyjaciół porzuconych mimochodem... ech! spytajcie sami sie-
bie...
Urwał. Karain patrzył z natężeniem w szkatułkę. Głośny hałas rozległ się na górze na po-
kładzie. Jackson rzekł z powagą:
 Nie bądzże takim, podłym cynikiem.
 Ach, ty poczciwino!  rzekł posępnie Hollis.  Dowiesz się zaraz... Przecież ten Malaj
był naszym przyjacielem...
Powtórzył kilka razy w zamyśleniu:  Malaj... przyjacielem. Malaj, przyjacielem  jak
gdyby przeciwstawiał te słowa i ważył, po czym ciągnął już prędzej:
 Porządny chłop, dżentelmen w swoim rodzaju. Nie możemy, że tak powiem, odwrócić
się plecami do jego zwierzeń i ufności, jaką w nas pokłada. Ci Malaje poddają się łatwo wra-
żeniom; szalenie są nerwowi, jak wiecie  a więc...
Zwrócił się raptem do mnie:
 Ty go znasz najlepiej  odezwał się rzeczowym tonem.  Czy uważasz, że jest fanaty-
kiem? To znaczy... czy bardzo ściśle trzyma się swoich wierzeń?
 Nie zdaje mi się  wyjąkałem.
 Rzecz w tym, że tu chodzi o wizerunek... wyryty portret  mruknął zagadkowo i zwrócił
się znów do szkatułki. Zanurzył w niej palce. Wargi Karaina rozchyliły się, a oczy błyszczały;
Patrzyliśmy w głąb szkatułki.
Było tam parę zwitków bawełny, papierek igieł, kawałek jedwabnej wstążki granatowego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.