Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Hans był ostatnim gościem na śniadaniu.
- Chyba słyszałeś już, co się stało?
- Gratuluję, Fabianie. Wszystko w porządku? - Hans usłyszał radosną
nowinę jeszcze przed przyjazdem do majątku, bo wieść szybko rozniosła się po
całej okolicy.
- Wszystko w porządku. Dziś dostałem największy świąteczny prezent,
czego chyba powinienem był się spodziewać.
Fabian spojrzał na Petera Coja.
- To ty ostrzegłeś położną i woznicę przed naszym wyjazdem na mszę?
- Tak, martwiłem się o panią. Wyglądało na to, że w każdej chwili może
urodzić.
- Miałeś absolutną rację.
- Hannah z pewnością chciała być na mszy i wypełnić wszystkie obowiązki
wobec gości przed urodzeniem dziecka. Ale tym razem musiała ustąpić komuś
o silniejszej osobowości.
- Wygląda na to, że silne kobiety wróciły do Sorholm - odpowiedział Fabian.
- Napijmy się ponczu.
- Mamy czas na jakąś grę planszową, Johanie? - Hans zauważył, że chłopak
wygląda na znudzonego i wcale go to nie zdziwiło, w końcu wszyscy wkoło
rozmawiali o dzieciach.
- Chętnie z wami zagram - wtrącił Peter. - U mnie w domu nie ma zbyt wielu
chętnych do gry. - Peter uśmiechnął się i poszedł za Hansem i Johanem do
jadalni. - Nie ma nic nudniej szego niż granie z samym sobą.
Johan był zadowolony, że spędzi trochę czasu bez towarzystwa matki. Miał
dziwne przeczucie, że matce nie spodobała się jego przyjazń z Fiolą. Był
zdziwiony i rozczarowany, bo rodzice zawsze uczyli go, że należy być
grzecznym i życzliwym wobec wszystkich bez względu na ich pochodzenie.
Ale kiedy Hans rozłożył na stole planszę i przygotował wszystko do gry,
zapomniał o reakcji matki. Chłopak dobrze się bawił, grając przeciwko
dorosłym i czas przed obiadem minął mu szybciej, niż się tego spodziewał.
Hans i Peter byli jak zwykle w świetnych humorach i dużo żartowali, na co
zwróciła uwagę Birgit. To miłe, że zajęli się chłopcem. Przynajmniej na jakiś
czas oderwał się myślami od młodej panny Fioli.
- Kogo Johan spotkał dziś przed kościołem? - Sten stanął przy oknie obok
Birgit. Wokół posiadłości unosiła się mgła i drzewa przypominały teraz upiory.
Pogoda nie zachęcała do spędzania czasu na zewnątrz.
- Fioła. Wieśniaczka z okolic starej kuzni.
- Znają się?
- Wygląda na to, że spotykali się za każdym razem, gdy Johan był w
Roskilde. Wydaje mi się, że zależy mu na niej, a nie na koniach.
- A więc to tak - ożywił się Sten. - Chłopak zaczyna dorastać.
- Zgadza się. Ale nie jestem pewna, czy to dobra znajomość.
- Dlaczego nie? - Sądzisz, że Johan może zrobić coś niedobrego? - Sten
pomyślał, że Birgit jest zbyt surowa. - Chyba nie żałujesz mu kontaktu z
rówieśnikami?
- Nie, nie żałuję. Ale nie chciałabym, żeby przyjaznił się z byle kim. - Sama
Birgit zdała sobie sprawę z tego, jak okropnie to zabrzmiało, ale miała powody,
by tak mówić.
- Chodzi ci o różnicę między właścicielem ziemskim a prostym chłopem? -
Sten objął Birgit i popatrzył na nieprzyjemny grudniowy dzień za oknem. -
Zniszczymy jego młodzieńcze zauroczenie? Dziewczyna mieszka w Roskilde,
więc nie ma mowy o częstych spotkaniach.
- Nie mógłbyś postarać się, żeby wreszcie wybrał konia? - powiedziała
Birgit. To nie był odpowiedni moment na tego typu dyskusje. - Następnym
razem mógłbyś pojechać do Roskilde razem z nim i dopilnować, by transakcja
przebiegła bez problemu.
- Zależało mi na tym, żeby chłopak zajął się wszystkimi sprawami
związanymi z hodowlą koni całkowicie sam. - Sten przytulił Birgit. - Ale mogę,
oczywiście, tak na niego nacisnąć, żeby wkrótce dokonał zakupu. Wziął
przecież pożyczkę w Monstrups, a to zobowiązuje.
Birgit z zadowoleniem pokiwała głową. Chciała tylko, żeby wizyty w
katedrze w Roskilde się skończyły i żeby Johan skupił się na koniach. Może
powinna zaproponować, żeby, oprócz księgowości, zaczął uczyć się również
angielskiego lub francuskiego. Jego dni będą wtedy wystarczająco wypełnione
nauką.
- Koń zatrzyma go w domu w Lundeby  stwierdziła Birgit, patrząc na
Stena. - Przez ostatni rok był taki radosny, że nie chciałabym mu tego zepsuć.
- Johan będzie miał pełne ręce roboty przy koniach, gdy pojawią się zrebięta
- dodał Sten. Być może dzięki tej dziewczynie Johan stał się bardziej radosny i
towarzyski, pomyślał. Nie rozumiał, dlaczego Birgit była tak bardzo przeciwna
temu małemu flirtowi. - Nie martw się. Johan zaprzyjazni się jeszcze z niejedną
młodą kobietą, zanim naprawdę się zakocha.
- Mam nadzieję - uśmiechnęła się Birgit; chciała przestać o tym myśleć. -
Nie mam żadnego prezentu dla Hannah z okazji narodzin dziecka. W końcu
nikt nie spodziewał się jego narodzin w święta.
- W takim razie za kilka dni będziemy musieli wrócić tu z kolejną wizytą i z
prezentem - zaśmiał się Sten, który nie widział niczego złego w odwiedzaniu
kogoś z pustymi rękoma. - Mogłabyś przywiezć im kaszę, tak, jak to mają w
zwyczaju w Hemsedal! - powiedział żartem, ale Birgit bardzo się zapaliła.
- To fantastyczny pomysł. Naprawdę. Muszę zapytać kucharki, czy jest w
stanie przygotować coś w krótkim czasie. - Birgit odwróciła się do Stena z
uśmiechem na twarzy. - Dobra kasza ze śmietaną będzie na pewno smakowała
wyśmienicie.
Kucharka była zachwycona propozycją Birgit i obiecała przygotować kaszę,
podczas gdy reszta rodziny zajęta będzie jedzeniem drugiego śniadania. W
piwnicy było pod dostatkiem śmietany, więc wszystko się uda. Birgit
pospieszyła zapytać Fabiana, czy mogłaby zajrzeć do starej skrzyni, którą
Hannah przygotowała sobie przed ślubem. Wielka skrzynia została
przyniesiona ze strychu wiele lat temu i teraz stała w pokoju z szafami pełnymi
bielizny. Birgit wiedziała, gdzie znajdzie klucz.
- Spodziewam się, że masz jakiś dobry powód, by to zrobić - powiedział
Fabian. - To spojrzenie mówi mi, że coś się wydarzy. Proszę.
Birgit przytrzymała szeroką suknię i pobiegła do góry. W gabinecie znalazła
klucz do skrzyni, a kilka minut pózniej włożyła go do zamka. Zamek łatwo się
otworzył, bo Hannah często otwierała skrzynię, w której trzymała obrusy i
przedmioty, jakie zabrała ze sobą w posagu. Przedmioty, które często
wyjmowała.
- Popatrzmy - mówiła do siebie Birgit. - Jeśli dobrze pamiętam... Birgit
przełożyła makatkę i kilka dekoracyjnych poszewek na poduszki, aż w końcu
trafiła na to, czego szukała: pięknie zdobiony garnek na kaszę. - Wspaniale.
Wystarczy go umyć.
W kuchni służba dostała polecenie dokładnego umycia garnka i nałożenia do
środka kaszy, żeby Birgit mogła niezadługo zanieść ją do Hannah. To będzie
dokładnie taka wizyta u młodej matki, jaką Hannah pamięta z rodzinnej wsi.
Stół uginał się pod ciężarem przysmaków przygotowanych na drugie
śniadanie. Rodzina długo siedziała przy stole, wspaniale się bawiąc. Johan [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.