[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przestworza. Nawigacyjny komputer Sokoła nie potrafił niczego wywnioskować ze śledzenia
trajektorii lotu wirujących wokół statku większych i mniejszych skalnych brył, a sam statek
zaczynał zbaczać z kursu i koziołkować, co przypomniało Hanowi jego legendarny przelot Trasą na
Kessel, gdzie musiał się zmagać z przyciąganiem czarnych dziur.
- Hej!... - Han wyprostował się i nawet lekko uśmiechnął. To przecież taka sama sytuacja
jak wówczas w pobliżu Kessel! Dokładnie taka sama! Zerknął na wyświetlacz sensorów i
stwierdził, że asteroidy gromadzą się wokół potężnej grawitacyjnej studni, niemal na pewno
wytwarzanej przez grawitacyjną minę albo ukryty gdzieś pośród chmury asteroid generator. - To
jest to! - wykrzyknął, uszczęśliwiony. - Chewie, daj sobie spokój z deflektorami! Włącz generator
przedniego pola przeciwcząsteczkowego! Natychmiast!
Chewbacca odpowiedział serią parsknięć i ryków, które oznaczały mniej więcej:
- Lepiej, żebyś nie myślał tego, co moim zdaniem na pewno myślisz!
Han wyszczerzył zęby w szerokim uśmiechu, bo przypomniał sobie podobną sytuację
sprzed wielu lat. Postanowił dać taką samą odpowiedz.
- Byliby szaleni, gdyby nas aż tam ścigali, prawda?
Nie czekając na pojawienie się ochronnych pól ani nawet na odpowiedz Chewiego,
wprowadził Sokoła w ciasny łuk, dzięki czemu frachtowiec wpadł z maksymalną możliwą
prędkością w największy gąszcz pola asteroid. Osłony przeciwcząsteczkowe obudziły się do życia z
efektownym błyskiem i zaczęły dezintegrować pył oraz najmniejsze odłamki skał, dzięki czemu
Sokół wyglądał teraz, jakby leciał w ochronnej chmarze fajerwerków.
W pewnej chwili Han uświadomił sobie, że ci szaleńcy z Eskadry Aotrów mogą mieć rację.
Chociaż raz.
Dla ścigających Sokoła pilotów TIE interceptorów statek po prostu zniknął. Pole asteroid
było gęste i nieprzewidywalne, więc nieprzyjacielski pilot musiał bardzo uważać, żeby jego
myśliwiec nie znalazł się na trasie lotu koziołkującej asteroidy. A w tym celu musiał polegać na
zablokowanych namiarach sensorów. Kiedy więc statek niespodziewanie zniknął z ich ekranów,
piloci interceptorów doszli do wniosku - całkiem słusznie - że kiedy Han znalazł się w głębi chmury
przesyconych metalami asteroid, zastosował starą sztuczkę przemytników i odciął dopływ energii
do jednostek napędu podświetlnego oraz do systemów uzbrojenia.
Taki manewr był szalenie niebezpieczny, bo ukryty pośrodku chmury asteroid generator
grawitacyjnej studni nieustannie zmieniał trajektorie lotu wszystkich skalnych brył i kierował je w
trudne do przewidzenia strony. Skoro jednak ofiara była pozbawiona systemów uzbrojenia i
jednostek napędowych, prześladowcy nie musieli się bać niebezpieczeństwa zagłębienia się w
chmurę asteroid. Większe niebezpieczeństwo groziło ich ofierze, bo stanowiła większy cel i nie
mogła manewrować bez zdradzania swojej pozycji. A zatem sześciu pilotów klucza myśliwców
TIE zagłębiło się beztrosko w chmurę i zaczęło ją metodycznie przeszukiwać.
Han jeszcze jako kadet przekonał się, że nawet kiedy leci przez duże pole asteroid,
zatłoczone ogromnymi skalnymi bryłami, które poruszają się w przypadkowe strony, może liczyć
na kilka czynników, zmniejszających niebezpieczeństwo zagrażające jego statkowi. Jednym z tych
czynników był fakt, że skała podążająca w konkretnym kierunku będzie leciała mniej więcej w tę
samą stronę, dopóki się nie zderzy z innym obiektem albo nie spotka się z działaniem zewnętrznej
siły. Dzięki temu nawet kolizje stawały się przewidywalne, bo trajektorie obiektów po kolizji
mogły być przewidziane z dużym prawdopodobieństwem przez każdy standardowy program
nawigacyjny pokładowego komputera, ponieważ z grubsza zależały od wektorów lotu i energii
kinetycznej zderzających się obiektów. Dla pilotów myśliwców TIE jedyną zewnętrzną siłą, na
którą zwracali uwagę, była grawitacja ukrytego generatora, wywierająca wpływ na okoliczne skały.
Wpływ ten mogły bez trudu przewidzieć pokładowe komputery nawigacyjne ich myśliwców.
Nic więc dziwnego, że dowódca klucza niemal doznał szoku, kiedy zobaczył, jak asteroida
wielkości mniej więcej rakietowego skutera wykonuje niespodziewany zwrot o czterdzieści pięć
stopni, jakby odbiła się od niewidzialnej kuli paatchi. Chwilę pózniej skalna bryła wyrżnęła w
bakburtowy silnik myśliwca dowódcy, zmiażdżyła kabinę i wyleciała po drugiej stronie, przy okazji
zabierając jego głowę.
Drugiego pilota klucza spotkał podobny los, zanim jeszcze pozostali zobaczyli Sokoła
Millenium . Frachtowiec zataczał wokół nich kręgi, choć wszystko wskazywało na to, że pilot nie
korzysta z jednostek napędowych. Asteroidy w jego okolicy zachowywały się, jakby za wszelką
cenę chciały uniknąć kolizji. Usuwały się na boki z możliwej do przewidzenia trajektorii
frachtowca i obierały nowe... na ogół z katastrofalnym skutkiem dla myśliwców typu TIE.
Zanim zginął ostatni niefortunny pilot, zdążył wrzasnąć w panice do mikrofonu
pokładowego komunikatora:
- To jakiś parszywy Jedi! Przysięgam, że obrzuca nas skałami! Nie mam pojęcia, w jaki
sposób to robi... swoim umysłem albo czymś innym...
Transmisja zakończyła się trzaskiem, jakby tytaniowy kadłub myśliwca został zmiażdżony
przez tonową asteroidę. Prawdę mówiąc, właśnie tak się stało.
Jeżeli napęd repulsorowy ma w pobliżu wystarczająco dużą masę, na którą mógłby
oddziaływać, jest najskuteczniejszym środkiem transportu, jaki kiedykolwiek wynaleziono w
galaktyce. Nie zużywa energii, nie wytwarza szkodliwych gazów i nie jest możliwy do wykrycia za
pomocą urządzeń do pomiaru natężenia promieniowania. Nie wydziela nawet ciepła, więc jedynym
sposobem jego wykrycia są czujniki wrażliwe na siłę grawitacji. Napędy repulsorowe były tak
rozpowszechnione w galaktyce, że uważano je za coś oczywistego i wykorzystywano dosłownie
wszędzie, począwszy od gwiezdnych grawicykli, a skończywszy na niszczycielach. Myśliwce TIE
Interceptor były jednak transportowane w hangarach gwiezdnych okrętów i przeznaczone do
działania z daleka od planetarnych mas, które umożliwiały funkcjonowanie repulsorów. Myśliwce
tego typu nie potrzebowały więc napędu repulsorowego, a krótkowzroczni projektanci imperialnych
okrętów nie uwzględniali ich w swoich projektach. Z oszczędności sensory na pokładach
myśliwców TIE wywzorcowano w taki sposób, żeby wykrywały ślady emisji silników napędu
podprzestrzennego i zestawów naładowanych systemów uzbrojenia, nie zaś zniekształceń pola
grawitacyjnego, jakie powodowały repulsory... I właśnie dlatego myśliwce TIE nie bardzo się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pobieranie ^ do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ download ^ ebook
Menu
- Home
- ChiĹskie cienie
- Denise Belinda McDonald [Paintbrush 02] Wrong Turn Right Cowboy (pdf)
- Jo Clayton Skeen 01 Skeen's Leap (v1.2)
- James Axler Deathlands 051 Rat King
- 105. Schuler Candace Dynastia z Hollywood 02 Jeszcze jeden sliczny chlopiec
- Lisa Renee Jones, Who's on Top (EC) (pdf)
- illuminati nwo rules12
- Konieczny Feliks Dzieje Rosji
- Fiedler Arkady DzićÂkujć Ci, Kapitanie
- Dozgonna miśÂośÂć Caroline Anderson
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- adam123.opx.pl
Cytat
Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.