Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

przekaz. Redaktorzy gazet bez skrupułów przekręcą każde słowo,
rozdmuchają plotki, żeby tylko wzbudzić zainteresowanie
czytelników.
Tylko utwierdził Megan w przekonaniu, że wbrew wcześniejszym
deklaracjom wyznaczył jej rolę gospodyni domowej, schowanej w
cieniu słynnego męża.
W obliczu poważnego kryzysu Johnny wreszcie ustąpił dla
świętego spokoju. Wkrótce na pierwszej stronie jednej z gazet ukazało
się zdjęcie z wesela, a po nim długi artykuł  Na ratunek pannie
młodej". Napisano w nim, że bez inwestycji Johnny'ego nawet tak
wzorcowa farma jak Gundamurra nie przetrwałaby suszy. I na tym
koniec. Dalej następowały spekulacje, czy gwiazdor poślubił
posiadłość, czy też przeniósł rolę szlachetnego kowboja z filmu na
plan realnego życia. Dziennikarz kończył swoje wyssane z palca
rozważania pytaniem, jak przywiązanie do ziemi wpłynie na dalszą
karierę Johnny'ego Ellisa.
Megan znienawidziła człowieka, który przeszedł do porządku
dziennego nad tragedią rolników, a w jej sercu na nowo zasiał dawne
obawy.
- Jak możesz znosić coś takiego?! - wykrzyknęła z oburzeniem,
odkładając gazetę.
- Ostrzegałem cię przecież. Sama dałaś plotkarzom pole do
popisu. Czy teraz będziesz mnie słuchać?
Posłuchała. Nie nalegała, żeby zabrał ją ze sobą do hotelu, gdy
przedstawiał plan zajęć przed koncertem. Wyjaśnił, że czekają go
niezliczone próby, spotkania i wywiady w celu nadania szlachetnej
imprezie należytego rozgłosu. Tak jak prosił, została w cichym domu
Rica i Lary w Balmoral.
Johnny zamieszkał w hotelu. Strażnicy dbali o jego
bezpieczeństwo, bronili przed natrętnymi oznakami zainteresowania
ze strony publiczności i mediów. Megan chodziła z Lara i Kathryn po
zakupy anonimowo, nie niepokojona przez nikogo. Cieszył ją spokój
przedmieścia i towarzystwo przyjaciół. Tylko nocą, w pustym łóżku,
tęskniła za ukochanym mężczyzną. Johnny często telefonował.
Zdawała obszerne relacje z każdego dnia. Przeciwnie niż on. Niewiele
o sobie mówił. Zdawkowo, niemalże półsłówkami odpowiadał na
pytania, jakby bronił Megan dostępu do swego scenicznego życia.
Wmawiała sobie, że mąż uważa swój dzień powszedni za nieciekawy
temat do konwersacji. Nie przekonywało ją to tłumaczenie. Czuła się
zepchnięta na boczny tor, niepotrzebna. Dawniej sama odmawiała
wspólnych wyjazdów. Jednak po dwóch miesiącach małżeństwa, gdy
osiągnęli pełną harmonię, chciała dzielić z nim każdą chwilę,
gdziekolwiek rzuci go los. Nurtowało ją pytanie, czy Johnny ją od
siebie odsuwa, czy tylko uznał, że jeszcze nie dojrzała do udziału w
życiu publicznym. Pewnego dnia nie wytrzymała.
- Do czego to podobne, ja tu, ty tam?! Czy już na zawsze tak ma
pozostać? - zaszlochała w słuchawkę.
Długa, kłopotliwa cisza przypomniała jej boleśnie, jak zawzięcie
walczyła, gdy Johnny obiecywał, że pokaże jej świat. Zrobiła
wszystko, żeby uwierzył, że będzie się fatalnie czuła w jego
środowisku. Próby przekonania go, że przełamała wewnętrzne opory
spełzły na niczym. Czekała na jakiekolwiek słowo jak na wyrok.
- Nie, nie zawsze będziesz w ciąży - wyjaśnił spokojnym,
cierpliwym tonem, jakby przemawiał do małego dziecka. - Wytrzymaj
te parę dni. Za tydzień wracamy do domu. Tłumaczyłem ci przecież,
że chronię cię przed nadmiarem zbędnych emocji. Potrzebujesz teraz
spokoju.
Nie przekonał jej. Słowa pocieszenia przyniosły odwrotny do
zamierzonego skutek. Uznała za pewnik, że Johnny'emu ciążyłaby
konieczność opieki nad ciężarną kobietą. Po długich rozmyślaniach z
niechęcią przyznała mu rację. Czekało go poważne zadanie.
Występował jako gwiazda wieczoru. Od tego, jakie zrobi wrażenie na
publiczności i telewidzach, zależało powodzenie całej imprezy.
Postanowiła więcej nie wywierać nacisku, ani teraz, ani w
przyszłości. Potrzebował ciepła i zrozumienia jeszcze bardziej niż
Megan. Po latach samotności oczekiwał przecież narodzin
pierworodnego potomka. I zaraz wzburzony umysł podszepnął jeszcze
jedną szatańską myśl. Przemknęło jej przez głowę, że gdyby dziecko
już przyszło na świat, Johnny nie odesłałby jej do przyjaciół.
Powróciło upiorne pytanie, jak wiele znaczy dla męża nie jako matka
tylko jako żona. Wszystko wskazywało na to, że niewiele, że złączył
ich tylko przypadek.
Nie przepuściła żadnej audycji z jego udziałem, z zapartym tchem
czytała gazety. Rozpaczliwie czekała na jakiekolwiek słowo o
rodzinie, a zwłaszcza o żonie. A Johnny opowiadał o wypalonych
łąkach, wyschniętych studniach i wymarłych stadach. Tłumaczył, że
hodowcy i pasterze od wieków wytwarzali ogromną część dochodu
narodowego Australii. Wspominał poetów i pieśniarzy, którzy
opiewając codzienny trud farmerów wnieśli wielki wkład w
dziedzictwo kulturowe kraju. Niestety, uparcie ignorował wszelkie
pytania dotyczące życia osobistego. Po mistrzowsku wykorzystywał
swój zniewalający uśmiech i nieodparty urok osobisty, żeby wesprzeć
szlachetny cel. Widząc Megan wpatrzoną w telewizor, Ric i Lara byli
przekonani, że oszalała z miłości do Johnny'ego. A ona szalała z
zazdrości.
- Powiedz mu, że robi piorunujące wrażenie - doradził Ric z
porozumiewawczym uśmiechem po jednym z wywiadów.
Przyznawała mu rację. Nie ulegało wątpliwości, że kobiety
uwielbiają Johnny'ego. Gdyby był wolny, mógłby przebierać w nich
jak w ulęgałkach. Czy w ogóle pamiętałby o niej, gdyby nie zaszła w
ciążę? Bila się z takimi- czarnymi myślami aż do dnia koncertu.
Lara jako jedna z organizatorek otrzymała miejsca w wydzielonej
loży w Centrum Rozrywki w Sydney.
- Całe szczęście, że barierka odgrodzi nas od szalejącej dziczy -
oznajmiła z satysfakcją.
- Dlaczego tak brzydko określasz widzów? - zapytała Megan z
bezgranicznym zdumieniem.
- Nigdy nie byłaś na koncercie muzyki pop?
- Nie.
- Występy gwiazd wywołują rodzaj zbiorowej histerii.
Publiczność dostaje obłędu. Zwłaszcza w pierwszych rzędach panuje
nieopisany rozgardiasz. Ale my będziemy bezpieczne.
Megan podziwiała zapobiegliwość Lary. Obrazowy opis
przemówił jej do wyobrazni. Już widziała stłoczone przy estradzie,
wiwatujące tłumy.
Wkrótce na własne oczy ujrzała objawy powszechnego szaleństwa. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.