Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Czekam na odpowiedz.
Andreas zdążył już opuścić rękaw koszuli i wstać.
- Chirurg nie krył, że operacja wiąże się z ryzykiem.
- Jak każda operacja.
- Na mojego brata spadło teraz wiele problemów, z którymi musi sobie jakoś po-
radzić.
Gabi wyczuwała, że Andreas się martwi, chociaż starannie to przed nią ukrywa.
- Jasne. Cierpi z powodu rozstania z Deline, a na dodatek opiekowanie się bliznia-
kami bardzo go wyczerpuje, chociaż malcy są rozkoszni.
Andreas spojrzał na nią lekko sennym wzrokiem.
- Przyda się nam urlop od zmartwień. Ponieważ teraz nic więcej nie zdziałamy,
jedzmy do domu i odpocznijmy.
Gabi przyglądała mu się, jak wkłada marynarkę. Czyżby chciał pojechać do mnie i
spędzić razem całe popołudnie? Dla niej taka ewentualność nie wchodziła w rachubę.
Andreas potrafił ją rozbawić i rozbroić, kiedy tego zupełnie się nie spodziewała, lecz od
czasu, gdy się dowiedziała od Deline, że ma dziewczynę, z którą wiąże poważne plany
na przyszłość, przestała mieć na to ochotę.
Zjedli kanapki, wypili sok, potem wsiedli do limuzyny i pojechali do biurowca
korporacji Simonidesów. Prywatną windą dostali się na piętro, na którym znajdował się
apartament gościnny. Gabi serce biło mocno, kiedy szli korytarzem. Otworzyła drzwi i
zanim weszła, odwróciła się do Andreasa.
- Dziękuję za odprowadzenie, ale jak widzisz, nie mam zamiaru mdleć. Jeśli tobie
kręci się w głowie, w recepcji przy twoim gabinecie też jest kanapa. - Uśmiechnęła się
kącikiem ust. - Wiem, bo spędziłam na niej pół dnia, czekając, aż raczysz udzielić mi au-
diencji.
Andreas gwałtownie zaczerpnął powietrza.
- Przepraszam, że kazałem ci tak długo czekać.
R
L
T
- Nie mam pretensji. Dzięki temu mogłam obserwować Annę przy pracy. Kto by
wtedy pomyślał, że pewnego dnia ją zastąpię? - Widząc, że Andreas nie ma zamiaru
odejść, mówiła dalej: - Dziękuję, że oddałeś ze mną krew. Cieszę się, że nie byłam sama.
Zobaczymy się rano i zaplanujemy to duże przyjęcie dla Anny, jak wróci po opera-
cji.
Przestąpiła próg i sięgnęła do klamki. Spieszyła się, bo czuła, że głos rozsądku
szepcący, by nie pozwoliła Andreasowi zbliżyć się do siebie, słabnie.
- Nie tak szybko - zaprotestował Andreas i wsunął stopę między drzwi a framugę.
Zanim się spostrzegła, wszedł do środka i zamknął drzwi.
- O co chodzi? - zapytała Gabi.
Serce waliło jej jak młotem. Bała się, że Andreas to usłyszy.
- Jak ci się wydaje? - odpowiedział aksamitnym głosem.
Gabi odsunęła się na bezpieczną odległość.
- Nie... - zająknęła się - nie wiem.
Andreas podszedł bliżej.
- Kiedy po nocy na plaży Papafragas odwiozłem cię do Apollonii, przy pożegnaniu
trzymałem w ramionach kobietę, której uczucia współgrały z moimi. Potem się dowie-
działem, że nagle opuściła wyspę. Kiedy ją odnalazłem, była już inna. Zmieniła się. Od
tamtej pory czekam, aż znowu pojawi się tamta, lecz to nie następuje. Chcę się dowie-
dzieć, dlaczego.
Gabi nerwowym ruchem wytarła dłonie o biodra. Zastanawiała się nad odpowie-
dzią. Bała się, że Andreas nie zadowoli się byle czym, lecz jeśli wyzna mu prawdę,
zdradzi się ze swoim uczuciem.
Milczenie przedłużało się. Po twarzy Andreasa przebiegł grymas zniecierpliwienia.
- Z naszej rozmowy w szpitalu wynika, że nie jesteś z nikim związana. Czy to
również jest kłamstwo? Kochasz się w swoim szefie?
Gabi nie mogła uwierzyć, że nie ulegając Andreasowi, zraniła jego dumę. Bo jak
inaczej wytłumaczyć tego rodzaju zachowanie?
- Nie - odparła. Starała się mówić opanowanym tonem. - W przeciwieństwie do
ciebie nie mam partnera, przed którym coś ukrywam.
R
L
T
Bacznie się przyglądała, jak Andreas zareaguje na jej słowa. Dała mu okazję przy-
znać się do związku z kobietą, o której mówiła Deline. Lecz nic takiego nie nastąpiło.
- Jeśli to prawda, to dlaczego, kiedy dzień pracy się kończy, natychmiast uciekasz
ode mnie? Dlaczego jemy wspólne posiłki tylko podczas odwiedzin u dzieci na Milos? -
Jego spojrzenie skupiło się teraz na jej ustach. - Czyżbyś nagle nabrała do mnie wstrętu?
Gabi słuchała go z przerażeniem.
- Twoje pytanie nie zasługuje na odpowiedz - oświadczyła.
Gdyby ktoś postronny ich teraz słuchał, pomyślałby, że to małżeńska kłótnia.
- Więc mi udowodnij, że moje zarzuty są niesłuszne - zażądał. - Powiedziałem, że
chcę spędzić popołudnie w twoim towarzystwie. Możemy zostać tutaj albo przenieść się
do mnie.
Nic go nie zraża. Gabi przygryzła wargę.
- Cóż, skoro tu już jesteś... - zaczęła.
- Prawda? - wpadł jej w słowo. Zdjął marynarkę i rzucił na najbliższe krzesło. -
Kiedy poczujemy głód, zamówimy coś z restauracji.
Gabi poczuła ucisk w dołku.
- Przepraszam na chwilę.
- Oczywiście. Odśwież się. I się nie spiesz. Nigdzie się nie wybieram.
Tego się obawiała. Wybiegła z pokoju dziennego. W łazience przejrzała się w lu-
strze i na widok swoich pałających policzków aż jęknęła. Co z tego, że właśnie oddała
krew? Okazuje się, że ciało i tak ją zdradziło.
Kiedy kilka minut pózniej weszła z powrotem do salonu, telewizor był włączony,
Andreas zaś z zamkniętymi oczami leżał na kanapie.
Gabi zatrzymała się w pół kroku. Bała się głębiej odetchnąć albo się poruszyć, by
nie wyczuł jej obecności i nie zorientował się, że mu się przygląda.
Równomierny oddech świadczył o tym, że zasnął. Nigdy się nie dowie, jak bardzo
pragnęłaby przytulić się do niego. Nie mogła jednak ulec pokusie. Położyła się na drugiej
kanapie i dalej mu się przyglądała.
R
L
T
Telewizor wciąż grał, lecz ona nie miała pojęcia, o czym jest film. Powieki zaczęły
jej ciążyć. Kiedy ponownie świadomie spojrzała na swoje otoczenie, zobaczyła Andreasa
stawiającego na stole tacę z kanapkami i dzbankiem kawy.
Zerknęła na zegarek: pięć po piątej!
- Od dawna nie śpisz? - zapytała Andreasa.
- Od dwudziestu minut. Najwyrazniej obojgu nam potrzebny był odpoczynek.
- Ale ja nigdy nie śpię w ciągu dnia! - zawołała.
Andreas zaśmiał się.
- Zawsze jest ten pierwszy raz. - Chrapałam? Pomocy! - Pochlebia mi, że czułaś się
przy mnie tak bezpiecznie.
- Innymi słowy udowodniłam, że nie wzbudzasz we mnie wstrętu, tak?
- Coś w tym rodzaju - odparł cierpkim tonem. - Proszę. Ja już zjadłem.
Napełnił filiżankę kawą i podał Gabi.
Duszkiem wypiła połowę, potem wzięła kanapkę.
- Bardzo dobre - mruknęła, siadając.
Andreas chwilę skakał pilotem po kanałach, aż trafił na kolejny film. Potem usiadł
obok Gabi i wziął ją w ramiona. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.