Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

niechcący uniosła jej zasłonę.
- Ależ ty jesteś piękna! - wykrzyknęła, wprawiając Pawicę w jeszcze większe zakłopotanie. -
Dlaczego on cię rzucił?
Pawica poprawiła zasłonę i ruszyła z miejsca.
- Zaczekaj! - rozkazała Zilfa, tak pochłonięta chęcią odkrycia jej tajemnicy, że nie pamiętała
o gorliwie zwykle przestrzeganych regułach etykiety. - Kochałaś go zatem... tego męża, którego
jak mówisz, porzuciłaś?
Pawica nie odpowiedziała.
- Musiałaś go kochać - oznajmiła Zilfa, podekscytowana odkryciem historii miłosnej. - Nie
porzuciłabyś go, gdybyś nie była zazdrosna.
Zilfa spodobała się Heszmat. Puściła rękę matki i zbliżyła się do tej starej kobiety.
- Mój ojciec jest tu, w Teheranie - powiedziała. - Poślubił Tale Chanum, córkę Ziła as-
Sultana.
Zilfa Różarka ucieszyła się z tej nowej rewelacji.
- A zatem przybyłaś, żeby go odzyskać - zdecydowała za Pawicę. - Przybyłaś odebrać go
Kadżarce.
Nie przyszło jej do głowy, że to mało prawdopodobne.
Pawica odciągnęła córkę.
- Zaczekaj, powiedziałam! - Zniecierpliwiona Zilfa chwyciła Heszmat za rękę. Chrząknęła i
wygłosiła oświadczenie. - To wbrew moim zasadom, ale możecie mieszkać ze mną przez jakiś
czas, póki nie odzyskasz swojego męża.
Zabrała je do swojego domu i pozwoliła spać w ogrodzie. Rano zapowiedziała śniadanie.
Zilfa Różarka jadała w sposób cywilizowany, jak to nazywała: przy stole, z krzesłami - miała
tylko dwa - i białym obrusem. Przyszła do stołu całkowicie ubrana, umalowana i uczesana.
Przerażona panującym na Bliskim Wschodzie zwyczajem jedzenia ze wspólnej miski,
wyznaczała każdemu gościowi talerze, ozdabiała potrawy zielem i kwiatami, dodawała płatki róż
wszystkim do herbaty. Domagała się, by jej goście rozmawiali z nią o  sprawach interesujących
ludzi dystyngowanych - o europejskiej operze, o modzie na carskim dworze, o sztuce w pałacu
szacha. Pawica i Heszmat popatrzyły na siebie speszone i wybrały milczenie. Zilfa mówiła za
wszystkich. Dopiero po śniadaniu, gdy sprzątały ze stołu, poruszyła temat losu Pawicy.
- Myślę, że powinnyśmy zaczekać z odwiedzeniem twojego męża - zasugerowała, mierząc
Pawicę wzrokiem.
- Nie byłoby dobrze, gdyby ujrzał cię w tym stanie. Musisz przybrać trochę na wadze,
zdobyć jakieś przyzwoite ubranie, używać odpowiedniego makijażu.
Pawica zdławiła łzy.
- Nie przyjechałam tu z powodu Salomona Mężczyzny - odparła, zastanawiając się, czy to
prawda. - Przyjechałam, żeby znalezć pracę.
Zilfa Różarka mrugnęła porozumiewawczo do Heszmat i postanowiła dostroić się do Pawicy.
- Jaki rodzaj pracy?
- Jakikolwiek.
Zilfa powiedziała, że zna pewnego muzułmanina na bazarze: złotnika mówiącego z akcentem
isfahańskim, jak sobie przypomniała, który przybył do Teheranu ze skrzynią pełną drogich
kamieni.
- Nazywa się Esrafil. - Zachichotała. - Przypadkiem wiem, że lubi %7łydówki.
Przysunęła twarz do Pawicy, delektując się plotką.
- Jest żonaty, ale jak słyszałam, właśnie tu, w Jamie, ma kochankę.
Potem znów się wyprostowała, nagle oburzona, i przybrała odpowiedni dystans.
- Tak czy owak, jestem ponad tego rodzaju plotkami. Znam go, bo kupiłam od niego te perły.
- Pokazała je Pawicy. - Ma najlepsze kamienie w mieście. Zapowiedziałam mu, że jak będę
wychodzić za mąż, kupię jego najczystszy diament.
Zilfa Różarka zabrała Pawicę do Esrafila. Poszły z getta na Tekkije, przekupiły woznicę,
który zgodził się zlekceważyć prawo zabraniające %7łydom jeżdżenia po mieście i zawiózł je pod
bazar. Pawica bała się panicznie, żeby ich nie złapano, ale Zilfa Różarka uparła się, że pojadą
powozem; nie pójdzie piechotą na bazar jak jakaś żebraczka ani nie zaprezentuje się Esrafilowi
Mścicielowi w zakurzonym ubraniu. Siedziała w powozie butnie i bez obawy, ale jak tylko
ruszyli, zaciągnęła zasłonki i zasłoniła dłonią żółtą łatę na czadorze.
Powóz minął Zwiątynię Siedmiu Cór, przejechał przez Emamzade Ismail - najstarszą
dzielnicę miasta - i zatrzymał się przy Czarsu, gdzie sąsiadowały ze sobą cztery największe
teherańskie bazary i Cesarskie Więzienie. W starożytności, powiedziała Pawicy Zilfa Różarka,
gdy wysiadały z powozu, bohaterowie siedzieli na Czarsu, na balkonie górującym nad
wszystkimi innymi budynkami w Teheranie, i stamtąd pilnowali ludu. Teraz balkon zajmował
Doruge - naczelnik straży miejskiej. Przez cały dzień rozsyłał swoich podkomendnych, żeby
chodzili po mieście i szukali złodziei i zbrodniarzy, a nade wszystko ludzi podejrzanych o złe
zamiary wobec władcy. Wieczorem siedział na Balkonie Sądu, przyjmował więzniów
aresztowanych tego dnia i wydawał wyroki. Posyłał ludzi do Cesarskiego Więzienia
znajdującego się bezpośrednio pod balkonem.
- Patrz! - wykrzyknęła ze zgrozą Zilfa Różarka, gdy zbliżyły się do Balkonu Sądu. - To jest
więzienie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.