Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Gazeta le\ała na stole, ale a\ do tej chwili Hilary nie zwracała na nią
uwagi.
 Dostajesz niedzielną prasę?  zapytał biorąc do ręki przyniesiony przez
siebie najnowszy numer gazety.
 Oczywiście. Wszyscy dostają ją za darmo, prawda?
 Obawiam się, \e tak.
Zdenerwowały ją tajemnicze słowa Maca. Sięgnęła po gazetę, ale chwycił
ją swą silną dłonią za nadgarstek.
 Tę gazetę ja ci przyniosłem. Miałem nadzieję, \e przyjdę tu przed
doręczycielem.
 Mac, o czym ty mówisz? Bawisz się ze mną w kotka i myszkę...
 To nie \arty  przerwał jej.  To bardzo powa\na sprawa. Słuchaj,
Hilary, mówiłem im o twoim sklepie. Naprawdę. Nalegałem, \eby z tobą te\
zrobili wywiad, ale widocznie nie pofatygowali się.
Zrobiło jej się ciemno przed oczami, gdy uwolnił jej rękę i wreszcie
rozło\yła gazetę.
 Chciałem przede wszystkim powiedzieć ci, \e to nie mój pomysł. Nie
myśl, \e chcę ci podcinać skrzydła.
Nie słuchała tego, co Mac do niej mówił. Ju\ przeczuwała, co zobaczy w
gazecie.
 Naprawdę nie przypuszczałem, \e moje przyprawy będą się cieszyły
taką renomą.  W jej uszach głos Maca brzmiał uszczypliwie i zgryzliwie.  Ale
to z pewnością tylko chwilowy sukces. Wiedz, \e to nie mój pomysł.
Twarz Maca widniała na pierwszej stronie gazety, którą ka\dy
mieszkaniec Ottawy będzie czytał przy niedzielnej kawie. Znajdował się w
swoim sklepie otoczony specjałami z St. Helene. Wyglądał tak nobliwie, jak
typowy przedstawiciel małego biznesu.
Nagłówek kłuł w oczy czerwienią konkurującą ze strojami wyspiarzy.
 Najpikantniejsze przyprawy w mieście . A poni\ej mniejszymi literami
dopisek:  Błyskotliwy sukces MacDougalla .
ROZDZIAA CZWARTY
 śartujesz? Miał czelność przyjść do ciebie i machać ci tą gazetą przed
nosem?  W głosie Karen brzmiało oburzenie i współczucie.
 No, niezupełnie tak było. Mówił, \e chciał mnie uprzedzić, zanim sama
się dowiem.
 Ale cwaniak. Czemu nie powiedziałaś mi o tym wcześniej?
Hilary westchnęła. Minęły dwa tygodnie od dnia, gdy Mac był u niej, a
ona wcią\ nie wiedziała, co go wtedy do niej sprowadziło. Karen jako pierwszej
opowiedziała o tym. Chłopcy jak zwykle wygrzebali się z łó\ka, kiedy Mac ju\
dawno wyszedł.
 Nie podejrzewam Maca o to, \e mnie okłamał  przyznała się. 
Typowy przypadek tak zwanych pobo\nych \yczeń. Nie przypuszczałam te\, \e
artykuł w prasie mo\e mieć taki wpływ na sprzeda\.
Była sobota. Zamknęły przed chwilą  Fortissimo i zajęły się
podliczaniem tygodniowego utargu. Hilary byłaby szczęśliwa, gdyby mogły
jeszcze popracować, ale sprzeda\ szła kiepsko, a przez ostatnie dwa tygodnie
sytuacja stale się pogarszała.
 Co zrobiłaś, jak pokazał ci ten artykuł?  zapytała Karen i natychmiast
dodała:  I czy rzeczywiście jest taki przystojny, jak na zdjęciu?
Hilary zignorowała drugie pytanie i odpowiedziała na pierwsze:
 Poprosiłam, aby wyszedł, \ebym mogła w samotności wszystko
przemyśleć. Nie chciałam, \eby został i obserwował mnie, gdy czytam ten
artykuł.
 Rozumiem. Na pewno miałaś ochotę się rozpłakać.
 Dokładnie tak.  Hilary nie zamierzała wnikać w szczegóły, ale nie
zapomniała spojrzenia jego mglistych oczu, gdy podawał jej gazetę ze swoim
zdjęciem na okładce. Na fotografii wyglądał na pełnego werwy i pewnego
siebie. Rozmawiając z nią, był jednak naprawdę zmartwiony. Wiedział, \e ten
artykuł zaszkodzi  Fortissimo i ich związkowi. To go rzeczywiście trapiło. Z
trudem udało się jej wyprosić go z domu.
 I wyszedł?
 W końcu tak.
Po raz kolejny Hilary zataiła pewien szczegół. Ten mianowicie, \e
pocałował ją na po\egnanie. Trudno jej było opisać, jaką mieszaninę rozkoszy i
erotycznych fantazji czuła, gdy zetknęły się ich usta. Od tego czasu pragnęła
czegoś więcej.
 Nasi agenci donieśli mi, \e Macowi dobrze się wiodło, zanim jeszcze
ukazał się ten artykuł. Teraz jednak jest na tyle zajęty, \e nie ma czasu zawracać
ci głowy  powiedziała Karen. Wymienieni agenci to oczywiście Todd i
Andrew, którzy na ochotnika zgłosili się do akcji rozpoznawczej na Byward
Market. Hilary wcale nie protestowała przeciwko temu.
 Tyle to i ja wiedziałam bez wysyłania szpiegów. Macowi naprawdę się
poszczęściło. Trafił na odpowiedni moment. Rękę bym dała sobie obciąć za
dostawę sosu poive.
 Proszę tylko bez amputacji. Nie jest jeszcze tak zle.  Karen zajrzała do
księgi, którą wypełniała Hilary.  No nie?
 Niestety. Nie spodziewam się plajty ju\ w pierwszym miesiącu naszej
działalności, ale trzeba zapłacić świadczenia i doliczyłam się, \e mam na to za
mało pieniędzy.  Czuła się zmuszona dodać:  Mylisz się co do jednego. Nie
zerwałam całkowicie kontaktów z MacDougallem.
 Tak?
 Rozmawiamy przez telefon. Mac często dzwoni i dowiaduje się, co u
mnie słychać.
 Ma czelność...
 I wysyła do nas klientów. Pamiętasz tę kobietę, która przyszła w środę
po przyprawę do kurczaka?
 No pewnie. To przecie\ jedyna klientka, która była u nas tego dnia. Nie
licząc listonosza.
 No có\, w ka\dym razie, Mac ją przysłał. To chyba miły gest.
Karen fuknęła.
 Buteleczka przyprawy za dolara i osiemdziesiąt dziewięć centów nie
zrekompensuje nam utraty wszystkich klientów, którzy najpierw idą do Maca i
tam ju\ zostają.  Karen zmru\yła oczy zastanawiając się, dlaczego Hilary broni
człowieka, który, dla jej dobra, powinien zawisnąć na suchej gałęzi.
 Co ci jest, Hilary?  zapytała.  Ten facet jest naprawdę taki przystojny,
jak na zdjęciu?
Hilary raz jeszcze zignorowała to pytanie. Rozmowa o tym sprawiała jej
ból. Zamknęła księgę rachunkową i powiedziała twardo:
 Jeśli nawet, teraz nic to nie znaczy. Czas przejść do ofensywy, moja
droga. Inaczej za pół roku nie będziemy miały okazji prowadzenia \adnej księgi.
 Co planujesz? Hilary zaczerpnęła tchu.
 Mam zamiar odkupić sklep od MacDougalla. To był szaleńczy pomysł.
Okrzyk Karen dowiódł tego ponad wszelką wątpliwość.
 Co zrobić?
 Nie słyszałaś? Nic innego nie przychodzi mi na myśl. Chcę się tym
zająć, zanim sprawy zajdą za daleko.
 Hilary, niedawno mówiłaś, \e nie mo\esz się zdobyć na kupienie
nowego kolanka do zlewu. Skąd zatem wezmiesz pieniądze na kupno sklepu?
Czy jesteś pewna, \e ten facet będzie chciał go sprzedać?
 Wezmę kredyt z banku  powiedziała Hilary przera\ona własnym
szalonym pomysłem.  Myślę, \e pan MacDougall zgodzi się na negocjacje. Nie
ma smykałki do handlu. Z tego, co wiem, odkąd skończył studia, nigdzie nie
zagrzał miejsca dłu\ej ni\ rok. I sam przyznaje, \e prowadzi sklep tylko dla
kaprysu. Muszę atakować.
 Przemyśl to i bądz ostro\na. Mam wra\enie, \e przystojny pan
MacDougall to wilk w owczej skórze.
Nietrudno było go znalezć. Hilary pamiętała zdanie z artykułu:  Na razie
MacDougall zatrzymał się u przyjaciela w domu przy Stanley Street , a numer
zdobyła bez problemu dzięki informacji telefonicznej. O ósmej trzydzieści
następnego poranka stała na werandzie szarej willi przy Stanley Street i
naciskała dzwonek przy tabliczce z nazwiskiem:  MacDougall .
Mac wspomniał, \e wcześnie wstaje. Pamiętała, jaki był rześki, gdy dwa
tygodnie temu siedział z nią w kuchni w niedzielę przed ósmą rano. W głębi
duszy czuła, \e powinna odpłacić mu pięknym za nadobne i wkroczyć do jego
domu takim samym sposobem.
Dzielnica, w której mieszkał Mac, nale\ała do najbogatszych w Ottawie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.