Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pasuje do niego z wielu powodów. A skoro jesteśmy przy Horseradish. Ostatnia z rodu Hibbardów
właśnie wyszła za człowieka z tego miasteczka. Ogłoszono to w piątkowej gazecie. Wszyscy o tym
mówią.
Qwilleran zawiesił głos, wyczuwając u swojego gościa zmianę nastroju. Mówił dalej:
* Jest od niej o wiele młodszy, utalentowany, o ciekawej osobowości, mówi się, że to niezła partia.
Jednak ona jest jedyną dziedziczką fortuny Hibbardów, czarująca, inteligentna, więc i ona była niezłą
partią, szczególnie że nie cieszy się dobrym zdrowiem. Wszyscy zastanawiają się nad ich motywacjami.
Tego rodzaju plotki cieszyły Qwillerana za czasów klubu prasowego, gdzie swobodnie wymieniało się
uwagi niestosowane, a nawet niedyskretne.
Kenneth przestał jeśd. Twarz mu poczerwieniała. W koocu przerwał:
* On jest moim ojczymem.
* Czyżby? * Qwilleran udał zdziwienie, chociaż tego
się już domyślił. * W takim razie jego poprzednia żona, zastrzelona przez snajpera, musiała byd twoją
matką! Dławiącym głosem Kenneth zaczął opowiadad.
* Wyszła za niego zaraz po śmierci mojego ojca. Wielu ludzi w Lockmaster dziwiło się, że tak szybko. Po
kilku latach zginęła od kuli snajpera, jadąc na koniu polną drogą. Strzelca nie zidentyfikowano. Wie pan,
co ludzie mówili! Mój ojczym poluje na kaczki, ma różne rodzaje broni, w tym remingtona, kaliber
trzydzieści sześd, który nadawał się do strzału.
* A jakie były wyniki oficjalnego śledztwa?
* Nie zebrano wystarczających dowodów. Dlatego poszedłem do akademii policyjnej na zachodzie
zamiast do
" szkoły dziennikarstwa.
* Rozumiem, co czujesz.
Qwilleran zwrócił się do niego współczującym głębokim głosem, który sprzyjał zwierzeniom i łzom.
Kenneth zerwał się na nogi i zaczął krążyd po pokoju z rękami w kieszeniach.
* Zjemy deser? * spytał Qwilleran.
* Dziękuję, ale muszę iśd do domu.
* Cokolwiek mówimy, nie wyjdzie poza ściany tego pokoju, Ken.
Chłopak wyszedł. Koty odprowadziły go do drzwi. Słuchały tego, co mówił.
Qwilleran spędził popołudnie na tworzeniu z niczego, czyli pisaniu tekstu do kolumny. Książka o
kaczkach, pożyczona od Wixów, mogła posłużyd za inspirację. Esej o środowisku życia i zwyczajach
kaczek byłby odpowiedni w środku sezonu na polowania. Problem polegał na tym, że bogato
ilustrowana książka cała poświęcona była polowaniu, co zresztą sugerował tytuł. Polowanie zaś nie
mieściło się w zakresie zainteresowao Qwillerana.
Kiedy bracia Wix zaprosili go na jedno, powiedział:
* Nie nadaję się do broni.
Nie była to prawda. W młodości wygrywał maskotki na strzelnicy z ruchomym celem. Wiele dziewcząt
obdarował takimi nagrodami. Urodził się i wychował w wielkim mieście, gdzie zwierzęta spotykało się
głównie w zoo i nie mówiło się o polowaniach. Nie wyobrażał sobie siebie celującego w zwierzę, ani to
pokryte piórami, ani futrem. Co do kaczek, to pamiętał ich przyjacielskie zachowanie, kiedy odwiedzały
go podczas pobytów w Black Creek. Kaczki i kaczątka przepływały bezszelestnie przez jezioro. Potrafiły
zrobid to bez jednego plusku. Nie mógłby ich zabid, a potem zabrad do domu na kolację.
Książka opowiedziała mu więcej, niż chciał wiedzied, o kulach, kamuflażu, kaczym śrucie i przynętach, o
tym, że dzienny limit pozwala odstrzelid więcej samców niż samic, że są kaczki sterniczki, tracze, grążyce.
Gatunki, które brzmiały znajomo, to: mandarynka, cyranka, kazarka.
Książka była rzeczowa i ładnie wydana, ale powiedziała mu więcej, niż potrzebował.
Rozdział dwudziesty pierwszy
Piątkowy felieton Qwilleran wysłał motocyklowym kurierem. Chciał uniknąd spotkania z Kennethem. W
tym jego wczorajszym wybuchu było coś dziwnego. Rzadko ktoś tak ni stąd, ni zowąd powierza innym
rodzinne sekrety. Nic nie wskazywało na to, by  za dużo wypił". W koocu Qwilleran zaserwował mu to
samo co sobie, czyli szklaneczkę wody squunk z cytryną. Zdaje się, że wszystko to zbierało się w nim od
pewnego czasu, aż wreszcie w sprzyjających okolicznościach i wrażliwym towarzystwie wylał swoje żale.
Qwilleran uznał za stosowne poczekad, aż rozum ponownie wezmie górę nad emocjami.
Przekazał też przez kuriera książkę o polowaniu na kaczki dla właścicieli agencji nieruchomości  Wix &
Wix". Wtorkowy felieton poświęcony był właśnie kaczkom, ale Qwilleran ani słowem nie zająknął się o
ich zabijaniu. Nie chciał maczad palców w tym zbrodniczym procederze. Zresztą w  Coś tam" pracowali
amatorzy polowao piszący na ten temat obszerne elaboraty.
Wszystkie te decyzje podjął dziennikarz nad miseczką płatków z plasterkami banana. Zniadanie przerwał
mu telefon od prawnika.
* Nie ma się o co martwid, Qwill. Sprawdziłem całą dokumentację. Dom Hibbardów jest prawnie
zabezpieczony. Więc cała naprzód.
Mimo to Qwilleran czuł się rozbity i zdezorientowany. Ale pamiętał złotą zasadę, którą wpoiła mu matka:
 Jeśli nie wiesz, co ze sobą począd, po prostu pomóż innemu człowiekowi".
Qwilleran poszedł do drugiego budynku i zapukał do drzwi.
* Czy potrzebujesz do pomocy jakiegoś fizycznego? Dziś pracuję za friko, byle długo i ciężko.
* Nie martw się, na pewno coś dla ciebie znajdę * zaśmiała się Connie. * Może rozpakujesz książki?
Na podłodze obok pustego regału na książki stało dwadzieścia pudeł.
* Gdyby nie ten regał, wybrałabym inne mieszkanie *powiedziała.
* Przed tobą mieszkał tu znany bibliofil * wyjaśnił Qwil*leran. * Ale nie zabawił tu długo. Był
ailurofobem, a tutaj czuł się oblężony przez koty. W dodatku tym pomieszczeniom daleko do
dzwiękoszczelności, więc... Według jakiego klucza mam je ułożyd?
* Kategoriami. Nie będziesz miał z tym wielkiej pracy, bo pudła są podpisane. O popatrz,  biologia",
 historia" i tak dalej. A ja tymczasem pójdę do kuchni rozpakowad sztudce i talerze.
* Wiele pudeł jest podpisane po prostu  nauki". Czy chodzi tu o nauki weterynaryjne?
* Nie. To książki mojego ojca. Uczył w szkole przedmiotów ścisłych, a w wolnych chwilach się doszkalał.
Próbowałam podrzucad mu prozę i coś bardziej relaksującego, ale on uważał relaks za marnowanie
czasu.
Qwilleran uwielbiał przeglądad, dotykad, a nawet ustawiad książki na półkach. Musiał się powstrzymywad
od zaglądania do każdej z nich, na przykład do tej, której tytuł brzmiał Elektrodynamika kwantowa i jej
zastosowanie we współczesnej nanotechnologii. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.