Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

obwieszoną słonecznymi, wakacyjnymi fotkami Michała i Pawła. Uśmiechali się na tych
zdjęciach, ale teraz, w nikłym świetle nocnej lampki, był to dla Adama uśmiech złowieszczy
i starotestamentowy. Zwłaszcza \e na paru fotografiach Paweł nosił brodę.
 You must... My mother come...  coś tam próbował powiedzieć Włochowi.
Ale Włoch wcale nie zamierzał zostawać. Ubrał się, kissnął Adama na goodbye i wyszedł.
Adamowi majaczyła się Wenecja, w której przecie\ nigdy nie był. Zciany pokoju pękały
z gniewu, zalewając go coraz doszczętniej. A on nie mógł wypłynąć na szerokie wody
kanałów i tylko jego du\e palce od nóg, poskręcane i zwyrodniałe, wystawały nad
powierzchnię.  Gondolierzy znad Wisły, barkami wo\ą piach .
Nad ranem był nie tylko skacowany, ale te\ rozpalony i zlany potem.
Zmierzył temperaturę. Miał 39, 4.
12.
Rodzice chcą mi dać pieniądze, bym mogła wyjść na prostą. A ja nie chcę. Nie chcę
dowodu miłości ani długu wdzięczności. Opanowałam przestrzeń, poustawiałam na półkach
ksią\ki i płyty, moje ksią\ki i moje płyty. Zamykam się w sobie. Niczego nie po\yczać,
niczego nie brać, bo to uzale\nia. Wystarczy mi ten upokarzający kredyt, po co jeszcze
mieszać w swoje \ycie najbli\szych? Dadzą ci pieniądze i poczują się znowu przy władzy.
Będą przyje\d\ać, kręcić nosem, coś przewieszą, coś posprzątają. Koniec, zamykam drzwi,
mam własny pokój z kuchnią i obcią\oną hipoteką. Ale obcią\oną na mnie, na moje imię
i nazwisko. Nie wybierałam ani imienia, ani nazwiska, ani miejsca pochodzenia, wybrałam to
miejsce, ten pokój, tak poniekąd, w ramach mo\liwości finansowych i dostępnej oferty na
rynku.
Poklepują mnie w pracy po plecach, gratulują, dopytują się, kiedy ich zaproszę, poka\ę.
A takiego! Jakby mieli prawo uczestniczyć w moim \yciu tylko dlatego, \e przypadkiem
zostaliśmy zatrudnieni przez tego samego pracodawcę. To on jest tym Panem Bogiem,
w imieniu którego gromadzimy się co dzień. Tą instancją, która czyni z jednostek
społeczność. To powołując się na jego rzekome przyzwolenie, jedni torturują drugich piłką
no\ną i sądzą cię według najni\szych wspólnych mianowników. Sram na tę społeczność! Nie
pozwalam się sądzić, nie pozwalam się oceniać, nie znoszę piłki no\nej, ale milczę.
 Trzeba walczyć  wbijają mi do głowy rodzice niemal na ka\dym spotkaniu  Nie
załamywać się. śycie jest cię\kie. śycie jest piękne. śycie jest takie, siakie, owakie.
Trzeba. Dlaczego trzeba? Mam w dupie walkę. Oto jedno ze wspaniałych osiągnięć
demokracji  mo\na mieć w dupie, co się chce. Le\ę na łó\ku i słucham drugiego koncertu
fortepianowego Bartoka. Słucham głośno, nie udaje mi się jednak zagłuszyć dzwięku
spłuczki. Przebija się przez najbardziej wymyślne, najbardziej doniosłe i donośne pasa\e, nie
daje o sobie zapomnieć, uderza kontrapunktem w kontrapunkty Bartoka, wali pianistę po
łapach. Tak ci się tylko zdaje, \e jesteś u siebie, dziewczyno. Nie myśl, \e jesteś taka
wyjątkowa. Nie ty jedna srasz, masz słuchać naszego gówna.
Dzisiaj jakiś staruch, mo\e od tej spłuczki, widać zasiedziały tu od lat, przepuścił mnie
protekcjonalnie w drzwiach, gdy wracałam z pracy:
 Wchodz, wchodz!  powiada i szerokim gestem udziela mi swej łaski. Pewno zaraz by
chciał skontrolować, zajrzeć do środka, ju\ słyszę te szepty przekazywane z piętra na piętro.
 Nowa się wprowadziła, sama mieszka, bez faceta, młoda, ładna, a jeśli dziwka? .
Sama się śmieje z tego, co myślę. Wpadłam w obsesję, mo\e faktycznie brakuje mi faceta,
on mnie obroni, ustawi, będzie moim alibi, a ja jego, \e nie jest pedałem ani \adnym takim.
Pomo\e mi się zresocjalizować, a ja go dopełnię jako ta połowica. Damian byłby dobry. Niby
hetero, choć przecie\ jest w nim miękkość, uprzejmość, niezdarność, niepewność. Zaraz
pomyślę  opiekuńczość. Zadzwonić do niego? Wreszcie powinniśmy pójść do łó\ka, mieć
seks i schluss. Teraz, gdy doprowadziłam rzeczy do jako takiego ładu, jako tako swojego,
przydałoby się pozbawić mieszkanie dziewictwa (który to raz będzie pozbawiane
dziewictwa?). Przysunąć świe\o pomalowanym ścianom, zmiąć dopiero co wypraną pościel,
zbrukać prześcieradło, podłodze te\ się nale\y nauczka za to cyklinowanie i usuwanie pyłu,
który zaparł się w szczelinach.
Nie, nie zadzwonię. Za du\o ambarasu. Powoli rzeczy tracą ostrość, Bartok zamiast jątrzyć
tłumi, gniew przechodzi mi we współczucie. Ju\ nie mam za złe rodzicom, \e się nie
zbuntowali, \e byli posłuszni, \e nie wyjechali gdziekolwiek, choćby do większego miasta.
Rezygnuję z sądzenia ich. Ciekawe, czy mnie ktoś kiedyś będzie sądził? Czy ktoś będzie miał
mi za złe swoje nieudane \ycie? Muszę ich tu zaprosić. Siądą tam na sofie, a ja popatrzę na
nich z czułością, która niedługo potem zmieni się w irytację. Będą doradzać, wypytywać się,
stłumią jakąś pretensję, ale przecie\ nigdy nie staniemy się partnerami. Nigdy nie dojdziemy
do porozumienia, choć oni się starają, i ja się staram, nadaremno, za pózno na zmianę statusu
rodzice-dzieci, pudełko z ciastkami twardymi jak kutas mojego kochanka, przechodzi
z pokolenia na pokolenie i to ja powinnam wyrzucić je na śmietnik.
Adam został sam w mieszkaniu chłopców. Powinnam do niego zadzwonić, zaprosić,
wspólnie spędzić z nim czas, choć denerwuje mnie tą swoją miękkością, niezdarnością,
niepewnością. Zadzwonię pózniej. Na razie poszłam sama na  Czas religii (och, na  Lekcję [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.