Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

znajdował się spory kawałek szynki, i dodał znacząco: - To jeszcze
nie wszystko.
Panna Trent czekała ze ściśniętym sercem, gdy on zaspokajał
swój gargantuiczny apetyt.
- Tak?
211
- Arthur! - oznajmił może nieco zbyt radośnie. Popił szynkę
kawą i podał filiżankę do ponownego napełnienia. - Chyba mu
przeszło.
- Możliwe. Tiffany nie była zbyt uprzejma wobec jego sióstr.
- To prawda, ale wydaje mi się, że chodzi o coś więcej. Cóż,
wie pani, panno Trent, jak się błaznił z Jackiem i Gregiem z
powodu Tiffany?
- Tak?
- Wydaje mi się, że to się skończyło. Sam nie wiem dlaczego,
ale jeśli Greg mi nie powie, na pewno zrobi to Jack. Nie byli dla
niej nieuprzejmi czy coś w tym rodzaju. Nie wiem, co o tym
wszystkim sądzić. Po prostu odniosłem wrażenie, że nie zwracają
na nią szczególnej uwagi. I bardzo dobrze - dodał Courtenay, zanim
wbił zęby w słodką bułkę - bo stali się z tym nudni.
Panna Trent nie dzieliła jego radości. Nie wiedziała, co
spowodowało taką zmianę nastrojów wśród miejscowych
wielbicieli Tiffany, i mogła mieć nadzieję, że albo Courtenay się
pomylił, albo rozczarowani dżentelmeni zdecydowali się na inną
taktykę.
- Czy był tam pan Calver? - spytała.
- Nie, nie został zaproszony - odparł młodzieniec. - Sir Ralph
wyznał mi, że go nie znosi. Powiedział, że nie chce gogusiów w
Colby Place.
Panna Trent poszła na górę pełna złych przeczuć. Podopieczna
nigdy wcześniej nie otrzymała podobnej odprawy i z drżeniem
myślała o tym, w jakim jest nastroju.
Zastała Tiffany na wpół ubraną przy toaletce, a przestraszona
pokojówka rozczesywała jej piękne czarne loki. Tiffany nie
wspomniała wczorajszego wieczoru, ale stwierdziła, że w nocy nie
zmrużyła oka, ma migrenę i jest potwornie znudzona.
- Chcę wracać do Londynu - powiedziała. - Nie znoszę
Yorkshire! Wolę już być u Burfordów niż w tym okropnym,
ponurym Staples!
Panna Trent nie uznała za stosowne przypominać jej, że
Burfordowie z całą pewnością nie spędzają lata w Portland Place i
212
że wcale nie mają ochoty na to, by widzieć kapryśną kuzynkę.
Powiedziała tylko, że odbędzie się przyjęcie u Ashów, a potem
wybiorą się na wyścigi w Yorku. Tiffany nie wykazała jednak
zainteresowania tymi wydarzeniami i Ancilla próbowała zająć ją
czymś innym, ale z mizernym powodzeniem. Panna Trent zostawiła
ją z nadzieją, że przynajmniej jeden z jej wielbicieli pojawi się tego
dnia w Staples, co z pewnością poprawiłoby Tiffany humor.
W holu napotkała Tottona, który oznajmił, że przybył sir Waldo
z pytaniem, czy są jakieś wieści od pani Underhill.
- Sir Waldo pytał też o pannę Tiffany, ale powiedziałem, że
ma migrenę - dodał Totton. - Następnie spytał, czy mógłby się
widzieć z panią, panno Trent. Czeka w zielonym saloniku.
Już chciała polecić lokajowi, by go odprawił, ale zdołała się
powstrzymać. Wiedziała, że musi z nim porozmawiać, skoro nie
mogła uciec ze Staples, tak jakby chciała. Już wcześniej
powiedziała sobie, że powinna być gotowa na spotkanie z
Niezrównanym, i zdobyć się na spokój i powściągliwość.
Weszła do zielonego saloniku i zobaczyła, że stoi przy stoliku
na środku pokoju i przegląda najnowszy  Liverpool Mercury .
Uniósł głowę, gdy usłyszał, że drzwi się otwierają, i natychmiast
odłożył gazetę.
- Nareszcie! - rzekł z uśmiechem, na widok którego zadrżała.
- Proszę? Czyżby tak długo pan na mnie czekał? - spytała,
chcąc zachować pełną dystansu uprzejmość, mając nadzieję, że
zrozumie, iż jest daleka od wysłuchiwania jakichkolwiek
propozycji.
- Ponad tydzień! Tak, wiem, że uważa pani, iż nie powinna
przyjmować gości ze względu na charakter swej pracy, ale obiecuję
dyskrecję. Oświadczyłem lokajowi, że chcę dowiedzieć się o panie
Underhill i nawet spytałem najpierw o pannę Wield.
- Nie dotarły do nas do tej pory żadne wieści.
- Bo też nie mogły dotrzeć - zairważył. - Niestety, był to
jedyny pretekst, jaki przyszedł mi do głowy. - Urwał, a uśmiech
zamarł mu na wargach, kiedy zobaczył jej minę. - Co się stało? -
spytał zaniepokojony.
213
- Nic takiego - odparła, siląc się na lżejszy ton.
- Niech mnie pani nie oszukuje, panno Trent. Coś panią trapi.
Czyżby znowu to kapryśne dziecko?
Wiedziała, że będzie to trudna rozmowa, ale nie spodziewała
się, iż sir Waldo od razu zauważy, jak ona jest zmartwiona. I że tak
się tym przejmie. Zdołała jednak zaśmiać się i odpowiedzieć:
- Ależ nic podobnego. Doprawdy...
- Co się stało?
Jak można było zapytać mężczyznę, czy to prawda, że ma
kilkanaścioro nieślubnych dzieci? Nie, zupełnie niemożliwe. Nawet
najśmielsza kobieta nie odważyłaby się na coś podobnego. Poza
tym i tak nie miałoby to sensu, ponieważ znała odpowiedz, która
pochodziła z pewnego zródła. I.indeth nie chciał oczernić kuzyna i
powiedział to lak, jakby ten fakt był jedynie drobnym uchybieniem.
Ta świadomość dodała jej siły.
- Nic, męczy mnie tylko ból głowy. Zdaje się, że zanosi się na [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.