Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

chwili zdołałem cię uratować. To także był cud.
- Czy już siÄ™ pogodziÅ‚eÅ› z odejÅ›ciem Elli? - CzekaÅ‚a na od­
powiedz z zapartym tchem.
- Tak. - OdgarnÄ…Å‚ z twarzy Rosemary kosmyk potarganych
wÅ‚osów. - Nigdy o niej nie zapomnÄ™, ponieważ byÅ‚a mojÄ… pier­
wszą miłością, przyjaciółką z dzieciństwa. Ale już uwolniłem
siÄ™ od poczucia winy i żalu. MogÄ™ wreszcie zająć siÄ™ swoim ży­
ciem. Chciałbym dzielić je z tobą, Rosemary.
- Och, Will. - Z jej rzęs spłynęła pojedyncza łza szczęścia.
Szybko wytarł ją kciukiem.
- Nie płacz w ten radosny dzień. Już poprosiłem twego wuja
o pozwolenie na zaloty. - Uśmiechnął się i od razu wydał się
o całe lata młodszy i tysiąc razy bardziej szczęśliwy niż wtedy,
gdy go poznała.
Ktoś zapukał do drzwi, a oni poderwali się z pościeli, jak
schwytani na gorÄ…cym uczynku.
- Panie! - zawołał Walter. - Przybyli wasi goście. Pytają,
kiedy wy i lady zejdziecie na dół.
- Goście? - szepnęła.
RS
- Wkrótce ich powitamy - odparł Will. - Najpierw pragnę
dać mojej narzeczonej zaręczynowy podarunek.
Rzeczywiście dał jej prezent. Wspaniały naszyjnik
z pereł, który odziedziczył po babce - lady Catherine Sommer-
ville.
- Twoi rodzice może nie bÄ™dÄ… zadowoleni, gdy siÄ™ dowie­
dzą, że chcesz się ożenić z aptekarką - powiedziała Rosemary,
gdy oboje schodzili po schodach.
Spojrzał na nią przez ramię i posłał jej oszałamiający
uśmiech.
- Bardzo siÄ™ uradujÄ…. Nie tylko dlatego, że jesteÅ› piÄ™k­
na ciałem i duszą, ale również z innego powodu. Dzięki
tobie pozostanę w Anglii. Choć może pewnego dnia zabiorę
cię w podróż do dalekich portów. Chciałabyś popłynąć ze
mnÄ…?
- O, tak - odparła bez wahania.
- Wezmiemy też twego wuja, jeśli dopisze mu zdrowie.
Lekko zbiegła na parter i raptownie się zatrzymała.
- Czy to sosna tak pachnie?
Will znów siÄ™ uÅ›miechnÄ…Å‚ i tym razem na jego lewym poli­
czku pojawił się dołeczek.
- Niewątpliwie. Oraz cynamon. Służba przygotowała dla
ciebie małą niespodziankę. Chodz.
PoszÅ‚a za nim, odurzona jego radosnym nastrojem. Przy wej­
ściu do wielkiej sali znów przystanęła i ze zdumienia otworzyła
usta.
- Małą niespodziankę? - powtórzyła oszołomiona tym, co
ujrzała.
Zmiana wyglądu przestronnego wnętrza była tylko trochę
mniej wstrząsająca niż transformacja, jakiej uległ Will. Z belek
sufitowych zwisaÅ‚y pÄ™ki Å›wierkowych gaÅ‚Ä™zi, ostrokrzewu i oz­
dobnego bluszczu. W kinkietach paliły się setki świec, a usta-
RS
wionę wzdłuż ścian stoły przykryto śnieżnobiałymi obrusami.
Sala nie mogła wyglądać bardziej świątecznie.
- Och, Will, jest cudownie, ale...
- Ella pragnęła, abym czcił jej pamięć, radując się życiem.
%7łyczyła szczęścia nam obojgu - tobie i mnie. - Podniósł jej
dłonie do ust i ucałował.
- Już są! - zabrzmiał czyjś okrzyk.
Grupa stojących po przeciwległej stronie sali wystrojonych
osób odwróciÅ‚a siÄ™ jak na komendÄ™ i w mgnieniu oka ich oto­
czyÅ‚a. Wszyscy cisnÄ™li siÄ™ do pary narzeczonych, skÅ‚adali gra­
tulacje i najlepsze życzenia.
Przez łzy wzruszenia Rosemary zobaczyła swego wuja, Mu-
riel i Herberta, Malcolma i Winnie oraz wiele innych znajo­
mych twarzy.
- Moje drogie dziecko. - Wuj Percy serdecznie ją uścisnął.
- Czy wÅ‚aÅ›nie tego pragniesz? - spytaÅ‚ szeptem. - MÅ‚ody Wil­
liam zdaje się wierzyć, że go miłujesz. Obiecuje dbać o ciebie,
ale jeśli robisz to tylko dlatego, że chcesz zapewnić nam dach
nad głową...
- Wychodzę za Williama z uwagi na jego książki.
- Co takiego? - Wuj Percy zmarszczył brwi.
- %7łartuję, wuju. Kocham Willa. Z wzajemnością.
- Wybornie. NaprawdÄ™ znakomicie. - Stare oczy Percy'ego
błysnęły chytrze. - Ale książki to taki miły bonus. Wyjątkowo
miły.
Rosemary parsknęła śmiechem i zaraz spoważniała.
- Myślę, że powinniśmy zniszczyć recepturę kremu z mirrą
i więcej go nie wytwarzać.
- Zwięta racja. Na świecie jest zbyt wiele chciwych łudzi.
- Starszy pan szybko cmoknÄ…Å‚ jÄ… w policzek. - BÄ…dz szczęśli­
wa, moje dziecko. - Wsparty na ramieniu Malcolma odszedł na
bok, aby zrobić miejsce dla innych.
RS
- Zawsze byłaś mi jak córka, której nigdy nie miałam.
Winnie przytuliła ją do bujnej piersi. - %7łyczę wam wiele
szczęścia.
- Dziękuję - odparła Rosemary. Jej radość jeszcze wzrosła,
gdy zobaczyÅ‚a, w jaki sposób Arnald podaÅ‚ Winnie ramiÄ™ i po­
prowadził ją do stołu. - Sądzisz, że szykuje się jakiś romans?
- spytała Willa.
- JeÅ›li tak, to możesz być pewna, że Arnald bÄ™dzie odpo­
wiednio ją traktować. To dobry i czuły człowiek, choć z racji
postury wyglÄ…da groznie.
Zanim zdążyła odpowiedzieć, w objęcia chwyciła ją
Muriel.
- ZnalazÅ‚aÅ› wspaniaÅ‚ego kawalera - zaszczebiotaÅ‚a przyja­
ciółka. - Bogaty i taki przystojny, gdy przestał obnosić tę [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.