Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

uśmiechem: - No co, Quangel?
- Nic, panie doktorze.
- Nie powinien pan tyle siedzieć i myśleć. Czy nie chce pan jeszcze raz spróbować czytania?
- Nie, na to jest dla mnie za pózno.
- Mo\e ma pan rację. Co pan poza tym robił, po pracy? Przecie\ nie mógł pan w wolnym
czasie, gdy nie był pan w warsztacie, siedzieć bezczynnie w domu. Taki człowiek jak pan!
- Wtedy pisałem moje karty.
- A przedtem, gdy nie było jeszcze wojny?
Quangel musiał się dobrze zastanowić, co robił wtedy. - Przedtem chętnie rzezbiłem.
Doktor powiedział z namysłem: - T...tak, na to tu oczywiście nie pozwolą: nó\! Nie wolno
nam pozbawiać kata jego nale\ności, Quangel!
Quangel zapytał z wahaniem: - Jak to jest, doktorze? Pan gra w szachy tylko sam z sobą? Czy
więcej osób te\ mo\e w to grać?
- Tak, mo\na grać we dwójkę. Miałby pan ochotę się nauczyć?
- Myślę, \e jestem za głupi na to.
- Nonsens! Od razu spróbujemy.
I doktor Reichhardt zamknął ksią\kę.
W ten sposób Quangel nauczył się jeszcze grać w szachy. Ku swemu zdumieniu nauczył się
bardzo prędko i bez trudności. I jeszcze raz przekonał się, \e to, co myślał dotychczas, było z
gruntu fałszywe. Uwa\ał dotychczas za naiwne i nieco dziecinne, gdy widział, jak dwaj
mę\czyzni w kawiarni przesuwają kawałki drewna tam i z powrotem. Nazywał to zabijaniem
czasu, zabawką dla dzieci.
A teraz dowiedział się, \e to przesuwanie klocków mo\e dać trochę szczęścia, sprawność
myśli i głęboką, uczciwą radość z ładnego ruchu.
Odkrył, \e ostatecznie nie chodziło o to, czy się wygrywa, czy \e radość z przegranej, ale
ładnie rozegranej partii mogła być o wie]
większa od wygranej dzięki błędowi doktora.
Teraz, gdy doktor Reichhardt czytał, Quangel siedział naprzecm, niego nad szachownicą z
czarnymi i białymi figurami przed sobą - a obok le\ała ksią\ka Dufrensne'a  Podręcznik gry
w szachy"
- i ćwiczył się w otwarciach i końcówkach. Potem przeszedł do rozgrywania całych partii
mistrzowskich, a jego trzezwy, prosty umysł opanowywał bez trudu dwadzieścia, trzydzieści
posunięć; i wkrótce nastąpił dzień, gdy Quangel stał się lepszym graczem od doktora.
- Szach i mat, panie doktorze!
- A więc znów pan mnie przyłapał, Quangel! - powiedział doktor i pochylił króla w ukłonie
przed przeciwnikiem. - Ma pan dane na bardzo dobrego gracza.
- Myślę teraz czasami, panie doktorze, jakie miałem ró\ne mo\liwości, a wcale o tym
przedtem nie wiedziałem. Dopiero od czasu, gdy pana poznałem, dopiero od chwili, gdy
dostałem się do tej cementowej skrzyni dla skazanych na śmierć, dowiedziałem się, jak wiele
zaniedbałem w \yciu.
Strona 135
Kazdy_umiera_w_samotnosci_-_Hans_Fallada_(11103)
- Przypuszczalnie z ka\dym z nas tak się dzieje. Ka\dy, kto musi umrzeć, a przede
wszystkim ten, który jak my musi umrzeć przed czasem, będzie \ałował ka\dej straconej
godziny swego \ycia, - Ale ze mną jest zupełnie co innego, panie doktorze. Mnie się zawsze
zdawało, \e wystarczy, jeśli dobrze wykonuję swoje rzemiosło i nic nie przebałaganiam. A
teraz dowiaduję się, \e mogłem robić jeszcze mnóstwo innych rzeczy: grać w szachy, być
miłym dla ludzi, słuchać muzyki, chodzić do teatru. Naprawdę, panie doktorze, gdyby wolno
mi było przed śmiercią jeszcze wypowiedzieć jakieś \yczenie, to chciałbym widzieć pana z
pańską pałeczką na takim wielkim koncercie symfonicznym, jak pan to nazywa. Jestem
ciekaw, jak to wygląda i jakby to nai mnie podziałało.
- Nikt nie mo\e wy\ywać się we wszystkich kierunkach, Quangel. śycie jest takie bogate.
Rozmieniłby się pan na drobne. Wykonywał pan swoją robotę i czuł się pan pełnym
człowiekim. Gdy pan był jeszcze na wolności, nic panu nie brakowało, Quangel. Pisał pan
swoje pocztówki...
*. Ale przecie\ one nic nie pomogły, panie doktorze! Myślałem, \e ali mnie to z nóg, gdy
komisarz Escherich udowodnił mi, \e z dwustu Sjeoidziesięciu pięciu kart, które pisałem,
dwieście sześćdziesiąt siedem padło w jego ręce! Tylko osiemnastu nie przechwycili! I te
osiemnaście tak\e nie oddziałały!
r Kto wie? Ale przynajmniej przeciwstawił się pan złu. Nie stał się nań współwinowajcą
złego. Pan i ja, i wielu tutaj w tym domu, i wielu innych w więzieniach, i dziesiątki tysięcy w
obozach koncentracyjnych , wszyscy oni przeciwstawiają się jeszcze, dziś, jutro...
- Tak, a potem odbierają nam \ycie i na co przydał się nasz opór?
- Przede wszystkim nam się przydał, bo mo\emy się uwa\ać a\ do śmierci za porządnych
ludzi. A jeszcze więcej - narodowi, który zostanie uratowany dzięki sprawiedliwym, jak mówi
Biblia. Widzi pan, Quangel _ byłoby sto razy lepiej, gdybyśmy mieli człowieka, który by nam
powiedział:  Powinniście tak a tak działać, taki a taki jest nasz plan". Ale gdyby w
Niemczech był taki człowiek, nie doszłoby nigdy do roku tysiąc dziewięćset trzydziestego
trzeciego. A tak musieliśmy wszyscy działać w pojedynkę i jesteśmy te\ pojedynczo
wyłapywani, i ka\dy będzie musiał umierać w samotności. Ale nie znaczy to, abyśmy byli
sami, Quangel. Nie znaczy to, abyśmy umierali daremnie. Nic na tym świecie nie dzieje się
daremnie, a poniewa\ walczymy w obronie prawa przeciw brutalnej sile. w końcu my
będziemy zwycięzcami.
- A co będziemy mieli z tego, tam w dole, w naszych grobach?
- Ale\, Quangel! Czy wolałby pan \yć dla niesprawiedliwej sprawy, ni\ umrzeć dla
sprawiedliwej? Przecie\ tutaj w ogóle nie ma \adnego wyboru ani dla pana, ani dla mnie.
Poniewa\ jesteśmy tacy, jacy jesteśmy, musieliśmy pójść tą drogą.
Długo milczeli.
Potem Quangel znów zaczął: - Te szachy...
- Tak, Quangel, co z tym?
- Myślę czasem, \e postępuję niewłaściwie. Przez wiele godzin mam w głowie tylko szachy,
a mam przecie\ jeszcze \onę... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.