Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

będzie chciała mnie za teścia? Czy będzie w stanie na mnie
patrzeć, wiedząc, co zrobiłem jej najbliższym?
Max zaczął spacerować po pokoju, a Josh rozważał jego
słowa.
Wiedział, że Taylor uwielbia Maksa, ale czy będzie potrafiła
mu przebaczyć? I czy ten grzech splami pamięć matki, którą tak
bardzo kochała?
Josh zaczynał tracić nadzieję.
Nagle Max przestał spacerować i znów usiadł obok syna na
Å‚aweczce.
- Wiem, że to, co zrobiłem, jest niewybaczalne, ale chcę ci
powiedzieć coÅ› jeszcze. Zaraz po Å›mierci twojej matki dowie­
działem się o pewnych rzeczach, które tak mną wstrząsnęły, że
prawie oszalałem. To wtedy wróciłem na jakiś czas do Ann
Arbor, bo chciałem uciec...
Josh wiedziaÅ‚, o czym mówi ojciec. Już dawno temu dowie­
dział się, że jego matka zdradzała Maksa. Słuchał jednak dalej.
142 UKOCHANY Z MONTANY
- Kiedy poprzednio tam pracowałem, byliśmy z Angela
przyjaciółmi. Aączyło nas coś wyjątkowego, ale panowałem nad
sytuacjÄ…. ByÅ‚a zamężna i miaÅ‚a córeczkÄ™. A ja nigdy nie oszu­
kałem twojej matki. - Mówił zdecydowanie, chciał bowiem jak
najszybciej to wszystko z siebie wyrzucić. - Pewnego wieczoru
straciÅ‚em podczas operacji pacjenta, który byÅ‚ moim przyjacie­
lem. Angela mi asystowała. Potem przyszła do mojego gabinetu,
żeby mnie pocieszyć. Najpierw tylko delikatnie gładziła mnie
po policzku... - Jego zaczerwienione oczy spojrzały prosto
w oczy syna. - To stało się tylko raz. Wkrótce wróciłem na
ranczo. Josh, ja nigdy się nie dowiedziałem... czy Angela mi
wybaczyła?
Podjechał bliżej i mocno chwycił ojca za rękę.
- Nie ma niczego do wybaczania, tato.
Max gwałtownie wyprostował się.
- Joshua, to ja sprowadziłem zło na niewinnych ludzi i ja
muszę to naprawić. Spotkam się z Johnem. Natychmiast.
John kazał Michaelowi położyć się w sypialni, przekonując
go, że Taylor wróci dopiero rano, a on sam nie jest jeszcze
Å›piÄ…cy. ChÅ‚opak wziÄ…Å‚ magnetofon i sÅ‚uchawki, poszedÅ‚ do po­
koju Taylor, zamknął drzwi i spał już w najlepsze, kiedy jego
ojciec usłyszał na schodach ciężkie kroki Maksa.
OtworzyÅ‚ drzwi i mężczyzni przez dÅ‚ugÄ… chwilÄ™ patrzyli so­
bie prosto w oczy. %7ładen z nich do dziś nie przypuszczał, że
kiedykolwiek się spotkają, lecz teraz córka Johna i syn Maksa
się pokochali. Każdy z nich gotów był zrobić wszystko dla
dobra swego dziecka.
John przeszedł do kuchni, zapalił światło i gestem zaprosił
Maksa, by usiadł przy stole. Obaj mówili cicho, spokojnie
i zwięzle. Rozmawiali o Michaelu i o tym, co zrobić, aby z ich
powodu nie ucierpiała miłość Josha i Taylor.
UKOCHANY Z MONTANY 143
Kiedy Max spytał o grupę krwi Michaela, okazało się, że
John tego nie wie. PrzypomniaÅ‚ jednak sobie zakrwawiony rÄ™cz­
nik, wciąż leżący w zlewie. Wrzucili go do torby i wybiegli
z domu.
W szpitalu Max bez wahania obudził dyżurnego laboranta.
Wręczył mu ręcznik i kazał mu pobrać od nich obu krew i ślinę.
Badaniem zajęła się starsza kobieta, a obaj ojcowie zostali za
drzwiami.
Po chwili Max zaproponował, by przeszli do jego gabinetu.
Kiedy byli już sami, Max podszedł do okna, a John usiadł
w fotelu.
- Bezpłodność po śwince nie zawsze jest trwała - rzekł po
chwili Max.
- To nigdy nie miało dla mnie znaczenia. Kochałem moją
żonę, a Michael, od kiedy tylko się urodził, był moim synem.
Nie zamierzałem niczego sprawdzać... - John mówił bardziej
do siebie niż do Maksa. - Bałem się, że test mógłby...
Nie dokończył. Nie musiał.
Nie mieli sobie nic więcej do powiedzenia, więc po prostu
czekali. Jeden z nich czekał na cud, a drugi starał się zwalczyć
w sobie egoistyczną nadzieję, że wynik stanie się dozgonnym
dowodem smutnej, nie mogącej nigdy prawdziwie rozkwitnąć
miłości między samotnym mężczyzną i zagubioną kobietą...
W głębi serca Max wiedział jednak, jaki wynik będzie lepszy
dla wszystkich, modlił się więc, by tak właśnie się stało - i czekał.
Na ranczu Taylor zebrała kilka najniezbędniejszych rzeczy,
a potem wstÄ…piÅ‚a na farmÄ™ po dzienniki, które zostawiÅ‚a w noc­
nej szafce. Chciała tylko wpaść na moment i zaraz wracać do
Bozeman. Teraz jednak, w pokoju, w którym jeszcze tak nie­
dawno było radośnie i wesoło, przysiadła na poduszce przy
zimnym kominku i mocno przycisnęła do piersi zeszyty.
144 UKOCHANY Z MONTANY
W pokoju byÅ‚o ciemno i chÅ‚odno. DrżaÅ‚a, ale nie tylko z zim­
na. Ze smutkiem rozejrzała się dokoła. Kiedyś miała nadzieję,
że to będzie jej dom. Dom, który razem z Joshem wypełnią
miłością, śmiechem i wspaniałymi dziećmi.
Azy spłynęły jej po policzkach. Czy to jeszcze możliwe?
Wiedziała, że nie mogłaby przed Joshem ukrywać jakiejkolwiek
tajemnicy. A nawet gdyby się na to zdobyła, byłoby to nie
w porządku wobec taty. I czy potrafiłaby nadal współpracować
z Maksem?
Wstała i zapaliła lampę. Potem znalazła jakąś gazetę i zrobiła
papierowe kulki. UÅ‚ożyÅ‚a na kracie kilka polan, powtykaÅ‚a miÄ™­
dzy nie kulki i przytknęła zapaloną zapałkę. Kiedy czerwone
płomienie zaczęły lizać drewno, wzięła do ręki dzienniki matki.
Mogła przeczytać do końca drugi zeszyt, ale czego by się
dowiedziała? %7łe mama i Max ulegli łączącej ich miłości? To
przecież już wiedziaÅ‚a. Podczas drogi na ranczo zrekonstruowa­
Å‚a najważniejsze wydarzenia. %7Å‚ona Maksa popeÅ‚niÅ‚a samobój­
stwo mniej więcej rok przed urodzeniem Michaela. Po śmierci
żony Max na krótko znów wrócił do Ann Arbor. Jej mama była
piękną, wrażliwą kobietą. Może to zdarzyło się tylko raz, może
nie. ChciaÅ‚a poznać caÅ‚Ä… ich historiÄ™. I równoczeÅ›nie wiedzia­
ła, że to nie jej sprawa.
Powoli zaczęła wyrywać pojedyncze strony i karmić nimi bu­
zujący ogień. Patrzyła, jak słowa matki zamieniają się w popiół.
Ostatnie wpadły do ognia płócienne okładki.
W drodze powrotnej zatrzymała się na stacji benzynowej,
żeby wypić kawÄ™. Potem już tylko planowaÅ‚a jutrzejszÄ… wy­
cieczkę z tatą i Michaelem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.