Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

której był z resztką swego plutonu, kiedy zwariował jego
kolega z Tennessee, gdy tuż obok głowy eksplodował mu
granat. O kobiecie w chatce. O małej dziewczynce leżącej na
macie tuż obok niej. Nie mówił o tym wcześniej nikomu, a
teraz zwierzał się synowi.
Mandy lubiła ubierać dziecko elegancko i zabierać je na
spacer do centrum handlowego. W sklepie Sears zrobili sobie
nawet zdjęcie na tle górskiego krajobrazu. Frank stał obok
Mandy i obejmował ją ramieniem, a ona trzymała na rękach
Franka Juniora z mnóstwem rudych loków na głowie. Frank
martwił się, że lampa błyskowa może popsuć mu wzrok, ale
Mandy wyśmiała go.
- Chyba nie chcesz wychować go na lalusia! Chłopiec
musi być twardy.
Tuż po powrocie ze szpitala chciała wyjść z domu.
- Oszaleję - powiedziała. - Nie chcę siedzieć tu cały czas z
twoją babcią i słuchać opowieści o dawnych czasach.
Frank zabrał ją więc na kolację do włoskiej restauracji, z
winem i świecami, które paliły się kolorami tęczy, pokrywając
woskiem butelki, w które były wetknięte. Spaghetti jednak
okazało się niezbyt smaczne, a gdy zobaczył rachunek,
pomyślał, że za te pieniądze mógłby kupić coś ładnego do
domu. W dodatku lazania babci była dużo lepsza.
Martwił się także tym, że Frank Junior został z babcią.
Rok temu miała wylew. Co prawda, niewielki i niegrozny, ale
lekarz powiedział, że w każdej chwili może się to stać kolejny
raz. Obawiał się, że akurat wtedy, gdy będzie zajmowała się
dzieckiem.
Z tego powodu wieczorami zostawał w domu z Frankiem
Juniorem, a Mandy wychodziła gdzieś z siostrą lub
przyjaciółkami. Znalazła też pracę - w restauracji, która
powstała w sąsiedztwie autostrady.
Pewnego razu, gdy byli w centrum handlowym, minęła ich
jakaś para. Kobieta była w ciąży, do rozwiązania pozostało jej
jeszcze kilka miesięcy, a mężczyzna obejmował ją ramieniem.
Oboje byli młodzi, mniej więcej w wieku Franka i Mandy.
Mężczyzna miał specyficzne spojrzenie, jakie czasem mają
rudowłosi. Był podobny do Ryana O'Neala, choć miał już
całkiem pokazny brzuch.
Gdy para znalazła się w ich polu widzenia, Frank
zauważył, że Mandy wyprostowała się jak struna, a jej oczy
powędrowały za mężczyzną.
- Znasz go?
- Przychodzi czasem do restauracji.
Potem zaczęła chodzić na kręgle. Pózniej grała w bingo.
Wychodziła też na drinka z siostrą. I coraz częściej
rozmawiała przez telefon. Pewnego razu, gdy wrócił do domu
wcześniej niż zwykle, usłyszał, jak śmieje się do telefonu. Z
nim nigdy nie rozmawiała takim tonem.
Pewnego wieczoru, gdy miała grać w kręgle, zostawiła
dziecko z babcią i pojechała samochodem do Moonlight
Lanes.
- Kobieca liga nie rozgrywa meczów we wtorki -
powiedział mu jakiś mężczyzna. - Musiał się pan pomylić.
Pojechał więc do Wagon Wheel przy autostradzie, a gdy
nie znalazł tam jej auta, ruszył do Harlow's. Siedziała w
narożnym boksie, a jakiś facet w koszulce baseballowej
drużyny Phillies trzymał rękę na jej kolanie.
- Nie będziemy tutaj o tym rozmawiać - powiedział. -
Zrobimy to w domu.
Wrócił i czekał na nią, ale nie pojawiła się ani tej, ani
następnej nocy. Francis Junior wcale za nią nie tęsknił i Frank
uznał, że jeśli Mandy zostawi go z dzieckiem, wszystko
będzie dobrze. Pojawiła się wreszcie trzeciego dnia w czasie
kolacji. Babcia, gdy ją zobaczyła, wzięła Juniora na górę.
Słyszał, że nalewa wodę do wanny i mruczy do wnuka.
Mandy chciała odejść. Spotkała prawdziwego mężczyznę,
jak powiedziała. Kogoś, kto wyciągnie ją z tej dziury. Bo jaką
przyszłość mógł jej zapewnić Frank i jego choinki?
- Nie powiedziałam ci tego wcześniej, bo nie chciałam cię
zranić. Ale za każdym razem, gdy mówiłam, że świetnie mi z
tobą w łóżku, kłamałam.
Miała do powiedzenia coś jeszcze. Przede wszystkim
nigdy go nie kochała. Jedynie mu współczuła, że musiał
jechać na wojnę. Chciała też, żeby nie było mu przykro, gdy
po powrocie będzie czekała na niego tylko starsza kobieta
uprawiająca dynie.
Sam nie wie, dlaczego o to spytał. Nie było to coś, co
musiał koniecznie wiedzieć, lub coś, co miałoby zmienić jego
stosunek do syna. A jednak spytał, czy dziecko naprawdę jest
jego.
Roześmiała się. Gdyby nie była pijana, być może nie
zareagowałaby w taki sposób, ale odrzuciła głowę do tyłu i
długo zanosiła się śmiechem.
Wtedy ją popchnął. Nie ma wątpliwości, że chciał jej
zrobić krzywdę, ale nie spodziewał się, że upadnie. Spadając,
uderzyła głową w granitowe schody. Z ucha wypływała jej
strużka krwi, tylko tyle. Skręciła kark.
Nie od razu - najpierw klęczał przy niej i trzymał jej głowę
w dłoniach - ale po kilku minutach zdał sobie sprawę, że woda
na piętrze wciąż się leje. Wanna musiała być przepełniona,
ponieważ na suficie pojawiły się już zacieki. Jakby pękła jakaś
gruba rura. Lało się tak jak czasem w dżungli, tyle że teraz był
we własnym domu.
Pokonywał po dwa schody naraz. Z hukiem otworzył
drzwi do łazienki. Na podłodze leżała babcia. Jej serce
przestało bić.
A w wodzie, z rudymi włosami przylepionymi do ciała, z [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.