Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

głębokiej doliny (choć jego pragnienie dałoby się zaspokoić ręką), ale tymczasem jest gra do
rozegrania, bo jeśli ja zacznę się bawić ze sobą, gra zrobi to samo.  Despota jest grą
interaktywną, będzie więc dalej budować za ciebie twój świat, nawet jeśli zostawisz ją samą
sobie, ponieważ tak naprawdę to  Despota obserwuje ciebie, bada twój styl gry, poznaje cię i
wykorzysta wszystkie swoje możliwości, żeby stać się tobą. Wszystkie zabawy w budowanie
świata  pragnące naśladować prawdziwe życie lub przynajmniej niektóre jego aspekty 
rozwijają się i zmieniają zgodnie z programem, jeśli zostawisz je bez nadzoru, natomiast
 Despota jest jedyną grą, która po pewnym czasie podejmie próbę emulowania twojego
sposobu myślenia.
Zapalam kolejnego papierosa i pociągam whisky. Chwilowo odstawiłem speed, ale jeśli
przejdę na wyższy poziom gry  a dzieli mnie od niego zaledwie kilka punktów  zrobię
sobie skręta. Zaciągam się mocno, wypełniam płuca dymem. Wypaliłem paczkę od szóstej po
południu, gdy zacząłem pracować, a potem przełączyłem się na grę. Poszło też pół butelki
whisky i czuję już w ustach tę granulowatą szorstkość, jaka powstaje po takiej ilości.
Krztuszę się papierosem.
Zdarza się to czasem, kiedy wypalę za dużo. Rozgniatam peta w popielniczce, kaszlę i
spoglądam na paczkę. Od pewnego czasu przymierzam się, żeby rzucić palenie. Myślę sobie:
 Po co mi to? Jedynego kopa od papierosów dostaję rano, kiedy sięgam do paczki jeszcze na
wpół śpiący  ale nie może mi smakować, bo klatka piersiowa pęka od porannego kaszlu 
i czasami kiedy zapalam pierwszą fajkę po kilku drinkach. No i jeszcze wtedy, gdy zaciągam
się pierwszym papierosem po rzuceniu palenia na kilka dni. Albo godzin.
Biorę paczkę do ręki. Prawie zaciskam dłoń. Wydaje mi się, że naprawdę widzę zaciskającą
się pięść mnącą paczkę, jak gdybym rzeczywiście to czynił. Ale potem myślę:  Po cholerę?
Zostało tylko kilka szlugów. Powinienem je wpierw wypalić, po co się mają zmarnować .
Wyjmuję kolejną fajkę, zapalam i zaciągam się głęboko. Znów zanoszę się kaszlem i
zachłystuję, czując przy tym, jak whisky i puszka wypitego wcześniej piwa Eksport bulgocze
i podchodzi mi tuż-tuż do gardła. Oczy zachodzą mi łzami. Co za idiotyczna używka, co za
kurewsko bezużyteczna używka; żadnego wrażenia po pierwszym sztachu, uzależniająca i
uśmierzająca na tyle różnych sposobów; nawet jeśli nie dopadnie cię rak płuc czy atak serca,
możesz się spodziewać gangreny nóg na starość  kawałki twego ciała gniją, umierają na
raty i śmierdzą, a ty żyjesz nadal, potem ucinają ci je, a ty budzisz się po operacji, wyjąc z
bólu, i skamlesz o papierosa. Tymczasem koncerny tytoniowe sponsorują imprezy sportowe,
walczą przeciwko zakazom reklamy w telewizji i rozglądają się chciwie za nowymi rynkami
na Wschodzie i Dalekim Wschodzie. Coraz więcej kobiet sięga po tytoń, żeby udowodnić, że
też potrafią być bezmózgimi kurwami, całymi tabunami pokazują się w telewizji i klepią:
 Właściwie to nikt przecież nie udowodnił, że palenie wywołuje raka , a ty gotujesz się ze
złości, potem dowiadujesz się, że pani Thatcher bierze od koncernu Philip Morris pół miliona
za trzyletnią konsultację, przysięgasz nigdy więcej nie kupić niczego, co te łajdaki
wyprodukują, ale w końcu zapalasz kolejnego papierosa, wciągasz dym, jakby ci to naprawdę
sprawiało radochę, i przysparzasz tym kurewskim handlarzom śmierci jeszcze więcej
profitów.
Dobra. Podkręciłem się wystarczająco. Zgniatam paczkę. Nie można jej zmiąć do samego
końca, bo w środku zostało jeszcze parę fajek, więc ściskam oburącz; udaje mi się
zredukować opakowanie do połowy pierwotnej objętości; zanoszę je do toalety, rozdzieram i
wyrzucam połamane, pogięte papierosy do muszli, pociągam za rączkę spłuczki i widzę, że
większość z nich unosi się na powierzchni rwącego strumienia wody; doprowadza mnie do
wściekłości, że nie spłynęły z mego życia, tak jak chciałem, więc klękam i przeciskam jeden
po drugim, ich połamane korpusy  wraz z papierem i resztkami tytoniu  na drugą stronę
syfonu, żeby pływały tam, gdzie nie będę ich mógł oglądać, potem myję ręce i wycieram.
Przez ten czas spłuczka znów się napełniła, więc pociągam i tym razem widzę wreszcie czystą
wodę i mogę w końcu odetchnąć spokojnie.
Otwieram okienko w dachu łazienki i drugie w pokoju, żeby wpuścić świeżego powietrza, i
stoję, drżąc, na środku, potem zakładam szlafrok i czuję się z siebie bardzo dumny. Siadam z
powrotem do komputera i widzę, że moja zdobycz punktowa w  Despocie nieco się przez [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.