Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

chwili wstrzymał oddech  zobaczył nowy element spektaklu.
Trzecia postać wyłoniła się bezszelestnie zza rzędu cienkich stalaktytów. Garrison znał
intruza. To Tajemniczy ze snu, noszący Szatę Tajemnicy.  Czyżby ministrant Obcego? 
zastanawiał się.  Ale czy wtedy skradałby się ku swemu panu? Czy starałby się wyciągnąć
dziewczynę z objęć tamtej złej istoty?
Uciekali razem. Na wpół omdlała świetlista postać spoczywała w ramionach
Tajemniczego. Po tym porwaniu rozwścieczony Obcy wyciągnął w ich stronę długie macki;
usłyszeli odgłos zasysania powietrza. Przez chwilę wydawało się, że nie uciekną, ale dotarli do
ściany, przy której stał Garrison.
Tuż za nimi podążał potwór.
 Nie!  Garrison dał upust swojej bezradności.  Nie, tak nie może być!  Każda jego
cząstka chciała się przedrzeć przez niewidzialną zaporę. Uwolnił cały zapas energii ESP, aby
móc ingerować w przyszłości. Wydawało się, że ten wybuch wyczerpał go kompletnie.
Maszyna spoczywała w bezruchu. Wdrapał się na jej szeroki grzbiet. Dojrzał
Tajemniczego, który przeciskał się przez ścianę i wraz z dziewczyną-duchem zniknął
w korytarzu.
Mrok pokrywał komnatę. Garrison ostatkiem sił obserwował końcową scenę dramatu.
Obcy zatracał się w przyszłości; miotając wściekle długimi kończynami, wtapiał się w ścianę po
drugiej stronie, by zniknąć tam, skąd Richard wywoływał tę wizję...
Nie utrata przytomności oszołomiła Garrisona; to było psychiczne zmęczenie, z którego
wyrwał go dopiero skowyt i drapanie Suzy. Wiedziała, że miejsce nie nadawało się na drzemkę.
Zadziwiające, że pomimo ogólnego wyczerpania był w stanie usiąść. Co więcej, po chwili
uniósł Maszynę i poszybował ku wylotowi jaskini. Podczas gdy Obcy miotał się na swym
wielkim tronie, Garrison podążył mrocznym tunelem.
Po chwili zrobiło się jasno jak w dzień.
Powoli zmierzali ku coraz intensywniejszej jasności życia. Suzy chciała jak najszybciej
opuścić tamto miejsce.
A Psychomech...
Psychomech zostawiał za sobą krwawe ślady odpadającej płatami rdzy.
ROZDZIAA PITNASTY
W poniedziałek o jedenastej Carlo Vincenti uwolnił się spod opieki medycznej.
Wspierając się na ramionach swoich chłopców, wyszedł ze szpitala, pomimo nalegań lekarza
i pielęgniarek. Dziś czeka go triumf  Wielki Facio miał uporać się z Garrisonem, a on miał
powrócić do interesu w glorii i chwale. Dobrze wiedział, jaki los czeka pana Garrisona betonowe
obuwie, które ściągnie go w dół i tylko kilka bąbelków powietrza powie o miejscu jego
pochówku.
Zbieg okoliczności sprawił, że Garrison dokładnie w tym samym czasie opuścił dom
doktora Jamiesona. Vicki przyjechała po niego srebrnym mercedesem, ale kiedy tylko
zaparkowała i wysiadła z samochodu, poczuła, że coś jest nie tak.
Były to tylko domysły podsuwane przez jej podświadomość.
Suzy siedziała przy drzwiach wejściowych. Prawdopodobnie wyczuła zmianę
w Garrisonie. Zachowywała się zawsze w ten sposób, kiedy ujawniał drugą twarz.
Dziś była to twarz Thomasa Schroedera; dziewczyna zauważyła to, gdy tylko pojawił się
w drzwiach. Miał posturę Richarda, ale wydawał się dziwnie odmienny  te pozy i głos.
 Vicki, moja droga  przywitał ją  jesteś punktualna jak zawsze... Dziękuję, że
przyjechałaś po mnie.  Ujął jej dłoń, jak to zwykle robią przyjaciele. Miał chłodne ręce. Jego
pocałunek, muśnięcie ustami, był nie do zniesienia. Vicki dokładnie wiedziała, co czuje Suzy.
Ucieszyła się, kiedy puścił jej dłoń i zwrócił się do doktora Jamiesona.  Jestem panu szczerze
zobowiązany. Proszę oczekiwać stosownego czeku.
 Oczywiście, panie Garrison.  Lekarz uścisnął mu rękę i spojrzał na Vicki.  Proszę
dbać o niego, młoda damo, wciąż jest osłabiony i...
 Zbyt się pan o mnie martwi!  Garrison-Schroeder wciąż się uśmiechał, ale jego głos
przybrał ostry ton i coraz wyrazniejszy stawał się niemiecki akcent.  Wszystko w porządku.
Potrzebowałem po prostu trochę odpoczynku, trochę ciszy i spokoju, co pan i pańskie domostwo
zapewniacie wyśmienicie. I za co otrzyma pan honorarium.
 Oczywiście, oczywiście  Jamieson uspokajał go.  To tylko zwyczajna troska lekarza
o pacjenta, nic więcej.
 Powiedzmy. No cóż, jeszcze raz dziękuję; musimy już ruszać. Czas jest przez większość
ludzi uważany za pieniądz; nikt nie ma go dosyć.
Poprowadził Vicki do samochodu, otworzył drzwi i pomógł jej usiąść. Potem wpuścił
Suzy. Czarny doberman zaskomlał, wskakując na siedzenie i spojrzał na swego pana
z ciekawością. Ale Garrison-Schroeder tylko się uśmiechnął.
Ostatni raz skinął na pożegnanie lekarzowi, po czym włączył silnik.
 Vicki  powiedział, kiedy znalezli się już na trasie szybkiego ruchu  wiesz oczywiście,
kim jestem?
 Och tak, Thomas, wiem.
Skinął głową, patrząc przed siebie.
 Doskonale, wiesz wobec tego również, że nie znalazłem się tutaj na skutek medycznego
zabiegu. W przyszłości będę pojawiał się częściej. Willy także. To nie jest zamiana miejsc, raczej
oznaka równości. To prawda, że istniejemy w ciele Richarda, w jego umyśle, ale nie tak to sobie
wyobrażałem... wcześniej. Jesteśmy jakby osobnymi jednostkami.
Ale... Richard był najsilniejszy. Tak, powiedziałem był. I już nie odzyska pełnej kontroli. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.