Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wać, kiedy w drugim pokoju le\y ona? Jeśli cadyk nic nie ma przeciw temu, to ja te\. A na
kozaków
mo\e to być sposób. Gdy zobaczą śpiewających śydów, zdziwią się na chwilkę i tej chwili
bÄ™dzie doÝ
syć, \eby ostudziła się w nich zła krew. "Bóg skałą moją, Bóg tarczą moją, ucieczką moją,
Jemu zauÝ
fam". Jeszcze tego huzara mi brakowało. Spodnie pełne, a mó\d\ek jak u kury. Nie chciał się
ukryć
w piwnicy. Kiedy mamka weszła do kuchni, zamknęła okno, \eby cadykowicz się, broń Bo\e,
nie
przeziębił. To znaczy, \e huzar wyskoczył otwartym oknem. Dzięki Bogu, jednej plagi mniej.
A jak go
złapią? Goj gojowi nic złego nie zrobi. Zabiorą mu szablę, rewolwer i to całe pobrzękadło.
Mo\na bez
tego \yć. Nie trzeba było wpuszczać go oknem. Pierwszy gniew - najlepszy gniew. A potem
ju\ za
pózno.
0 0
l128 3
- Głowa cię boli? - spytał synową.
0 0
l128 3
Mina le\ała w łó\ku z dwoma mokrymi ręcznikami, jednym na głowie, a drugim na sercu.
0 0 1 1 0 1 6e 1
l128 3
- Och! - jęknęła.
0 0 1 1 0 1 6e 1
l128 3
Stary Tag odliczył krople na kawałku cukru. Lolka trzymała szklankę wody do popicia.
0 0 1 1 0 1 6e 1
l128 3
- Taka chora jak dziś mama jeszcze nigdy nie była. - Lolka miała zapłakane oczy. Wytarła
sobie
nos rękawem szlafroczka.
0 0
l128 3
- GÅ‚upia jesteÅ› - mruknÄ…Å‚ stary Tag.
0 0
l128 3
- Ona ma rację - jęknęła synowa. - Nie mo\na wcią\ mówić głupia. Ka\demu głupia.
0 0
l128 3
- Dobrze. Jutro zawołam doktora. A gdzie jest ta mała gruba? Ona tu nie śpi? Przecie\ poszła
na
górę.
0 0 1 1 0 1 6e 1
l128 3
- Pani Wilfowa? - spytała Lolka. - Była minutkę. Nawet nie chciała się poło\yć. Czekała
tylko,
a\ pan Wilf wyjdzie. - Lolka krzywo się uśmiechnęła.
0 0
l128 3
- Ju\ Wilf był, ju\ jej szukał parę razy - mówiła ciągliwym głosem synowa starego Taga.
0 0 1 1 0 1 6e 1
l128 3
- Lepiej ci, Mina?
0 0 1 1 0 1 6e 1
l128 3
Z trudem pokręciła głową.
0 0 1 1 0 1 6e 1
l128 3
- Zaraz ci będzie lepiej. Le\ spokojnie. Lolka da ci jeszcze raz krople, ale pózniej, nie zaraz.
MuÝ
szę zanieść słomę do kuchni, potem jeszcze raz tu przyjdę. Nie bój się, nic takiego ci nie jest.
0 0 1 1 0 1 6e 1
l128 3
- Słoma? Po co słoma? - jęknęła Mina. - Bo\e! Bo\e! Podłoga jutro będzie wyglądała! Jutro
piÄ…Ý
tek! Kiedy ja zdą\ę coś zrobić na sobotę?
0 0
l128 3
- Jewdocha wyszoruje, nie martw siÄ™.
0 0 1 1 0 1 6e 1
l128 3
- Ach, ta Jewdocha!
0 0 1 1 0 1 6e 1
l128 3
- Zpij!
0 0 1 1 0 1 6e 1
l128 3
Stary Tag zamknął drzwi. Przy czwartym złamanym schodku znowu się zatrzymał na
chwilkÄ™.
Nasłuchiwał. W izbie austerii wcią\ odmawiano cichą modlitwę Osiemnastu
BÅ‚ogosÅ‚awieÅ„stw. Na uliÝ
cy te\ było, dzięki Bogu, cicho. Niech tylko minie pierwsza noc! W Dubiecku chowano
zmarłych
o dwunastej w nocy. Kozacy Chmielnickiego zgwałcili wszystkie kobiety, a pół miasta
mÄ™\czyzn zabiÝ
li. Ludzie bali się w dzień wychodzić na ulicę. Opowiadanie to straszyło od setek lat! Biedna
Asia,
pierwsza ofiara! Ju\ bym chciał ją widzieć pogrzebaną według wszystkich zwyczajów i
nakazów.
Dziadek, błogosławiona jego pamięć, jezdził a\ do Bracławia do prawnuka Beszta, a babka,
pokój jej
duszy, prowadziła karczmę. Wtedy nie wstydzono się mówić karczma. Dziś mówi się
austeria. Gdy
umarła mu córka, dziadek zabronił \onie płakać. Umarły śmieje się w swym sercu z tych, co
płaczą po
nim, jakby mówili do niego: Dobrze by było, gdybyś \ył jeszcze na tym świecie, cierpiał
wiele cierpień
i kosztował wiele goryczy. Wierzymy, \e tamten świat istnieje. A ten świat? Gdzie jest ten
świat? Bo
to, tutaj, to piekło. Jaki to świat, skoro człowiek wisi na włosku na środku morza, a dokoła
huczy wiÝ
cher a\ pod samo serce nieba? Sam Bóg \ałuje, gdy patrzy na świat, i mówi: Po co ja to
zrobiÅ‚em! TeÝ
raz Bóg płacze i bije się w piersi. Wszystko to razem trwać ma sześć tysięcy lat. Chaos trwał
dwa tyÝ
siące lat, nasz świat będzie trwał dwa tysiące lat, od nadejścia Mesjasza do końca świata te\
będzie
dwa tysiące lat. Więc sam chaos trwał tyle! Co dobrego mogło z tego wyróść! Człowiek,
który nosi
w sobie samym pułapkę na grzech: oczy i serce - narzędzia pokusy i zła. Zło jest podnó\kiem
dobra?
Tak mówią niektórzy. Nie. Zło jest najni\szym stopniem dobra? Nie. Jak ziarno jest złe, to i
kłos jest
niedobry. Jak człowiek mo\e być dobry? Zwiat ma być gorzkim lekarstwem? Bóg jest
niedobrym lekaÝ
rzem. Przecie\ mógł dać ludziom słodkie lekarstwo. Cuda to są łaty, którymi święci
próbowali napraÝ
wiać świat. Twój dziurawy świat!
0 0 1 1 0 1 6e 1
l128 3
A mój Bumek siedzi i pÅ‚acze: "OdjÄ™to od córki syjoÅ„skiej caÅ‚Ä… ozdobÄ™". Biedny chÅ‚opiec. BuÝ
mek! Bumek! Opowiem ci przykład, jaki słyszałem od dziadka, który jezdził do Bracławia do
świętego
Beszta. Jest wielka góra, a na tej górze jest wielki kamień, a spod tego wielkiego kamienia
wypływa
czysta woda. A na drugim końcu świata jest dusza. I ta dusza tęskni całe \ycie, spragniona, do
tego
zródła z czystą wodą. Ale nigdy ta dusza nie przyjdzie do tego zródła z czystą wodą i nigdy
nie zgasi
swego pragnienia. Dopiero jak przyjdzie Mesjasz. Ma czekać, a\ przyjdzie Mesjasz! Wtedy
ju\ ka\Ý
demu wszystko jedno. A tymczasem serce mo\e pęknąć.
0 0 1 1 0 1 6e 1
l128 3
Stary Tag wyprostował się.
0 0
l128 3
Właśnie stał nad czwartym schodkiem. Byłby spadł, ale w czas się obudził.
0 0
l128 3 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.