Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kluczyk od teczki. Wiedziała naturalnie, gdzie pani Inglethorp przechowuje
wszelkie ważne papiery.
Taki plan działania - mówił dalej Poirot - mogła obmyślić jedynie kobieta
przywiedziona zazdrością do skrajnej rozpaczy. Co robi pani Cavendish?
Wieczorem korzysta z jakiejś sposobności, by otworzyć drzwi do pokoju panny
Cyntii. Być może rygiel naoliwiła, bo próbując go stwierdziłem, że chodzi gładko .
i cicho. Pani Cavendish czeka niemal do świtu; wie, że nad ranem będzie
bezpieczniejsza, ponieważ służba przywykła do jej wczesnego wstawania.
Kompletnie ubrana, w mundurze Pomocniczej Służby Rolnej, wchodzi do sypialni
pani Inglethorp przez pokój mademoiselle Cyntii.
- Jak to? - wtrąciła panna Murdoch korzystając z krótkiej przerwy. - Przecież bym
się obudziła, gdyby ktoś wszedł do mojego pokoju.
- Nie - odparł mój przyjaciel. - Była pani pod działaniem środka nasennego.
- Zrodka nasennego?
145
- Mais oui! Pamiętają państwo - Poirot zwrócił się do całego zgromadzenia - że
mimo zamętu i hałasu w przyległym pokoju panna Cyntia spała smacznie.
Istnieją dwie możliwości: albo udawała sen, w co mi się nie chciało wierzyć, albo
też została celowo oszołomiona. Dlatego zbadałem pilnie filiżanki, nie
zapominając, że ostatniego wieczora pani Cavendish podawała kawę
mademoiselle Cyntii. Ze wszystkich filiżanek pobrałem i oddałem do analizy
próbki. Bez rezultatu. Starannie sprawdziłem rachunek, podejrzewając, że ktoś
mógł sprzątnąć jedną filiżankę. Nie! Sześć osób piło kawę. Sześć filiżanek
znalazłem. Musiałem przyznać się do pomyłki. Pózniej dopiero wyszło na jaw, że
przegapiłem nader ważną okoliczność. Kawę podano dla siedmiu osób, nie
sześciu, gdyż doktor Bauerstein był w Styles Court po kolacji. Wobec tego
sytuacja ulega radykalnej zmianie. Jednej filiżanki brakowało. Służba nie
zwróciła na to uwagi. Annie przyniosła siedem filiżanek, bo nie wiedziała, że pan
Inglethorp nie pija nigdy kawy.. Następnego dnia rano Dorcas zabrała z salonu
sześć, jak zwykle, albo, żeby być zupełnie ścisłym, pięć, gdyż szósta leżała
potłuczona w pokoju zmarłej.
Nie wątpiłem, że brak filiżanki mademoiselle Cyntii. Utwierdziło mnie w tym
przekonaniu jeszcze jedno: we wszystkich próbkach stwierdzono obecność cukru,
a mademoiselle Cyntia kawy nigdy nie słodzi. Zainteresowałem się też gadaniną
Annie o soli rozsypanej na tacy obok kakao, które Annie zaniosła tamtego
wieczoru do sypialni pani Inglethorp. Pobraną z rondelka próbkę odesłałem do
analizy.
- Zrobił to już wcześniej doktor Bauerstein - wtrącił żywo Lawrence.
- Niezupełnie. Polecił zbadać kakao na obecność strychniny. Nie chodziło mu o
środek nasenny, jak mnie.
- O środek nasenny?
- Właśnie. Oto wynik analizy. Pani Cavendish zaaplikowała niegrozną, lecz
skuteczną dawkę środka usypiającego zarówno świekrze, jak i mademoiselle
Cyntii. W rezultacie przeżyła ciężkie chwile. Proszę sobie wyobrazić jej wrażenie,
gdy pani Inglethorp zachorowała nagle i umarła i kiedy po raz pierwszy padło
słowo "trucizna". Jest przekonana, że zastosowany przez nią środek nie był
grozny, ale w ciągu kilku straszliwych minut przypisuje sobie winę za śmierć
świekry. Ulega wtedy panice, zbiega do salonu i filiżankę mademoiselle Cyntii
146
wraz ze spodkiem wrzuca ukradkiem do dużej mosiężnej wazy. Znalazł ją tam
pózniej pan Lawrence. Pani Cavendish nie śmie tknąć resztek kakao. Jest pod
obstrzałem zbyt wielu spojrzeń. Z jaką ulgą musiała odetchnąć, gdy usłyszała o
strychninie i zrozumiała, że nie ma na sumieniu zbrodni.
Poirot umilkł na moment, by jednak zaraz podjąć:
- Teraz znamy przyczynę zwłoki w działaniu trucizny. Zrodek nasenny
wprowadzony do organizmu mniej więcej jednocześnie opóznia działanie
strychniny o kilka godzin.
Mary spojrzała na mojego przyjaciela. Zarumieniła się lekko.
- Wszystko się zgadza, monsieur Poirot. Przeżyłam najstraszliwszą godzinę w
życiu. Nigdy jej nie zapomnę. Pan jest cudowny! Rozumiem teraz...
- A co? Nie mówiłem, że papa Poirot nadaje się na powiernika? Nie chciała mi
pani zaufać.
- Wszystko się wyjaśniło - zabrał głos Lawrence. - Kakao zawierające środek
nasenny wypite wkrótce po zatrutej kawie opózniło działanie strychniny.
- Tak. Opózniło działanie strychniny - powtórzył Poirot. - Ale czy kawa była
istotnie zatruta? Napotykamy nową trudność, bo pani Inglethorp kawy nie
wypiła.
- Co takiego? - Zdumieliśmy się wszyscy.
- Nie wypiła. W swoim czasie mówiłem o splamionym dywanie w sypialni zmarłej.
Przypominają sobie państwo? Plama zdradzała pewne cechy zastanawiające: była
jeszcze wilgotna, wyraznie pachniała kawą, a tuż obok znalazłem w tkaninie
dywanu maleńkie okruchy porcelany. Aatwo odgadłem, co się stało, bo zaraz po
wejściu do pokoju postawiłem moją walizeczkę z przyborami na stoliku opodal
okna. Blat przechylił się i walizeczka spadła na podłogę, akurat w to samo
miejsce, gdzie znajdowała się plama. Coś takiego musiało mieć miejsce
poprzedniego wieczora. Pani Inglethorp weszła do sypialni, postawiła filiżankę
tam, gdzie ja walizeczkę, a zdradliwy stolik spłatał identycznego figla. Dalszy ciąg
wydarzeń to tylko moje domysły. Przypuszczam, że pani Inglethorp podniosła
stłuczoną filiżankę i umieściła na stoliku nocnym obok łóżka. Ale czuła potrzebę
jakiegoś środka pobudzającego, więc zagrzała kakao i popijała od czasu do czasu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.