Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Tak?
- Nie, nic takiego.
- Ależ tak! Powiedz mi.
Właśnie w tej chwili potrzebowała wsparcia duchowego, szczególnie w postaci
wypowiedzianych przez niego pięknych słów.
Pogładził ja lekko po włosach.
- Nie teraz. W tej chwili niech nam wystarczy, że... bardzo cię lubię.
- To wystarczy - wyszeptała bez tchu.
Czego się wcześniej bała? Reidar i ona należeli do siebie.
Bakken ze swoimi cierpkimi uwagami mógł sobie iść gdzie pieprz rośnie. Miała przecież
Reidara i czuła, że pragnie odmiany. Wybierali się do domku letniego i mieli tam zostać
razem przez wiele dni. Wszystko mogło się tam wydarzyć. Wszystko!
Ostrożnie wytarła spocone dłonie ręcznikiem.
52
ROZDZIAA VI
Torba Christine została umieszczona w bagażniku samochodu Bakkena, po czym
wyruszyli w drogę. Christine siedziała na tylnym siedzeniu, przysłuchując się, jak
komisarz wypytuje Reidara o jego znajomość z Harrym Bergiem. Reidar znał adres
Harry'ego.
Nagły przypływ odwagi niespodziewanie minął. Christine czuła się teraz jak lekko
podstarzała stara panna, wstępująca w swoje pierwsze łoże miłości. Miała wrażenie,
jakby była w drodze na szafot.
Gdy znalezli się przed staromodnym pensjonatem średniej klasy, Reidar zarządził
przystanek. Jak na playboya i uwodziciela kobiet w wielkim stylu, Harry Berg mieszkał
dość skromnie. Chociaż z drugiej strony stanowiło to element jego wizerunku: miał
przecież uchodzić za niezbyt zamożnego.
Odszukali w końcu jego pokój, który okazał się rzecz jasna pusty. Nie było tam
centralnego ogrzewania, a jedynie piec. Jak przystało na drobiazgowego policjanta,
Bakken przeszukał popiół w palenisku.
Usmolonymi sadzą palcami udało mu się wyciągnąć kawałek koperty. Nadal jeszcze
widoczne były na nim słowa:  ...estante, Oslo .
- Czy to twoje pismo? - zwrócił się do Christine. Skinęła twierdząco głową i podała mu
chusteczkę. Bakken podziękował automatycznie i wytarł palce.
- Czy znasz numer rejestracyjny jego samochodu? - spytał Reidara.
- Nie, nie miałem żadnego powodu, by go zapamiętywać - odrzekł Reidar tonem dziecka,
które wie, że czeka je lanie.
Bakken poruszył ustami, lecz na szczęście nie zrozumieli tego, co zamruczał pod nosem.
Reidar zaproponował, że wypyta właścicieli pensjonatu.
Wróciwszy po krótkim czasie, zdał im sprawę z tego, czego udało mu się dowiedzieć.
- Właścicielka była jedynie w stanie powiedzieć, że wyprowadził się wczorajszego
wieczoru. Nie może stwierdzić, czy się bardzo spieszył, ponieważ dowiedziała się o jego
wyjezdzie dopiero po fakcie.
- To wszystko przez ten twój idiotyczny pomysł, by go przycisnąć do muru, Lie - stwierdził
komisarz Bakken zimnym jak lód głosem. - Mogliśmy już go mieć. Ty, Christine, nie byłaś
wiele lepsza. Następnym razem, gdy będziesz chciała sobie ulżyć, nieco staranniej
wybieraj adresata.
53
Ani Christine, ani Reidar nie mieli nic do powiedzenia na swoją obronę. Dziewczyna
wspomniała już wcześniej, że czuła się opuszczona przez policję, i nie miała zamiaru
wracać do tej sprawy.
Z pensjonatu udali się do wypożyczalni, gdzie Reidar wynajął samochód. Wszystko było
więc gotowe do wyjazdu. W momencie gdy Christine miała już wsiadać do wozu,
poczuła, że Bakken chwyta ją za rękę. Zdziwiona odwróciła się w jego kierunku.
Jego twarz była jeszcze bardziej bez wyrazu niż zwykle.
- Bądz rozważna, Christine. Zastanów się zawsze, zanim zrobisz cokolwiek.
- Przecież tak postępuję - odpowiedziała zaskoczona. - Zdaję sobie sprawę, że nie
złapaliśmy jeszcze Harry'ego Berga.
Mogła mu oczywiście obiecać ostrożność w tej sprawie, natomiast jeżeli chodzi o jej
życie prywatne, nie miał nic do powiedzenia.
Wydawało się, że Bakken chce jeszcze coś dodać, lecz w ostatniej chwili zrezygnował.
Pożegnał ich przesadnie obojętnym ruchem ręki, po czym odjechał w kierunku
komisariatu, a Reidar i Christine ruszyli w stronę wyjazdu z miasta.
Był to jeden z tych deszczowych wieczorów, gdy wszystko odbija się w mokrym asfalcie,
a krople tłuką o szybę samochodu. Christine siedziała jak na szpilkach, zaciskając
nerwowo dłonie na kolanach. Z chwilą gdy znalazła się sam na sam ze swoim
uwielbianym Reidarem, straciła wszelką pewność siebie.
Zdążyła już dawno zapomnieć o Harrym Bergu i w tej chwili dręczyły ją tylko problemy
natury osobistej.
W jaki sposób sobie z tym wszystkim poradzi? Przecież żaden mężczyzna nigdy jej
nawet nie pocałował. Chociaż tak, w wieku dziesięciu czy dwunastu lat była kiedyś na
szkolnej zabawie. Bawili się wtedy w chowanego i jeden z chłopców pocałował ją
ukradkiem. Nie pamiętała zbyt dokładnie, ale ten pocałunek nie wywarł na niej większego
wrażenia.
Od tamtej pory była zawsze przywiązana do domu.
Co za straszne słowa: przywiązana do domu. Kochała przecież oboje rodziców. To nie
ich wina, że dosięgnął ich zły los.
Wycieczka do Hiszpanii? Czy nie wiązała z nią ukrytych nadziei i tęsknot? Musiała
szczerze przyznać, że chyba tak. Jednakże mężczyzni, jakich się spotyka przy tego
rodzaju okazjach, rzadko należą do właściwej kategorii. Po pierwsze, zawsze jest tam
więcej kobiet, które zaciekle walczą o nielicznych mężczyzn. Po drugie, ci ostatni
54
doskonale zdają sobie z tego sprawę i wykorzystują to. Niejednokrotnie są to żonaci
panowie na urlopie bez żony i dzieci. Z kolei ci nieżonaci traktują romanse jak sport i
korzystając z okazji zmieniają kobiety co wieczór. Natomiast spokojni i przystojni
trzymają się z reguły na uboczu, chodzą na długie samotne spacery plażą, zbierają
muszle lub przesiadują samotnie na swoich balkonach.
Nie można oczywiście zapomnieć o pani Melander, z którą zupełnie przypadkowo
przyszło jej dzielić pokój. Pani Melander gadała bez przerwy i wyciągała Christine do
niezliczonych nudnych nocnych klubów. Najczęściej trafiała tam na nieodpowiednich
mężczyzn i wracała do pokoju dopiero nad ranem, robiąc Christine wyrzuty, że nie
chciała wziąć udziału w zabawie lub że nie podobali się jej partnerzy, jakich znajdowała
dla nich obu.
Była to bardzo nieprzyjemna wycieczka. Ani przez chwilę nie udało się Christine
samotnie pospacerować, by poznać i nacieszyć się tamtejszym nieznanym i
fascynującym otoczeniem. Mężczyzni? Nie zaprzątała sobie nimi głowy nawet przez
dziesiątą część spędzonego tam czasu. Bardziej przemawiał do niej egzotyczny kraj i
jego mieszkańcy. Niestety, nieustanna gadanina pani Melander stała się murem nie do
pokonania.
Christine aż podskoczyła, gdy w pewnym momencie Reidar przerwał ciszę panującą w
samochodzie. Na mijanej właśnie tablicy odczytała, że są już w Veitvedt.
- Jedzie za nami jakieś czerwone auto. Odwróciła się szybko, ale dostrzegła tylko długi
rząd rozmazanych świateł. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.