Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

co oznacza, że trzy i pół godziny musisz czekać na
chłodzie, aby nie stracić swojego miejsca.
 Wykorzystam ten czas. BÄ™dÄ™ siÄ™ wprawiać w re­
cytowaniu cytatów z Mao.
Nie mogłam odpędzić smutku. Poszłam do Zimo-
zielonego i opowiedziałam mu o losie przyjaciółki:
WysÅ‚uchaÅ‚ mnie i po chwili milczenia rzekÅ‚, iż najlep­
szą formą pomocy będzie dla niej sporadyczna kontrola
postępów.
 Powiedz jej, że bÄ™dÄ™ siÄ™ uważaÅ‚ za uprzywi­
lejowanego, jeÅ›li skorzysta z mojej pomocy w przy­
gotowywaniu się do Konkursu Recytacji Cytatów
z Dzieł Mao.
Grudzień minął szybko. Mojemu ojcu pozwolono
przyjechać na Nowy Rok do rodziny. Matka chciała,
żebyśmy spędzali z nim jak najwięcej czasu. Wzięła
na siebie wszystkie zajÄ™cia domowe, wÅ‚Ä…cznie z cho­
dzeniem na targ. Ojciec wysyłał nas do punktu skupu
makulatury po książki historyczne. Wiele z tych ksiÄ…­
żek czerwonogwardziÅ›ci zrabowali z domów i biblio­
tek. WiÄ™kszość spalili, pozostaÅ‚e wyrzucali na Å›miet­
niki. Zbieracze odpadków wyciągali je z pojemników
i sprzedawali na wagÄ™ w skupie makulatury. Ojciec
74
chciał niektóre z nich odkupić. Uważał kupowanie
książek na wagę za dobry interes. Płacąc pięć fenów
za kilogram papieru, mógł dostać przeciętnie cztery
książki za niecałe dziesięć fenów.
 Co powiecie, jeÅ›li towarzysz kontroler zapy­
ta, na co są wam potrzebne?  W ten sposób nas
sprawdzał.
 Na papier toaletowy!  odpowiadaliÅ›my zgod­
nym chórem.
Mimo licznych zajęć nie byÅ‚o dnia, żebym nie myÅ›­
laÅ‚a o swojej przyjaciółce. ZwÅ‚aszcza podczas nowo­
rocznej kolacji, kiedy cała rodzina i wszyscy krewni
zebrali siÄ™ przy stole, a ognie sztuczne zaczęły rozjaÅ›­
niać niebo. Szkoła była zamknięta na okres ferii i od
paru tygodni nie widziaÅ‚am Dzikiego Imbiru. Zastana­
wiaÅ‚am siÄ™, jak sobie radzi z kramikiem. Kiedy ostat­
niego dnia nauki rozstawaÅ‚yÅ›my siÄ™ po lekcjach, za­
prosiłam ją do nas na wieczór noworoczny. Przyjęła
zaproszenie, ale bez entuzjazmu. Spytałam o powód
tej niechęci, ona zaś wyznała, iż woli, aby jej nie
przypominano, że jest sama na świecie.
 No dobrze, zrobisz, jak zechcesz  odparłam. 
Moje drzwi będą zawsze dla ciebie otwarte.
Nie przyszła na kolację. Tęskniłam za nią. Spytałam
matkę, czy mogę pójść na targ i kupić ojcu jego
przysmak  ślimaki.
 Każę je przygotować na miejscu  oÅ›wiad­
czyłam.
 Sprawianie ślimaków zabiera bardzo dużo czasu.
Na funt trzeba czekać mniej więcej godzinę. Chyba że
ci to nie przeszkadza  powiedziała matka.
75
 Skądże znowu  odparłam uszczęśliwiona
i wcześnie położyłam się spać.
ObudziÅ‚am siÄ™ o trzeciej nad ranem. Noc byÅ‚a mroz­
na. Wiatr dmuchaÅ‚ przez ramy okienne, a jego zawo­
dzenie przypominało szloch starej kobiety. Wzięłam
swoje ubranie i opuściłam legowisko. Nogi drżały mi
z zimna. Podniosłam skarpety z podłogi. Były jak dwie
mrożone ryby. Zanim je włożyłam, stanęłam na nich
i pokruszyÅ‚am lód. Palce u nóg mi grabiaÅ‚y. WepchnÄ™­
łam stopy w buty. Wzięłam koszyk i wyszłam na dwór.
Ulice spowijała ciemność. Szybkim krokiem ruszyłam
w stronę targowiska. Wiatr ciął mi skórę drobnymi
nożykami. Wkrótce zobaczyÅ‚am Å›wiatÅ‚o nagich żaró­
wek na placu. Najpierw poszłam do budki z rybami.
Wił się już wokół niej długi ogonek. Jakiś mężczyzna
wypisywał kredą numery na rękawach czekających,
żeby nikt spózniony nie wepchnął się bez kolejki.
Dostałam swój numer i postawiłam koszyk na ziemi.
RÄ™ce zaczynaÅ‚y mi grabieć. Jak wszyscy, przytupywa­
łam i poruszałam palcami u nóg dla rozgrzewki.
Sprzedawca wyciÄ…gnÄ…Å‚ wielki drewniany mÅ‚ot i roz­
biÅ‚ nim zamrożony blok wÄ™gorzy i innych ryb. Nie­
przyjemny zapach wskazywaÅ‚, że sÄ… nieÅ›wieże. WiÄ™k­
szość ryb była już zepsuta. Mątwy miały grube muszle
i cienką jak papier warstwę mięsa. Wężowe ryby też
były cienkie jak patyczki. Tylko ślimaki wyglądały
przyzwoicie.
Zerwał się wiatr. O mało nie uniósł w górę mojego
koszyka. Wzięłam parę kamyków z bocznej uliczki
76
i włożyłam je do środka, żeby go obciążyć. Poprosiłam
kobietę, która stała za mną, o popilnowanie mi miejsca
w kolejce. PowiedziaÅ‚am, że muszÄ™ siÄ™ wysiusiać i za­
raz wrócę.
Kramik Dzikiego Imbiru, podobnie jak innych opra-
wiaczy owoców morza, znajdowaÅ‚ siÄ™ z boku tar­
gowiska, gdzie wiatr dął i smagał bezlitośnie. Dziki
Imbir, okutana w szale i szmaty, siedziała na małym
stołeczku z Książką Cytatów z Dzieł Mao w rękach.
Miała rękawiczki bez palców. Dwa kawałki plastiku,
przywiązane do kolan, osłaniały jej łydki. Na ziemi
leżała tara, obrócona płaską stroną do góry, a na niej
zardzewiałe nożyce i wygięty nóż-piłka. Obok stały
trzy metalowe wiadra. Przypuszczałam, że jedno jest
na Å‚uski, drugie na muszle mÄ…tw, trzecie na rybie Å‚by,
ogony i wnÄ™trznoÅ›ci. Obok wiader zobaczyÅ‚am dzba­
nek nakryty kawałkiem ręcznika. Pewnie była w nim
ciepła woda.
Rozległ się dzwonek. Pobiegłam na swoje miejsce
i chwyciłam koszyk. Tłum zaczął się przepychać do
przodu. Ludzie murem otoczyli kram rybny. Kolejka
przesuwała się wolno. Każdy widział, jak góra ryb
maleje, i modlił się, żeby coś dla niego zostało.
 Wygląda na to, że ty będziesz ostatnia  orzekła
stojąca za mną kobieta.  Może coś mi odstąpisz za [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.