Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

cowników, zbyt wiele od nich wymagał.
- Jest coś, o czym chciałbym z tobą pomówić, Emily.
- Czy to nie może zaczekać, Victorze? Mógłbyś trochę posiedzieć
przy Klarze? Mam ważną sprawę. - Postanowiła rozmówić się z Ger-
hardem od razu.
- Oczywiście, ale co...
Nie odpowiedziała na pytanie.
- Muszę znalezć Eliasa, potrzebny mi powóz.
R
L
- Powiedz mu, żeby wziął mojego konia i bryczkę.
- Bardzo ci dziękuję - zawołała, wdzięczna, że nie zadawał więcej
pytań i zaopiekował się Klarą. Dzięki Bogu, że nie zdążył wyjechać
jeszcze do Kristianii, aby spędzić święta z córkami.
Służąca poprosiła, by zaczekała w holu. Kiedy wróciła, zaprowa-
dziła Emily do gabinetu Gerharda. Emily zaciskała dłonie w pięści.
Chyba nigdy dotąd nie czuła takiego gniewu. Akurat w tej chwili
uważała, że Gerhard jest winien wszelkiemu złu, jakie dzieje się w
mieście. Zmierci w lodowni ojca i brata Aksela, wypadku ojca i brata
Svenda, a teraz jego samego. Bóg jeden wie, kto jeszcze doznał
krzywd z jego winy.
- Emily, jak miło! - wykrzyknął na jej widok.
- Wcale nie przyszłam po to, by być miła. Zatrzymał się na środku
pokoju.
- Oczywiście. Chodzi ci o Svenda Holmena. Z tego, co słyszałem,
całkiem wydobrzeje. Sprowadziłem dla niego lekarza i odwiozłem go
do lazaretu.
- Ta praca jest zbyt ciężka i niebezpieczna, Gerhardzie.
- Posłuchaj mnie. - Podszedł blisko niej i podniósł rękę, jak gdyby
chciał ją objąć, lecz Emily się odsunęła.
Wskazał na kanapę.
- Usiądz. Porozmawiamy o tym spokojnie.
Emily wcale nie miała ochoty zasiadać na kanapie u Gerharda, lecz
czuła, że nie ma dość siły, więc niechętnie przycupnęła w kąciku.
Gerhard zajął miejsce po przeciwległej stronie i przyglądał się jej z
powagą w oczach.
- To prawda, praca przy lodzie jest ciężka, a czasami również nie-
bezpieczna. Dlatego też jest dobrze płatna. Zawsze jest kolejka ludzi,
którzy chcą tu pracować, i nikt nie narzeka. Wiedzą, że muszą być
ostrożni.
R
L
- Przypuszczam, że łamiesz zasady dotyczące bezpieczeństwa, by
jak najwięcej zarobić!
- Nic ci o tym nie wiadomo, Emily. Nie łamię żadnych zasad. Na-
uczyłem się już, że pracownicy dają z siebie najwięcej, kiedy są za-
dowoleni.
Emily zaczerpnęła powietrza, żałując, że nic prawie nie wie o pra-
cy w lodowni i o możliwych zarządzeniach.
- Svend Holmen pożyczył cudzego konia. Ostrzegano go, że koń
nie lubi ludzi i trzeba się pilnować, nie podchodzić do niego od tyłu i
pozostawać w zasięgu kopyt. Svend był nieostrożny. Prawdopodobnie
dlatego, że myśli zajęte miał czym innym.
Emily przełknęła ślinę. Gerhard na wszystko miał odpowiedz i nie
pozwalał wyprowadzić się z równowagi.
- %7łyczę sobie, aby mężczyzni, którzy byli przy tym obecni, złożyli
wyczerpujące sprawozdania. Chcę porozmawiać z każdym z nich i
spytać o...
Gerhard pochylił się.
- O co chcesz ich spytać, Emily?
- Ja...
- Posłuchaj mnie. Prowadzę przedsiębiorstwo wzorowo. Owszem,
żądam od pracowników wysiłku, ale nie mają się na co skarżyć. Spy-
taj sama Svenda Holmena, gdy wydobrzeje. Spytaj każdego!
- Mógłbyś płacić im więcej, żeby nie musieli pracować tak długo
w ciągu dnia. Klara mówi, że przemakają od drobinek lodu i dlatego
często chorują.
- Interes by się nie opłacał, gdyby płaciło się im więcej. Odetchnę-
ła głęboko, szukając słów.
- Czy ty i ojciec byliście kiedykolwiek niezgodni co do sposobu
prowadzenia Bjelkevik? - spytała wreszcie.
- Nie, nigdy. Miałem pełne zaufanie twego ojca.
- Chcę porozmawiać z Holstem. Muszę się dowiedzieć, czy cze-
goś nie dałoby się usprawnić. Uważam też, że ludzie muszą dostawać
zapłatę, kiedy są chorzy.
R
L
Gerhard uśmiechnął się pod nosem.
- To za drogie. Będą wtedy chorować w porę i nie w porę. Robot-
nicy sami założyli kasę chorych. Kasa wypłaca pieniądze rodzinom z
dziećmi i wdowom.
Wdowy, cóż za straszne słowo!
- Ale panna Lauritzen nie jest żoną Svenda Holmena, a ponadto za-
rabia własne pieniądze. Słyszałem, że wynagradzasz ją zdumiewająco
wysoko.
- Ona się spodziewała dziecka, Gerhardzie. Mieli się pobrać zaraz
po świętach.
- Słyszałem, że, niestety, straciła je. Będziesz więc mogła zacho-
wać swoją świetną kucharkę jeszcze przez jakiś czas, dopóki znów nie
zajdzie w ciążę i nie wyjdzie za Svenda. Albo za kogoś innego.
Emily nie znajdowała na to słów. Wpatrywała się tylko w niego i
miała ochotę rzucić się na niego z pięściami. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.