Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

uczniach.
 Zadałaś się z tak dziwną gromadką...  zwrócił jej uwagę Charles.
 Chodzi ci o Piechurów z Dembley? To zawsze jakieś zajęcie.
 W tę sobotę też wychodzisz?
 Tak, muszę pilnować naszych detektywów.
 Szkoda. Zapraszam gości na weekend i chciałem zaprosić też ciebie.
Deborze ulało się trochę kawy z polistyrenowego kubka. Przeklęci pie-
churzy. Czy powinna powiedzieć, że przestanie chadzać z nimi na rajdy? A
może to zabrzmi zbyt ochoczo? A może...?
 Rzecz jasna, jeśli skończycie przed wieczorem, możesz przyjść na
kolację  usłyszała z jego ust.
LR
T
 O której?
 Osma ósma trzydzieści.
 Okropnie dziękuję.
 Cała przyjemność po mojej stronie. Mam tylko nadzieję, że się nie
zanudzisz. Kurczę, zmęczony jestem. Masz tu samochód?
 Nie, mieszkam bardzo blisko.
 No, to odprowadzę cię do domu.
Dembley było starym miasteczkiem zbudowanym wokół rynku. Rynku
już wprawdzie nie było, ale w pogodne wieczory czuło się atmosferę daw-
nych czasów. W dawnej hali targowej ze wspaniałymi podcieniami i wieżą
zegarową mieściła się obecnie włoska restauracja oraz dom aukcyjny. Po
przeciwnej stronie, w jednym z okien przepięknej siedemnastowiecznej
kamienicy, mrugał jaskrawy neon:  Chińskie dania na wynos". Betonowe
sześciany sklepów zasłaniały niemal cały widok na trzynastowieczny ko-
ściół. Na rogach ulic bladzi chłopcy opierali się o latarnie, drwiąc sobie z
całego świata, a ich rozmowy okraszone były licznymi przekleństwami.
Gdy para przeszła obok jednej z takich grupek, chudy nastolatek zawołał
za nimi:
 Będzie pukanie, kierowniku?  na co reszta wybuchła śmiechem.
Deborah przeraziła się, bowiem sir Charles się zatrzymał.
 Dlaczego to powiedziałeś?  spytał nastolatka.
LR
T
Chłopiec opuścił wzrok na swoje buty i odburknął:
 Pieprz się.
Charles przyjrzał mu się ciekawie. Następnie odwrócił się do Debory i
wziął ją pod rękę.
 To nie materialna nędza jest ich bolączką  rzekł  ale nędza
umysłów. Czyż nie mam racji?
Deborah wymamrotała ze zwieszoną głową:
 E, lepiej to puścić mimo uszu. Oni mogą mieć noże.
Sir Charles znów się odwrócił.
 Czy macie noże?  zapytał.
Z jakiegoś powodu jego prosta, dziecinna wręcz ciekawość najwyrazniej
wprowadziła młodzieńców w większe zakłopotanie niż cała litania wyzwisk.
Burcząc coś pod nosem, odeszli.
 Tu mieszkam  powiedziała Deborah, zatrzymując się przed ciemną
bramą ziejącą między sklepem z odzieżą a monopolowym.
 Czy nie... Czy nie zechciałbyś wstąpić do mnie na filiżankę kawy?
W oczy Charlesa wtargnął, niedostrzeżony przez wpatrzoną we własne
buty Deborę, drapieżny błysk. Stwierdził w duszy, że ta kobieta bardzo mu
się podoba. Była inna niż dziewczęta, z którymi zwykle chadzał. W jej
chuderlawości i bladości kryło się coś bardzo uległego i nęcącego. Nie był
LR
T
przyzwyczajony do onieśmielania kobiet i w De borze odnalazł ciekawą
odmianę.
 Nie dziś  odpowiedział. Objął w obie dłonie jej twarz i pocałował w
usta.
 Widzimy się w sobotę. Czy mam wysłać po ciebie Gustava?
 Nie!  odrzekła Deborah.  To znaczy... Znam drogę.
 Rzeczywiście. Cześć.
Deborah wbiegła po schodach z bijącym sercem. Będzie gościć na ko-
lacji w Barfield House. Zatelefonowała do matki do Stratford upon
Avon. Pani Camden  kobieta zmęczona życiem i zniszczona latami sa-
motnej pracy przy Deborze i jej dwóch braciach, jako że pan Camden oddalił
się w nieznane krótko po narodzinach najmłodszego dziecka  wysłuchała
podnieconego głosu swej córki przechwalającej się, że będzie gościem na
proszonej kolacji we dworze.
 Załóż czystą bieliznę  ostrzegła pani Camden.  Nigdy nie
wiadomo, co się może przydarzyć.
A Deborah wiedziała, o co chodzi matce: mówiła to nie po to, by córka
szykowała się na zmysłową noc. To była dziwna obawa, że jedno z jej dzieci
będzie miało nieszczęśliwy wypadek i trafi do szpitala w brudnej bieliznie.
Następnego ranka Agatha nie pomknęła do kuchni, by zrobić śniadanie
jak prawdziwa żona. Przemyślała swoje zachowanie. Chciała wykonać krok
LR
T
w tył i rozegrać sprawę na spokojnie. Porzuciła więc swoje wcześniejsze
plany przygotowywania porannego posiłku w pośpiesznie kupionej nocnej
koszulce, a zamiast tego wykąpała się, po czym założyła zwyczajną spód-
nicę, bluzkę i zwyczajne buty.
Gdy pojawiła się w kuchni, James już przyrządzał jajka i boczek.
 Dla ciebie też  powiedział przez ramię.  Siądz, zaraz podam. W
dzbanku jest kawa.
Agatha dostrzegła na stole poranne gazety i pośpiesznie je przejrzała. Ale
o sprawie zabójstwa nie napisano nic nowego.
James nałożył jedzenie jej i sobie, zjadł śniadanie, a następnie oddał się
lekturze gazety, w ten sposób pokazując Agacie, że to raczej tak, a nie jak w
jej najdzikszych fantazjach, wygląda życie małżeńskie.
Skończywszy jeść, sprzątnęła brudne naczynia. To mieszkanie, choć
pełne drogich mebli, przygnębiało ją. Przypominało jej o latach spędzonych
w Londynie, gdy dawała dekoratorom wnętrz robić wszystko za siebie,
czego wynikiem był obcy wystrój nieoddający jej osobowości. Teraz żało-
wała, że nie wzięła ze sobą kotów. Zostały w Carsely pod opieką Doris
Simpson. Może Agatha powinna szybko wrócić i je przywiezć. James na
pewno nie robiłby jej za to wyrzutów.
 Co zamierzasz dziś robić?  spytał wreszcie James.
 Pojadę tam, gdzie mieszka Deborah  odrzekła Agatha.  Wezmę
jakieś papiery i będę mówiła, że to badanie rynku.
LR
T
 To niezły pomysł. Ale czy nie sądzisz, że łatwiej byłoby wypytać
panią Mason?
 Chcę dowiedzieć się, co Deborah robiła przed morderstwem. Pani
Mason mi tego nie powie.
 Ale czy nikt się nie zdziwi, że ktoś od badania rynku pyta o Deborę
Camden?
 Będę pytała tak, że się nie zdziwi. To jest tak: reprezentujesz jakiś
produkt i sugerujesz, że będzie nagroda. Zapraszają cię na kawę. Jak już
wejdziesz, zaczynasz gadać o morderstwie.
James przyjrzał się w zamyśleniu Agacie, jakby rozważając, czy jest
typem kobiety, którą zaprasza się na kawę, i w końcu rzekł:
 Zobaczę, co wyciągnę z Kelvina. Spotkamy się tu wczesnym wie-
czorem, wymienimy notatki, a potem pójdziemy do restauracji, w której
pracują Peter i Terry  to powiedziawszy, wrócił do lektury gazety, gdy
tymczasem umysł Agathy już opętała myśl, jak się ubrać na kolację.
Gdy doszła do wniosku, że z Jamesem raczej nie porozmawia, wyszpe- [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.