Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wykonania,
a oni krzyżowali mi plany.
Jęknęli teatralnie.
- Daj spokój, tylko jeden drink! Ciężko być tutaj żywym mięskiem, musimy
trzymać
się razem.
Jego błaganie tak bardzo przypominało moje własne myśli, że ustąpiłam.
- No dobra  powiedziałam z uśmiechem.  Jeden drink. Ale to wszystko, dobra?
A tak przy okazji, co wy dwaj tutaj robicie?  Obaj wydawali się być w moim
wieku,
nie mówiąc już o tym, że wyglądali zdecydowanie zbyt niewinnie.
- Och, podoba nam się tu. To miejsce jest fascynujące. - Martin kiwał głową jak
jakiś ptak, obserwując, jak Ralphie znów wskazał Loganowi, by mi dolał.
- Tak, wystarczająco fascynujące, byście zginęli  ostrzegłam ich.
Kiedy szukał pieniędzy za mojego drinka, Martin upuścił portfel. Schyliłam się,
by pomóc mu go podnieść. Wyglądali na potwornie naiwnych. Chichocząc, Ralphie
teatralnym gestem podał mi mój gin.
- Ty też tu jesteś. Nie powiesz, że tego nie rozumiesz.
- Nie chcesz wiedzieć, dlaczego tutaj jestem  mruknęłam bardziej do siebie niż
do nich. Podniosłam kieliszek w nieznacznym toaście.  Dzięki za drinka. A teraz
lepiej już idzcie.
- Nie masz zamiaru go dopić?  spytał Ralphie z niemal dziecinnym
rozczarowaniem.
Otworzyłam usta, by mu odpowiedzieć, jednak ubiegł mnie znajomy głos.
- Odwalcie się, kretyni.
Bones pojawił się groznie za ich plecami. Rzucili mu pełne przerażenia spojrzenie
i natychmiast się ulotnili. Bones zaś zepchnął kogoś siedzącego obok mnie
i sam zajął to miejsce. Osoba ta odeszła, ani trochę nie obrażona.
Chyba tutaj nie było to czymś niezwykłym.
- Co ty tu robisz? A co, jeśli on tu wejdzie?  Mój głos był jednym, cichym sykiem.
Nie patrzyłam na niego, na wypadek, gdyby ktoś nas obserwował.
Roześmiał się tylko tym swoim doprowadzającym mnie do szału, cichym
śmiechem
i wyciągnął do mnie dłoń.
- My się chyba nie znamy. Mam na imię Crispin.
Zignorowałam jego rękę.
- Nie sądzę, by to było śmieszne  szepnęłam do niego wściekle kątem ust.
- Nie chcesz uścisnąć mi dłoni, prawda? To niezbyt ładne maniery. Czyżby mama
nie nauczyła cię lepiej?
- Przestaniesz wreszcie?  Minęłam już punkt wściekłości i zmierzałam prosto do
tego, w którym opanuje mnie furia.  Daj sobie spokój z tą grą! Mam robotę do
zrobienia. Zaraz będzie tu prawdziwy Crispin i odstraszy go twoje paplanie! Boże,
nie masz ani krzty rozumu?  Czasami był zbyt bezczelny.
- Ale ja nie kłamię, zwierzaczku. Naprawdę mam na imię Crispin. Crispin Phillip
Arthur Russell III. Ta ostatnia część była zaledwie zachcianką mojej mamy, jako
że nie miała najmniejszego pojęcia kim był mój ojciec. Jakby nie było, myślała, że
dodanie cyfry po nazwisku nada mi więcej godności. Biedna, słodka kobieta,
zawsze niechętna, by zmierzyć się z rzeczywistością.
Dotarło do mnie w końcu, że nie żartuje. Poczułam narastający niepokój.
- Ty jesteś Crispin? Ty? Ale twoje imię&
- Mówiłem ci  przerwał mi.  Większość wampirów zmienia imię po przemianie.
Jak już mówiłem, jako człowiek nosiłem imię Crispin. Nie używam go już zbyt
często, bo ten facet już nie żyje. Kiedy Ian mnie zmienił, umieścił mnie w miejscu
pochówku jakiegoś rdzennego plemienia. Przez setki lat grzebali oni swych
zmarłych
w jednym miejscu, a nie robili tego wcale tak głęboko. Kiedy po raz pierwszy
otworzyłem oczy jako wampir, wszystko co widziałem wokół siebie, to kości.
Wiedziałem wtedy, że tym właśnie wtedy byłem. Z kości powstałem i Bonesem5
zostałem, a wszystko to tej jednej nocy.
Obraz, jaki przedstawił nie znikał mi sprzed oczu, jednak nie dałam za wygraną.
- To w co ty pogrywasz? Chcesz, żebym spróbowała cię zabić? O to ci chodzi?
Roześmiał się pobłażliwie.
- Nie, do diabła. W gruncie rzeczy to wszystko przez ciebie.
- Przeze mnie? Jak niby miałabym cokolwiek wspólnego z tym& - rozejrzałam się
wokół, lecz zabrakło mi odpowiednich słów. - Tym?
- Wczoraj, kiedy jęczałaś o swoim życiu, powiedziałaś, że nigdy nie byłaś w klubie
tylko po to, by się trochę zabawić i potańczyć. Cóż, zwierzaczku, oto ta noc.
Dzisiaj
ty i ja będziemy tylko pić, tańczyć i nie zamordujemy absolutnie nikogo. Potraktuj
to jako swój wolny wieczór. Ty będziesz Cat, ja będę Crispinem, a wieczór
skończy się tak, że odeślesz mnie do domu o suchych ustach i z bolącymi jajami.
Dokładnie tak byś zrobiła, gdybyśmy się nigdy nie spotkali.
- To wszystko było jakąś sztuczką, żebym poszła z tobą na randkę?  z gniewem
wypisanym na twarzy wychyliłam drinka, postawionego dzięki uprzejmości
dwóch ludzkich chłopaków, którzy pierzchli na sam ślad jednego krzywego
spojrzenia.
Jego oczy zalśniły mrocznym światłem, a ten nieznaczny uśmiech znów powrócił
na jego usta.
- Pozwoliłem ci jednak zachować bieliznę, prawda? Doprawdy, nie potrafisz
docenić
nawet tych najmniejszych z drobiazgów. No dalej, słonko, dokończ drinka
i zatańczmy. Obiecuję, że będę idealnym dżentelmenem. Chyba, że zechcesz
inaczej.
Postawiłam szklankę na ladzie.
- Przykro mi, Crispin, ale ja nie tańczę. Nigdy się tego nie nauczyłam. No wiesz,
cały ten brak życia towarzyskiego i tego typu rzeczy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.