Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

zaprasza dziewczę na  rozmowę duchową , a nie spowiedz. Cel pozostaje zawsze taki
sam: najzwyklejsza samczo - samicza kopulacja. Pewna dziewczyna (która niestety
uległa) opowiedziała mi podobną przygodę. Według relacji owieczki, która szukała
autentycznego duchowego wsparcia, gościnny i troskliwy kapłan już na wstępie
zaserwował jej kilka drinków na odwagę, przed  koniecznym otwarciem się...
Ogromnym błędem byłoby sądzić, że wszyscy czy też większość kapłanów
nakłania swoich penitentów w czasie spowiedzi do współżycia. Postępuje w ten
sposób zapewne tylko niewielki procent. Niestety, molestowanie seksualne w
konfesjonale to niezaprzeczalny fakt. Powód też jest oczywisty - przeklęty celibat,
który (wbrew zamysłom kościelnych ustawodawców) zamiast uczynić z księży wy -
sterylizowane barany, popycha ich odwiecznym prawem natury ku ponętnym
owieczkom. Znakomita większość spowiedników nie posuwa się jednak do
wykorzystywania w tym celu konfesjonału. Siedzą za to posłusznie w  kiblu ,
przyjmują wszelkie  odchody ,  podcierają Wasze grzeszne tyłki i...chwała im za to!
Naturalną rzeczą, zwłaszcza u kapłanów z wieloletnim stażem, jest pewna
rutyna i konfesyjne znużenie. Znałem takich, którzy mieli na widok  budy odruch
wymiotny. Jeden, pracujący obecnie w Aodzi kiedyś naprawdę wymiotował w czasie
spowiedzi i to w pierwszym roku kapłaństwa, ale w jego przypadku chodziło o
 oddecho - wstręt . Był po prostu przewrażliwiony na punkcie wyziewów z ludzkich
gardzieli.
Nagminną postawą jest tzw. olewanie konfesjonału, bo trudno inaczej nazwać
np. wyspowiadanie dwustu penitentów w ciągu stu minut. Bywają tacy artyści, którym
ręka chodzi na okrągło - albo żegnają, albo stukają. Ale takie podejście jest też w dużej
mierze konsekwencją podejścia ludzi świeckich. Traktowanie przez nich spowiedzi jest
nadzwyczaj zróżnicowane. Można tu wyodrębnić co najmniej kilka zasadniczych
postaw.
Najczęściej jednak wierni nie przejmują się okolicznościowymi
 sprawozdaniami u miejscowego plebana. Nawiasem mówiąc - prawie zawsze wolą
obcych. Spowiadają się na tyle rzadko i w tak błyskawicznym tempie, że z pewnością
ważniejsza jest dla nich okresowa kontrola u stomatologa. Te drobne epizody w ich
życiu - powtarzające się zwykle co rok, co kilka miesięcy lub okazjonalnie, np. z okazji
pogrzebu bliskiej osoby - traktują jako zło konieczne, do  odbębnienia . W takim
traktowaniu Sakramentu Pokuty utwierdzają ich sami spowiednicy, którzy często sami
popędzają swoich penitentów. W ten sposób koło się zamyka. Na usprawiedliwienie
kapłanów trzeba lojalnie przyznać, iż gdyby chcieli  z sercem podejść do wszystkich
pokutników to, np. podczas rekolekcji wielkopostnych, fizycznie nie dali by rady
wyspowiadać nawet połowy z nich. Większość ludzi idzie więc do spowiedzi przed
świętami, żeby się dobrze poczuć - uspokoić sumienie -  że się było . Rzadziej chodzi
o autentyczne i głębokie pragnienie oczyszczenia, zerwania ze złem, rozpoczęcia
nowego życia. Nie bez znaczenia jest tu również presja ze strony rodziny, a zwłaszcza
rodziców względem dzieci. W małych środowiskach wiejskich o tym, że Józek
Zmietana nie był u spowiedzi na Wielkanoc, a Jagna Boryny nie dostała rozgrzeszenia -
wiedzą wszyscy, najpózniej następnego dnia.
Dla mnie osobiście najbardziej bolesne i trudne do zaakceptowania jest to, co z
naturalną ludzką potrzebą pokuty i przemiany uczyniły struktury Kościoła. Dla
człowieka wierzącego oczywista jest zarówno jego grzeszność, jak też konieczność
nawrócenia i walki z grzechem. Obecna praktyka spowiadania się przed Bożym
Narodzeniem, a zwłaszcza Wielkanocą (obowiązek pod sankcją grzechu ciężkiego) i
wyznaczanie w tym celu konkretnych dni, a nawet godzin - kłóci się z przesłaniem
Pisma Zwiętego, które mówi wyraznie, iż człowiek nie może zerwać ze złem siłą
własnej woli czy też pragnienia. Konieczna jest tu interwencja Nadprzyrodzonej Aaski
Bożej, a Duch Boży, jak czytamy w Biblii  tchnie kędy chce .
Raczej trudno jest przewidzieć, że Jan Kowalski otrzyma Aaskę nawrócenia 3
kwietnia 1998 roku o godz. 15.30 - bo właśnie na ten czas jego proboszcz wyznaczył
spowiedz wielkanocną dla mężczyzn. Tym bardziej niewiarygodne jest to, że jego
córka Ania dostąpi podobnej Aaski i postanowi od 30 marca być lepsza, ponieważ w
tym dniu otrzymała od siostry na religii  kartkę do spowiedzi . Czy jawnogrzesznica
wiedziała kiedy podejdzie do niej Jezus i odpuści jej wszystkie grzechy?! Czy Szaweł
nawrócił się, bo Zwięty Piotr potwierdził mu na piśmie odbytą spowiedz?! Idzmy dalej!
Czy ludzie idą do Nieba w nagrodę za ofiary składane w czasie kolędy?! Czy Jan
Nowak ma iść do piekła za to, że nie zapłacił proboszczowi 25% od pomnika, który
postawił swojej zmarłej żonie na cmentarzu?! Czy proboszcz ma być potępiony - bo
zamiast odmówić obowiązkowy kawałek brewiarza, dłużej niż zwykle odwiedzał
chorych w 1 - szy piątek?! Do czego zmierzam?
Wiary, odczuć religijnych czy też miłości do Boga nie da się zaszufladkować
ani zamienić na świstek papieru; nie można jej kupić za pieniądze ani też nakazać!
Czy wiara, nadzieja lub miłość lubią przymus, kontrolę, rozgłos?! Wręcz
przeciwnie - sprzeciwiają się wszelkim nakazom i wyznaczonym regułom, a mimo to,
na tych Trzech Cnotach Boskich opiera się cały Majestat Boga i wszystkie Jego plany.
Kościół w założeniach Jezusa nie miał być hurtownią sakramentów, bankiem danych,
biurem nieruchomości, policją skarbową albo agencją świadczącą usługi - oprawę
zewnętrzną ślubów, chrztów i pogrzebów! Posłanie Założyciela było jednoznaczne -
 Idzcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu!
Naturalnie czasy się zmieniają i Kościołowi potrzebne są samochody, budynki,
stacje radiowe czy telewizyjne, ale czy to ma być celem, czy też raczej środkiem do
celu. Zdecydowanie za dużo jest w Kościele instytucjonalizmu, planowania, polityki,
wyrachowania. Spójrzcie na Glempa, Pieronka albo Muszyńskiego - wypowiadających
się przy różnych okazjach w TV. Przecież to są doskonali politycy, mężowie stanu! A
jak potrafią zręcznie grać na uczuciach ludzi! Przypatrzcie się ich wyreżyserowanej
dyplomacji; posłuchajcie wyważonych komentarzy. Każdy z nich mógłby być z
powodzeniem marszałkiem Sejmu albo ministrem spraw zagranicznych; tym bardziej,
że ani nie są kształceni na duszpasterzy, ani nie są nimi z doświadczenia! To
największe, najzdolniejsze, najbardziej lojalne seminaryjne  kujony i  przydupasy ,
wybrane przez swoich biskupów do  wyższych celów . Ci ludzie, odgrodzeni od
świata grubymi murami pałaców, kurii, pancernymi szybami mercedesów - nie tylko
nie potrafią zrozumieć szarych ludzi - uwikłanych w ,jakieś rodziny, pracę, dzieci - ale
obce są im nawet problemy ich własnych kapłanów pracujących w terenie.
Tacy ludzie rządzą dzisiaj Kościołem i tak dzisiaj wygląda Kościół. Wróćmy
jednak do Sakramentu Pokuty.
Poza bezsprzecznie największą grupą tych, którzy nie przykładają większej
wagi do spowiedzi, jest też dość liczna grupa systematycznie korzystających z tego [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.