Et unum hominem, et plures in infinitum, quod quis velit, heredes facere licet - wolno uczynić spadkobiercą i jednego człowieka, i wielu, bez ograniczeń, ilu kto chce.

[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Jestem ci za to wdzięczny. Miałem wspaniałe, bezpieczne dzieciństwo i nigdy nie
wątpiłem, że jestem kochany. Ale dobrze, że nie ożeniłem się za wcześnie. Miałem czas
wyrosnąć na mężczyznę, przekonać się, czego chcę od życia. Musisz urządzić sobie życie na
nowo, mamo. Wiem, że czułaś się tu samotna.
Oczywiście nie było to całkowitą prawdą, ale też i nie kłamstwem. W końcu ją
przecież kochał.
- Myślę, że wybiorę życie w Londynie - odparła. Ona również nie powiedziała całej
prawdy. A jednak będzie tam szczęśliwsza. Poczuł dziwną ulgę na myśl, że matka stanowczo
odmówiła przeniesienia się do wdowiego domu.
- Zajmę się tym po świętach. A teraz idz już spać, mamo, zatrzymałem cię tutaj zbyt
długo. Jutro czeka nas mnóstwo pracy.
- Tak.
Nie wstała jednak z fotela.
- Nigdy nie kochałam nikogo tak jak twego ojca. William Osbourne i George
Grantham niewiele dla mnie znaczyli, mimo że byłam do nich w jakiś sposób przywiązana.
Nie chciałam nikomu robić krzywdy!
- Wiem.
Myślał, niestety, co innego. Ale nie była to odpowiednia pora, żeby jej czynić
wyrzuty. Ucałował ją w czoło, potem w policzek - drobną, kruchą, wciąż jeszcze bardzo
piękną - i życzył jej dobrej nocy.
Kiedy wyszła, spojrzał na karafkę z brandy, lecz się pohamował. Gdyby teraz po nią
sięgnął, nie mógłby przestać i upiłby się na umór.
Podczas świąt Susanna kilkakrotnie wracała myślami do Claudii, Lili i dziewcząt, lecz
przychodziło jej to z trudem. Trudno jej też było uwierzyć temu, co działo się wokół niej.
Całkiem jakby przeżywała na jawie jakiś osobliwy sen.
Od schyłku lata jej życie było takie przewidywalne, tak pełne rutyny, tak... nudne. Ale
mimo tej nudy dawało jej zadowolenie.
Teraz zaś wszystko stało się nierealne. Czy rzeczywiście z własnej woli poszła z
Peterem do wdowiego domu i kochała się tam z nim? Czy ci obcy ludzie, z którymi teraz
przestawała, tak że stali się jej bliscy, a nawet drodzy, to naprawdę jej krewni? Czyż można
obdarzyć kogoś serdecznym uczuciem, jeśli o jego istnieniu nie wiedziało się do
wczorajszego ranka?
A jednak dziadek Osbourne wyglądał zupełnie tak, jak dzisiaj wyglądałby jej ojciec.
Babka miała zaś takie same oczy, nieustannie chciała trzymać ją za rękę i wpatrywała się w
nią, jakby Susanna była Bóg wie jakim cudem. Z kolei dziadek Clapton miał oczy tego
samego koloru co ona, choć bardziej już szarawe niż zielone, a jego przerzedzone, siwe włosy
musiały być kiedyś kasztanowate. Zazwyczaj kiwał tylko głową i uśmiechał się w milczeniu,
słowa pozostawiając innym.
Dziadkowie Osbourne'owie nie mieli innych dzieci poza dwoma synami i Susanna
była ich jedyną wnuczką. Musieli bez wątpienia wieść bardzo smutne życie. A ona w dodatku
pozbawiła ich radości poznania jej w dzieciństwie. Nie chciała ich jednak ganić za to, że
wygnali ojca, który zniszczył małżeństwo starszego syna, a potem zabił go w kłótni. Jakże
pragnęła poznać ich dzieje! Czy to był tylko tragiczny wypadek? Czy stryj zginął, bo uderzył
o coś głową? Wolała jednak o nic nie pytać.
Za to dziadek Clapton miał trzy inne córki i aż ośmioro innych wnucząt prócz niej.
Ciotek i kuzynków Susanny, jak. powiedział z poczciwym uśmiechem. Najstarsza z córek
także wyszła za pastora, który teraz był jego następcą w wiejskim kościele, gdzie ich syn
wkrótce zostanie wikarym. Miała więc ciotki, wujków i kuzynów.
- Jakże inaczej wyglądałoby moje życie, gdybym nie uciekła wtedy z Fincham. -
Westchnęła.
- I nasze, moja droga - dodała babka, gładząc ją po ręce.
- Czy zechcesz wrócić do nas i rozpocząć je na nowo? - spytał dziadek Clapton. -
Niezbadane drogi naszego żywota zna tylko Bóg, a są one doskonałe i tajemnicze.
- To coś całkiem w twoim stylu, Ambrose. - Dziadek Osbourne sapnął z irytacją. - Ja
tu nie widzę żadnej doskonałości, tylko jedną wielką tajemnicę. A jeśli to wina
wszechmogącego, już ja mu przemówię do rozumu na Sądzie Ostatecznym!
- Sama nie wiem, co o tym sądzić. - Susanna się uśmiechnęła, pojmując, że obaj jej
dziadkowie najwyrazniej lubią mieć o wszystkim odmienne zdanie.
- Powinnam była poznać was wcześniej. Kilka tygodni spędzonych przeze mnie w
Londynie wspominam ze zgrozą. Lecz potem przez wiele lat żyłam szczęśliwie w szkole
panny Martin i kochałam pracę nauczycielki. Zadowolona jestem z tego, jak pokierowałam
własnym losem.
Babka poklepała ją bez słowa po ręce.
- Nauczycielstwo - ciągnął dziadek Osbourne - to właściwa praca dla kobiety bez
rodziny albo pochodzącej z biedoty. Nie jestem zbyt bogaty, Susanno, ale też i nie biedny, a
ty jesteś wszystkim, co mamy. Czas, żebyś do nas wróciła. Czas także, żebyśmy ci znalezli
porządnego męża, który zatroszczy się o ciebie, kiedy nas już nie będzie.
Babka pogładziła ją po włosach. Susanna poczuła jej powykręcane przez artretyzm
palce na czubku głowy.
- Myślę, Clarence, że Susanna sobie go sama znalazła. Wicehrabia Whitleaf jest
bardzo przystojnym, uroczym młodym mężczyzną i najwyrazniej świata za nią nie widzi.
Zaprosił nas wszystkich na jutrzejszy bal wigilijny i myślę, że właśnie z nią będzie tańczył
częściej niż z każdą inną damą. - O tak, Sadie, z pewnością Susanna nie zatańczy ze mną,
tylko z wicehrabią! - zaśmiał się tubalnie dziadek Osbourne. - Może Susanna wysoko mierzy,
ale z pewnością nie za wysoko! Pochodzimy w końcu z godnej szacunku rodziny. Ambrose
zresztą też!
- No i jesteś pułkownikiem - przypomniała mu babka.
- Hm, chciałbym dokładnie wiedzieć, jakie ten młody człowiek ma zamiary.
Susanna zakryła twarz rękami.
- Och, dziadku, lepiej z nim nie rozmawiaj. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • jutuu.keep.pl
  • Menu

    Cytat


    Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
    Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
    Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
    I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
    Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.