[ Pobierz całość w formacie PDF ]
kto tego nie cierpi tak jak my. Jest jeszcze jedna kwestia. Oto
lądujemy w towarzystwie (wszystko jedno, czy dotyczy to ukła-
dów prywatnych, czy pracy), gdzie wielu osób nie znamy. I oto
ktoś życzliwy zaczyna nas oprowadzać teatralnym szeptem po
zagadnieniach świata tego: A ta też już ma przerzuty i prawie
wszystko powycinane, a ten to jest po chemioterapii, a tamta... .
Czy pani chciałaby, żeby o pani też tak mówiono? Jest to po pro-
stu naruszanie cudzej intymności. I naprawdę, czy żeby się lepiej
poczuć, koniecznie trzeba mówić o chorobach?
Ręce opadają od pisania.
Do nastolatki dzwoni znajomy, człowiek dojrzały.
Odbiera matka. Matka i córka mają łudząco po-
dobne głosy.
On: Zgadnij, kto mówi.
Ona: Zabij, nie zgadnÄ™.
On: Mówi twój starszy kolega.
Ona: Ha! Ha! Ciekawe, który to się tak zestarzał?
On: Ha! Ha! Poczekaj, poczekaj, ty się też tak ze-
starzejesz.
LAURA: %7łyjemy w walniętym świecie. Kult młodości prze-
kroczył granice zdrowego rozsądku. Nie chciałabym, żeby
o moim życiu decydował jakiś instytut geriatryczny, ale wyglą-
da na to, że lada moment szefową dowolnej firmy zostanie Ali-
cja z Krainy Czarów, a prezesem spółki Król Maciuś Pierwszy.
Myślisz o tym, ile masz lat?
MAJKA: Nie. To znaczy tak, ale nie jest to dla mnie problem.
Po prostu przyjęłam do wiadomości, ile ich mam, i przestałam się
86
tym zajmować. Może dlatego, że przez wiele lat czułam się na
o dziesięć więcej niż miałam i z taką liczbą na przykład czterdzie-
ści się w pewnym sensie oswoiłam. A może dlatego, że teraz czu-
ję się na mniej, niż mam.
LAURA: Nawet jeśli dla ciebie to nie problem, to Osoba, Któ-
ra Czyta Tę Książkę, prawdopodobnie jednak o tym myśli. Bez
względu na to, czy ma do tego taki stosunek jak ty, czy podobny
do mojego, czy skłaniający się ku postawom niektórych naszych
koleżanek... Jezu, mrugnij! Ta dyskrecja kiedyś mnie zabije!
MAJKA: Ulżyj sobie, kobieto.
LAURA: Uczestniczyłam kiedyś w misterium szykowania się
do wyjścia. Jedna z naszych koleżanek zaczęła się smarować kre-
mami, fluidami, podkładami. Obsypała się jednym pudrem, dru-
gim pudrem. W robocie była jeszcze konturówka, szminka, jakieś
ołówki, a dzieło zwieńczyło pastowanie rzęs. Po czym te rzęsy,
masz pojęcie, rozdzielała agrafką, bo nawaliła za dużo tuszu.
Patrzyłam na nią jak kobra zahipnotyzowana przez fakira. Coś
takiego musiała przeżyć moja córka, kiedy w wieku dwóch lat
zobaczyła w Aazienkach kobietę z pomalowanymi paznokciami:
Mamusiu, pani ma guziczki na rękach! . Wracam do naszej ko-
leżanki. W pierwszej chwili pomyślałam, że leci do kochanka, ale
tę hipotezę skreśliłam, bo było dopiero wpół do jedenastej i jesz-
cze przez chwilę należało posiedzieć w pracy. Oblała się perfu-
mami, założyła futro i powiedziała: Przynieść ci coś? Bo idę do
sklepu po bułkę .
MAJKA: Lepiej ci?
LAURA: Nie. Bo ja jej zazdroszczÄ™.
MAJKA: Czego?! Ty się jej kiedyś dokładnie przyjrzyj.
LEPSZE JUTRO BY£O
WCZORAJ
LAURA: %7łe tak dzielnie walczy z czasem. Mnie nie stać na
to, żeby wstać pół godziny wcześniej tylko po to, żeby nałożyć
barwy wojenne. Rano wolę spać. To jest mój makijaż. Ubolewam
87
nad tym, bo to chyba jakieÅ› uszkodzenie. Na poziomie chromo-
somalnym.
MAJKA: Podyskutowałabym na ten temat. A co powiesz na
takie hasło, wygłoszone przez tę samą koleżankę: No, na plażę
to ja się nie maluję. Trochę rzęsy tuszem i troszeczkę usta ? To
jest dopiero uszkodzenie.
LAURA: Hm, jedna światła osoba mówiła w takich wypad-
kach: Moje dziecko, pan Bóg ma różne dzieci... Dajmy zresz-
tą tej koleżance spokój, bo ona jest w porządku per saldo. Przez
dwa lata nie usłyszałyśmy od niej ani jednej nietaktownej uwa-
gi, ani jednej wycieczki na tematy osobiste, żadnego nieeleganc-
kiego komentarza. Czyż nie?
Wez ty się, Laura, uczesz, bo ja nie zamierzam załatwiać
tego egzaminu głową.
MAJKA: Czyż tak. Wszystko jedno, czy nasza czytelniczka
maluje się, czy nie. Od czasu do czasu musi popatrzeć w lustro.
I co ona tam widzi?
LAURA: Wiotczenie tkanek!
MAJKA: Nie posądzałam cię o to, że aż tak bardzo przejmu-
jesz się swoim wiekiem. W końcu na co jak na co, ale na upływ
czasu nic nie można poradzić. On płynie, mój rekinie, bo nie ma
nic innego do roboty.
LAURA: Ja się nim nie przejmuję. Ale czasem myślę. Jestem
też dziwnie spokojna, że Osoba, Która Czyta tę Książkę, potyka
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pobieranie ^ do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ download ^ ebook
Menu
- Home
- Bonnie Dee & Laura Bacchi Butterfly Unpinned [Samhain] (pdf)
- 137. MacDonald Laura Z dzieckiem w ramionach
- Laura MacDonald Wytrzymasz tu tylko miesišc
- Laura Lee Guhrke The Charade
- Janny Wurts The Cycle of Fire 2 Keeper of the Keys
- ChiśÂ„skie cienie
- Bahdaj stawiam na tolka banana
- Janrae Frank Lycan Blood 02 Fireborn Law
- Mythical Beasties Isaac Asimov
- Anne McCaffrey Doona 3 Treaty on Doona
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- adam123.opx.pl
Cytat
Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.