[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Hamid przez wrota popatrzył na węgle, wciąż żarzące się w ognisku
pośrodku najbliższej chaty.
Czyż nie mówiłem, że złe wieści rozchodzą się szybko? Wynieśli się
w góry, by tam przeczekać i zobaczyć, co się wydarzy.
Ahmed spojrzał na nich badawczo.
Zatem ruszymy dalej? Nic tu po nas.
Tak jest, Ahmedzie przyznał Drummond. Nic tu po nas.
Wyszli z kotliny i ponownie udali się w drogę. Nawilgła od deszczu ziemia
czyniła marsz bardzo ciężkim, a przy tym nierówny grunt pokrywały wielkie
kamienie, tak że musieli starannie wybierać oparcie dla stóp. Stopniowo zaczęli
odczuwać zmianę w powietrzu. Wiatr wiejący im w twarze stawał się coraz
zimniejszy, a teren z każdym krokiem piął się mocniej pod górę. Przystanęli, by
się rozeznać w sytuacji.
Musimy zbliżać się do wąwozu rozumował Hamid. A to oznacza,
że droga jest blisko. Powinniśmy ją przeciąć za niecałą milę.
Gliniasta ziemia obsuwała się pod butami i byli zmuszeni poruszać się
bardzo uważnie, pomagając sobie rękami przy wspinaczce. Wreszcie wyszli na
łagodniejszy stok, gdzie szło się łatwiej. Ahmed znowu wysunął się naprzód
i wkrótce znikł im z oczu w gęstniejącej mgle, która ograniczała widoczność do
zera.
Drummond pierwszy usłyszał silnik. Natychmiast zatrzymał się i zawołał
Hamida. Przez jakiś czas stali nieruchomo na wzgórzu, aż z mgły wybiegł
Ahmed machając energicznie rękami.
Bandong przed nami, w dolinie! wykrzyknął. Cztery ciężarówki
tam stoją. Wielkie, ciężarówki. Myślę, że to nasze.
Co znaczy: nasze? zawołał Drummond.
Transport wojskowy, sahibie. Konwój z Indii w drodze do Sadaru.
Racja przyznał Drummond. Zapomniałem o tym. Czy nie
przejeżdżają tą drogą raz w miesiącu?
Tak, ale jest jeden problem wtrącił Hamid. Jeśli jest to regularny
konwój do Sadaru, to zmierzają w złą stronę.
73
Widocznie doszły ich złe wieści.
Pognali prędko, ostatnie jardy ześlizgując się w dół po mokrym zboczu, aż
osiągnęli łożysko rzeki usłane głazami. Po drugiej stronie wspięli się na błotnisty
szlak i kiedy z mgły wyłoniły się pierwsze zabudowania Ahmed dał znak, by byli
cicho.
Bandong wyszeptał.
Silniki ciężarówek zamilkły i zdawało się, że cały świat zamarł w ciszy.
Nieokreślony lęk ogarnął Drummonda, a zaraz potem usłyszał głos ludzki, ów
twardy, znajomy irlandzki akcent. Poderwał się nagle i popędził ulicą pomiędzy
domami rozrzuconymi po obu stronach.
Cztery stare trzytonowe ciężarówki Bedforda stały w szeregu zwrócone na
południe, w kierunku Indii. Przy jednej z nich stał ojciec Kerrigan. Rozmawiał
z góralem odzianym w płaszcz z owczej skóry i futrzaną czapę, w jednej ręce
dzierżącym starego enfielda 303, a w drugiej cugle krępego, górskiego kucyka.
Odwrócili się, gdy spod buta Drummonda potoczył się kamień. Towarzyszą
cy księdzu tubylec miał twarz pułkownika Sher Dila.
Wszelki duch Pana Boga chwali miękko odezwał się stary Irlandczyk.
Drzwiczki jednej z ciężarówek otworzyły się i Janet Tate wyskoczyła na
ziemię. Miała na sobie to samo ubranie, w które zaopatrzył ją Drummond gdy
lecieli przez góry. futrzane buty, sztruksowe spodnie i kurtkę z owczej skóry.
W tej jednak chwili nie dostrzegł żadnej z tych rzeczy. Widział jedynie wyraz jej
oczu i nieopisaną radość bijącą z nich, gdy biegiem rzuciła się ku niemu.
9
Narada wojenna
Spomiędzy domostw wyłonił się kapral, za nim trzech szeregowych z zacie
kawionymi minami, a na końcu wlókł się utykając, z mocno obandażowaną
ręką, Tony Brackenhurst.
Nie spodziewaliśmy się zobaczyć kiedykolwiek żadnego z was mówił
ojciec Kerrigan. Chińczycy pojawili się tak nagle, że o mały włos nie
wpadliśmy im w ręce. Najpierw pojechaliśmy do Quala, ale tam okazało się, że
przewoznik zniszczył prom, by udaremnić Chińczykom przeprawę ze sprzętem.
Mieszkańcy wioski przeprawiali się w małych łodziach kursujących na zmianę
od brzegu do brzegu.
A pan Brackenhurst nadjechał w chwili gdy czekaliśmy na swoją kolej
ciągnęła Janet. Był poparzony i opowiedział nam co wydarzyło się
w Sadarze. Uważał, że był jedynym, któremu udało się zbiec.
I przez jakiś czas istotnie nim był spokojnie potwierdził Hamid.
Brackenhurst pobladły na twarzy zachwiał się lekko, próbując uchwycić
burtę ciężarówki, by oprzeć się na niej. Nim upadł, chwycili go między siebie
żołnierze.
Myślę, że powinieneś położyć się znowu, mój chłopcze powiedział
ojciec Kerrigan. Nie wyglÄ…dasz za dobrze. Zajmiesz siÄ™ nim, Janet?
%7łołnierze odprowadzili rannego geologa. Za nimi odeszła Janet Tate,
a ksiądz, odwróciwszy się do pozostałych, rzekł:
Nie przypominam sobie, by mnie kiedyś w życiu spotkała większa
niespodzianka niż ta dziesięć minut temu, kiedy to z mgły wyszedł pasterz,
którym okazał się być Sher Dil.
Dostałem się tu piechotą jakieś cztery godziny temu wyjaśnił
pułkownik. Opowiedziałem wieśniakom o wszystkim i wtedy postanowili
uciec w góry, póki jeszcze mogli to zrobić. Chcieli, bym poszedł z nimi, ale
uzgodniłem z Drummondem i majorem Hamidem, że spotkamy się tutaj, jeśli
uda się nam pokonać rzekę. Uśmiechnął się krzywo. Zaczynałem już
wątpić...
Niewiele brakowało mruknął Hamid. Nalegali, byśmy pobyli tam
z nimi przez jakiś czas. Swoją drogą, z pewnością zaciekawi was, że nasz
przyjaciel Cheung jest pułkownikiem wywiadu.
Wielkie nieba zawołał ojciec Kerrigan. Jesteś tego pewny?
Mamy niepodważalne dowody, ojcze wtrącił Drummond. Jak się
ma Kerim?
75
Zadziwiająco dobrze. Oczywiście, jak do tej pory nie przeszedł zbyt wiele.
Po przedostaniu się na drugi brzeg, pierwsze dziewięć czy dziesięć mil
przebyliśmy na wozie ciągniętym przez woły. Potem natknęliśmy się na konwój
i kapral Nadin, jak tylko usłyszał naszą opowieść, natychmiast kazał zawrócić.
Nie miał wielkiego wyboru. I tak dalej nie mieli po co jechać.
Czy chłopiec wie o śmierci ojca?
A więc to pewne? Brackenhurst tak sądził, ale miałem nadzieję, że może
się myli ojciec Kerrigan westchnął. Nie, nic nie mówiłem Kerimowi.
Pózniej mu powiem, jak już będzie bezpieczny po drugiej stronie granicy.
Jeśli dotrzemy tam, ojcze. W tej chwili to raczej dyskusyjna sprawa.
Przez deszcz przyczłapał do nich Ahmed z dwoma kubkami w rękach.
Herbaty, panie pułkowniku?
A więc uratowałeś się, ty łajdaku? w udanym gniewie zawołał Sher Dil.
Czy ja już nigdy nie uwolnię się od ciebie?
Wola Allacha, panie pułkowniku!
Ahmed uśmiechnął się wyzywająco. Miał na sobie nowiutkie skórzane buty
wojskowe i watowaną kurtkę z kapturem, wydawaną żołnierzom na okres zimy,
a na głowie futrzaną czapę naciągniętą na czoło.
Skąd wytrzasnąłeś ten strój? zapytał Drummond.
Jedna z ciężarówek wiozła kompletne wyposażenie dla wojska, sahibie.
Jeszcze trochę zostało, mimo że wywaliliśmy sporo na drogę, by zrobić miejsce
dla kobiet i dzieci.
Dla kobiet i dzieci?
Uciekali wzdłuż drogi, nie mogliśmy ich zostawić Chińczykom.
Przykucnęli na werandzie najbliższego domu, by wypić herbatę, a Nadin,
chudy żylasty Hindus z brązową twarzą i długimi czarnymi wąsami, przyniósł im
mapÄ™. Sher Dil rozwinÄ…Å‚ jÄ….
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pobieranie ^ do ÂściÂągnięcia ^ pdf ^ download ^ ebook
Menu
- Home
- Jack Vance Dying Earth 03 Cugel's Saga
- Jack McKinney RoboTech 09 The Final Nightmare
- Jack L. Chalker WOS 4 The Return of Nathan Brazil
- Jack McKinney RoboTech 12 Symphony Of Light
- The Eightfold Path for the Householder Jack Kornfield
- Jack McKinney RoboTech 03 Homecoming
- Jack L. Chalker And the Devil Will Drag You Under
- Jack Whyte The Singing Sword
- Clark Higgins Mary i Carol Regan Reilly Przybierz swĂłj dom ostrokrzewem
- Anne McCaffrey Pern 12 Chronicles of Pern
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- monissiaaaa.pev.pl
Cytat
Fallite fallentes - okłamujcie kłamiących. Owidiusz
Diligentia comparat divitias - pilność zestawia bogactwa. Cyceron
Daj mi właściwe słowo i odpowiedni akcent, a poruszę świat. Joseph Conrad
I brak precedensu jest precedensem. Stanisław Jerzy Lec (pierw. de Tusch - Letz, 1909-1966)
Ex ante - z przed; zanim; oparte na wcześniejszych założeniach.